niedziela, 27 stycznia 2019

Kącik biegowego melomana: The The - Dusk


Czy ktoś jeszcze pamięta Matta Johnsona i jego projekt The The? Ja zwróciłem na ten zespół uwagę w październiku 1989 roku kiedy na Liście Przebojów Programu III pojawił się utwór duetu Matt Johnson & Sinead O'Connor - Kingdom of Rain. Sinead wtedy kochałem, więc po nitce do kłębka doszedłem do płyty Mind Bomb - The The, skąd pochodziło wspomniane królestwo deszczu. The The miało wtedy swoje 5 minut, bo zarówno The Beat(en) Generation jak i Armageddon Days Are Here (Again) trochę szumu wtedy narobiły.

Powyższą okładkę kolejnej płyty The The znałem doskonale z Tylko Rocka. Ale recenzja Grześka Kszczotka nie była pełna zachwytu, więc poprzestałem na wysłuchanie tego co kątem ucha udało się złapać na falach eteru i płyty nigdy sobie nie kupiłem.

sobota, 26 stycznia 2019

parkrun Gdańsk Poludnie #133 - Setka Staszka oraz życiówka vs życie

Na początku trochę ode mnie, a potem kilka highlightów z dzisiejszego biegu.

Ciągle czuję w kościach zabójczą końcówkę roku, kiedy zrobiłem w tydzień 140 km, a zakończyłem życiówką na biegu noworocznym. Staram się trochę zwolnić, robić więcej różnorodnych treningów, mniej biegać, mniej się dobijać ostrymi biegami, dorzucam siłownię i rozciąganie. Coś jakby roztrenowanie, ale jednak nie do końca. Wrzucam do swoich treningów trochę kontrolowanego chaosu, daję sobie czas do 18 lutego. Wtedy wracam z ferii i trzeba będzie pomyśleć na poważnie o planie na maraton.

Dziś na bieg ubrałem... sweter. Taki zwyczajny, który kiedyś małżonka kupiła mi w primarku za 2 funciaki, lekko rozciągnięty, bo rok temu też go nosiłem :) Pomysł na sweter powstał stąd, bo jakbym poszedł w t-shircie to byłoby mi jednak trochę za zimno. Ale w biegowej bluzie z hiper technologiami zagrzałbym się na pierwszym zakręcie. A sweterek? Jest i trochę ciepły i trochę przewiewny. Do sweterka oczywiście trzeba założyć koszulkę z kołnierzykiem. Apaszka też pasuje :) Jeżeli dodam do tego żeńskie spodnie z Lidla, lekko przykrótkie z różowym sznureczkiem, to wyglądam tak elegancko, że gdybym tylko udał się do jakiejś burgerowni kelner na 100% zaproponowałby mi burgera wegańskiego :)


czwartek, 24 stycznia 2019

5 momentów, kiedy najbardziej Ci się nie chce


Po roku budowania nawyków przy pomocy motywacji znalazłem się w międzystrefie gdzie z jednej strony są jeszcze pokłady tejże (motywacji) a z drugiej już nawyki. No niebezpieczny stan, bo mogę w nim przeszacować samego siebie i swoje działania, stracić długofalową koncentrację i zgubić się na prostej ścieżce. Poniżej definiuje swojego oponenta w pięciu punktach, które przyszły mi do głowy jak siedziałem dziś rano przed siłownią na wyłączonym silniku i zaczynałem marznąć...

Z tego świata każdy ma tyle, ile sobie weźmie.

Na każdych studiach technicznych są obowiązkowe zajęcia humanistyczne. Studenci w większości traktują je jak zło konieczne, ale ja miałem sporą frajdę uczęszczając za zajęcia z filozofii. Oczywiście ledwie liznąłem tematu i liczę, że porządnie przyswoję całą akademicką naukę na emeryturze, jednak filozofia niezależnie od poziomu wiedzy na jej temat jest elementem naszej codzienności. Dokładnie tak samo jak fizyka. Nie trzeba kończyć studiów ścisłych aby jabłko spadło na ziemię pod wpływem siły grawitacji. Również studia nie są potrzebne aby z tego świata mieć tyle, ile sobie weźmiemy.


Po tym długim wstępem chcę poświęcić kilka zdań na temat przygody człowieka, którego blog obserwuję z wypiekami na twarzy. Podobno żaden wiatr nie jest pomyślny dla okrętu, który nie wie do jakiego portu płynie. Antoni chyba doskonale wie, do jakiego portu płynie a pomyślne wiatry pełną siłą prują w jego żagle.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Muzyczna audycja biegowa nr 2: Blue Monday 2019

Rok temu rozpocząłem coś co wydawało mi się, że będzie kolejnym cyklem. Raz na jakiś czas chciałem tworzyć biegową playlistę opartą o temat wiodący. Blue Monday 2018 było jej otwarciem. No i NAGLE minął rok. Znów mamy Blue Monday - najbardziej depresyjny dzień roku.


Utwory ułożyły się same. Wziąłem komórkę w dłoń i w kilka minut te tytuły same zagrały mi w głowie. Po prostu musiałem dodać je do playlisty i ... poczekać aż się ściemni. Ta zbliżająca się wiosna zaczyna wprowadzać mnie w depresję. Boję się, że będzie coraz mniej szans na bieganie po ciemku bez dezorganizacji dnia. A muzyka brzmi swoją pełnią dopiero jak jest ciemno dookoła.

sobota, 12 stycznia 2019

parkrun Gdańsk Poludnie #132


Schudłem 40 kg, kupiłem spodnie na mój nowy rozmiar, pożyczyłem bluzę od żony, ogoliłem się, tydzień temu pobiegłem 19:34, a w Nowy Rok - kiedy większość parkrunowych ścigaczy spało po sylwestrowej nocy - wygrałem ten bieg :) Ściganie się jest ekscytujące, ale też trochę spala. A podobno najlepszy trening to trening zróżnicowany.

- Dziś się nie ścigam! - powiedziałem Kamilowi na starcie

Spojrzał na mnie, ale nie musiał nic mówić. W jego spojrzeniu był wypisany komentarz i brzmiał on:

- Jo jo....

Wiem, że mówię to za każdym razem od miesiąca. Ale zawsze coś mnie poniesie. Wystarczy, że ustawię się na początku i jak wariat zacznę na plecach kogoś znacznie szybszego, a potem po prostu głupio odpuścić choć całe ciało wykrzykuje taką prośbę.

sobota, 5 stycznia 2019

Parkrun Gdańsk-Południe #131 - jest sobota, jest parkrun, jest życiówka


Pogoda na życiówki - pomyślałem rano, kiedy kręciłem się spokojnym tempem po zbiornikach sprawdzając stopą teren. Na dużym w porządku, przyczepność dobra. Na małym trochę gorzej, można przebiec suchą stopą, ale trzeba biec wężykiem i chwilami po darniach. Ale generalnie nie jest źle. Temperatura 2 stopnie na plusie, wiaterek słabiutki jak na północną Polskę. Pogoda jak nic na życiówki...

Tylko co ja robię w długich spodniach??

Pies i kot


To nie jest wpis o zwierzętach, używam ich tylko do pewnego porównania. Nasunęło mi się ono do głowy kiedy podczas któregoś z biegów dookoła bajorka musiałem cały czas zmieniać kierunek aby nie wpaść w psa na smyczy, czasami nawet trzeba było przeskakiwać nad smyczą bo zwierzę postanowiło nagle powąchać coś po drugiej stronie ścieżki.

czwartek, 3 stycznia 2019

Ciekawe jakie wino będzie z 2018 roku, bo biegowo to było Château Lafite

Tytuł pretensjonalny oczywiście, będący parafrazą wpisu Michała sprzed 3 lat. Château Lafite sobie wygooglałem, bo chciałem dać nazwę jakiegoś dobrego wina w przeciwieństwie do kwaśniaka z 2017 roku w moim wykonaniu :) Początkowo miałem porównać ten rok do Barolo, ale przypomniałem sobie, że kiedyś piłem Barolo z Lidla za 30 zł i średnio mi smakowało. Może po prostu trafiłem na zły rocznik? Taki jaki mój biegowy 2017? ;)


Podsumowuję ten rok już od 2 miesięcy, ale warto, bo to był dla mnie przełomowy rok. Grunt pod moją zmianę tworzył się jeszcze w końcówce 2017 roku, nie byłoby jej, a na pewno nie w takiej formie, gdyby nie Pan Myiagi, który mocno strategicznie pracował nad rozpędzeniem tej kuli w ruch.

Jednak pierwszy wystrzał padł 1 stycznia 2018 roku. Zaraz po wystrzale korków od szampana. Postanowienia noworoczne są niby takie banalne, takie proste w ich porzuceniu już po kilku dniach stycznia. Podobno każdy dzień jest tak samo dobry dla leniwego wafla, aby spróbować coś zmienić. A pierwszy stycznia jeszcze lepszy, bo jaki pierwszy stycznia, taki cały rok :) Wystarczy tylko w to uwierzyć.

Początki były koszmarne. Były nawet gorsze niż kilka lat wcześniej, kiedy rozpoczynałem przygodę z bieganiem. Wtedy czułem jakoś rodzaj ekscytacji nowością, a teraz zwykłą bezsilność. Były koszmarne bo byłem fizycznym zerem, mentalnym kaleką bez poczucia wartości. Maksimum moich możliwości to marszobieg na 10 km w 1h20 minut. Na trening szedłem jak do pracy do kamieniołomu. Nie chciałem aby nikt mi towarzyszył, musiałem zacisnąć zęby w i samotności pracować kilofem...

wtorek, 1 stycznia 2019

Noworoczny parkrun Gdańsk-Południe #130


To tylko parkrun. To bieg, w którym nie liczy się walka o miejsca, ale samo uczestnictwo. Nie ma żadnych nagród poza samą satysfakcją. Ważniejsze niż miejsca na mecie są "milestone'y" czyli koszulki, które zdobywa się kolejno za: 10 biegów (jeśli jesteś juniorem), 50 biegów, 100 biegów, 250 biegów... albo za 25 wolontariatów.

Biegi są bezpłatne. Wystarczy tylko zarejestrować się na stronie parkruna i wydrukować swój kod kreskowy, który trzeba mieć przy sobie na mecie biegu. No i przyjść w sobotę o 9:00 rano. Jest sobota - jest parkrun: to nasze hasło...

Dziś strasznie padało tuż przed startem. Większość z nas, czekających na start biegu schroniło się pod daszkiem garażu przy bloku nieopodal mety.

- "Podobno w sobotę o 9:00 rano nigdy nie pada, bo pogoda jest odgórnie zaómówiona"
- "No ale dziś jest wtorek!? I do tego paręnaście minut po 10:00"
- "Hmmm... faktycznie na ten dzień centrala nie zamawiała pogody"