Co to za bieg morsa, kiedy na termometrze w niedzielę było 21 stopni? Woda co prawda o połowę chłodniejsza, co po części może usprawiedliwiać nazwanie naszego biegu - biegiem morsa. Jakby tego nie interpretować, 19 października, w niedzielę, zainaugurowaliśmy cotygodniowe biegi z Gdańska-Południe nad Bałtyk. Pewnie nam się znudzi po kilku razach, albo się tradycyjnie rozchorujemy w styczniu, ale póki co chęć jest.
Moja małżonka wieczorem w sobotę poprosiła mnie grzecznie: "Tylko przygotuj sobie WSZYSTKO abyś mnie czasem nie obudził swoim krzątaniem". Jasne, jasne, spoko, spoko, wszystko mam. Długie leginsy z Lidla, plecak, komórka się ładuje, 20 PLN jest, ręcznik i koszulka na przebranie jest.
6:30 budzik! Delikatnie wymykam się z łóżka i wszystko idzie zgrabnie, cichutko i na paluszkach. Wyjadam resztki z kolacji, ubieram się, pakuję rzeczy do plecaka ale ... czegoś zaczyna mi brakować... Bezszelestnie otwieram kolejne szuflady. Kocimi ruchami przemieszczam się od komody do szafy i z powrotem. Szukam na półkach, na suszarce, w pralce, rozglądam się po podłodze i NAGLE słyszę głos spod kołdry:
-"Czego k**** szukasz??!!"
-"Gaci...." - odpowiedziałem ze spuszczoną głową....