niedziela, 31 lipca 2016

O tym jak przybrać 8 kg w miesiąc

Halo, halo! Napinałem tę cięciwę przez 4 miesiące, a gdy tylko puściłem wróciłem na miejsce startu jak piłeczka na gumce. Major Tom to ground control... macham z oddali... my circuit's dead, there's something wrong

 
Kilka miesięcy temu, częściowo w ramach motywacji samego siebie, a częściowo w ramach pamiętnika biegowo-wagowego, opisałem moje wahania wagi przez ostatnie lata:

Najlepsza dieta, to taka, w której potrafimy wytrwać.

Założyłem wtedy, że do końca czerwca, początku wakacji, albo Sudeckiej 100-tki wchodzę w reżim treningowo-dietetyczny:

niedziela, 24 lipca 2016

Test słuchawek - Philips SBC HL140


Zawsze wożę awaryjnie ze sobą w samochodzie stare Asicsy do biegania i białe Pionieery na uszy. Nigdy nie wiadomo kiedy ten zestaw będzie potrzebny.

No i wyjechałem do teściów na weekend, znoszę rzeczy do domu, w bagażniku już pusto, schowki sprawdzone a Pionieerów nie ma! Dramat! Natura jest piękna, ale ja chyba z miesiąc nie biegałem z muzyką! Co robić?

Było kilka minut przed 20-tą więc szybko wsiadłem w samochód i podjechałem do Media Experta. Stałem przy półce dobre 15 minut i kompletnie nie wiedziałem co wybrać, aby się nie sfrajerować. Żal mi było wyskoczyć ze stówki dla wątpliwych słuchawek. Praktycznie jedyne z tam obecnych, które brzmiały sensownie to AKG K511. Ale one są OGROMNE! Kompletnie nie na lato... Pewnie z ciekawości kupię je jesienią i będę używał zamiast czapki, ale teraz mamy środek lata!

Wyłączyłem więc niskie ceny i rzutem na taśmę trafiłem do Carrefoura. Czas mi się kurczył, więc decyzja przy półce ze słuchawkami musiała być szybka. Chwyciłem pudełko z Philipsami i zapłaciłem 36 PLN. Jak się kończą zakupy słuchawek za ~30 PLN pisałem już kiedyś tutaj. Dlatego z niepokojem oczekiwałem kolejnego dnia...

sobota, 23 lipca 2016

Kącik biegowego melomana: Yello - Baby

Yello ma wydać nową płytę tuż po wakacjach. Wczoraj ukazał się pierwszy singel - Limbo. Posłuchałem go kilka razy i przypomniałem sobie jak bardzo kocham ten szwajcarski duet grający elektro-pop. Ten elektro pop to tylko łatka, którą trzeba nadać zespołowi w encyklopedii, bo tak naprawdę muzyka Dietera Meiera oraz Borisa Blanca wymyka się gatunkom.


Yello zaczyna grać tam, gdzie Kraftwerk się boi wyjść poza swoją konwencję. Z jednej strony faktycznie jest mocno elektronicznie, ale z drugiej potrafią przywalić bondowskim kawałkiem z Shirley Bassey. No i ten wokal Dietera.... Ooooooo Yeah!!

Ścieżka i ja

Czasem mam ochotę po prostu pobiegać. Nie myśleć o niczym, nie odkrywać nowych lądów ani nowych tras dookoła jezior. Biegowa przygoda oczywiście jest fajna, ale czasem mam ochotę biec po nitce, do przodu, bez rozglądania się na boki i zastanawiania gdzie skręcić. Ścieżka i ja. Ścieżka ja i muzyka w słuchawkach.


Jeszcze wczoraj wieczorem zastawiałem się jakie jezioro obiec. Na liście jest Wielimie koło Szczecinka (można by połączyć z parkrunem) oraz kawałek dalej jezioro Lubie. Jako opcja bez uruchamiania rano samochodu (bo weekend spędzam u Teściów w Chojnicach) rozważałem także pokręcenie się po nowych ścieżkach w Borach Tucholskich z mapą w ręku.

czwartek, 21 lipca 2016

Rzeźnik - historia kultowego biegu

Nigdy nie biegłem Rzeźnika. Próbowałem dostać się raz. W 2014 roku, czyli wtedy kiedy totalnie stanęły serwery. Siedziałem przy komputerze z zegarkiem w ręku i klawiszem F5 pod wskazującym palcem, i wydawało mi się, że wysyłając formularz z ciągu pierwszych kilku sekund poprzez wykonanie przetrenowanych wcześniej operacji Ctrl-C Ctrl-V zamiast wpisywać imiona i nazwiska, wydawało mi się, że to wystarczy aby tam się znaleźć. Nie wystarczyło. W losowaniu też nie uśmiechnęło się szczęście. W kolejnych latach droga stała się jeszcze bardziej skomplikowana, bo premiowała tych, którzy biorą udział w innych biegach organizowanych przez OTK Rzeźnik.

Znam więc ten bieg wyłącznie z opowieści oraz relacji na blogach. Ale mój wpis NIE JEST o biegu. Mój wpis jest o książce: Rzeźnik. Historia kultowego biegu.


wtorek, 19 lipca 2016

Biegałem Parkrun-Południe zanim zaczął być modny


Gdyby parkrun Gdańsk-Południe odbywał się wieczorem, byłoby bardzo romantycznie :) Biegalibyśmy w parach za rękę jak na Rzeźniku... Niestety będzie odbywał się rano, dokładnie o 9:00 w KAŻDĄ sobotę począwszy od 30 lipca 2016 aż do końca świata.

I to jest dla mnie biegowa wiadomość roku! Przecieki docierały od kwartału, ale od jakiegoś czasu wiemy, że jest to wiadomość oficjalna i skaczę z radości kiedy tylko sobie to uświadomię.

niedziela, 17 lipca 2016

Monte Wieżyca i przepowiednia Joszcziego z Kaszubską Poniewierką w tle

"Hehe, tak Ci się tylko wydaje, że sobie pobiegasz na weekendowym wyjeździe z rodziną. 
Mi też tak się zawsze wydaje, a prawie nigdy nie biegam."
- Joszczi 

Takimi słowami skomentował moje weekendowe plany Michał, kiedy w piątek pijąc kawę i jedząc ciastko marchewkowe zapytał się co będę robił. Weekend miałem spędzić w Krzesznej na Kaszubach w ramach zjazdu rodzinnego mojej małżonki. 


Ciężko o piękniejsze rejony Kaszub niż tutaj: 
  • Wieżyca (największe wzniesienie na Pomorzu) niemal w zasięgu wzroku. 
  • Jezioro Ostrzyckie z drugiej strony
  • W pobliżu miejsce startu dwóch biegów - Kaszubskiej Poniewierki oraz jednorazowego biegu Kolano-Hel :)
Dodajmy do tego kaszubską kuchnię i weekendową integrację blisko 40 osób...

Percorso di Fonti della Selva - czyli trzecia i ostatnia część biegowego zwiedzania południowej Toskanii

W zieloną noc naszego urlopu w Santa Fiora przyszedł do mnie Kamil z mapą okolicy i wskazując na niebieski szlak pięknie okrążający naszą okolicę z pytaniem czy nie ten teges, by jutro rano cyk cyk? A czy mnie trzeba namawiać dwa razy do jakiegokolwiek cyc cyk? :)


- Kamil, biegniesz?!?! - 6 godzin później wyszeptałem mu przez okno
- ŚPIĘ!
- Kamil!! Co??? Ubierasz się??
- ... cisza ...

środa, 13 lipca 2016

Monte Amiata - 1734 m.n.p.m.

Kiedy przez kilka dni przejeżdżasz z każdej możliwej strony dookoła wielkiej góry królującej nad południową Toskanią nie jest czymś dziwnym, że w końcu dociera do ciebie, że zamiast biegać po lesie musisz po prostu na nią wejść.


1734 metry to więcej niż największy szczyt w Sudetach. I znacznie więcej niż najwyższa wysokość jaką napotkam na trasie Chudego Wawrzyńca za miesiąc. Przewyższenie? Przy starcie z Bagnolo to jakieś 850-900 metrów.

Szlaki piesze południowej Toskanii

Najważniejszy element garderoby zabierany na wakacje? Oczywiście buty do biegania. Reszta już nie jest tak istotna, bo w spodenkach można biegać każdych, koszulka też może być jakakolwiek a w rękę można wziąć zwykłą butelkę 1,5 wody.

Pierwsza rzecz, którą trzeba zrobić po dotarciu na miejsce? Rozejrzeć się dobrze dookoła i wybrać kierunek na poranny bieg następnego dnia...

... z tym, że ten następny dzień czasem następuje dopiero za 3 dni :D


Południowa Toskania może brzmi trochę jak bajkowe wakacje w scenerii z Liv Tyler w Ukrytych Pragnieniach, ale tak naprawdę są tutaj pagórki, góry, lasy, kręte uliczki i sporo urokliwych małych miasteczek. Do tego 30 stopni ciepła (a czasem więcej), dużo wina, bardzo mało turystów i basen w agroturystyce, do którego można wskoczyć 24h na dobę przy okazji urywając sobie paznokcia z nogi.

niedziela, 3 lipca 2016

Krajobraz po Sudeckiej 100

To jest wpis o wszystkim po trochu.


Dziś biegałem pierwszy raz od tygodnia. Sudeckiej 100-ki już nie czuć w nogach nic a nic. Choć pierwsze dni były dość pokraczne, bolało mnie wszystko i kiedy ogólny ból opadł zostało mi jakieś dziwne ciągnięcie w pośladku. Boję się tego strasznie, że jakaś kontuzja kiedyś dopadnie mnie i przekreśli radość z biegania. Rozglądam się na lewo i prawo i praktycznie 90% moich biegowych znajomych przynajmniej raz było u lekarza z problemem spowodowanym bieganiem. Część z nich zostało wyeliminowanych na kilka miesięcy. Niektórzy borykają się z niedoleczonymi kontuzjami do dziś... Boję się, że kiedyś coś głupiego przyjdzie mi do głowy i będę próbował ignorować jakieś delikatne ciągnięcie tu czy ówdzie i zamiast odpuścić "rozbiegam kontuzję".