Rok temu Dzielnice Biegają edycja Ujeścisko prowadziła dookoła mojego zbiornika retencyjnego. Wyplułem płuca i zostawiłem serce na chodniku. Jedyny raz pobiegłem tak, że nie urwałbym już ani jednej sekundy więcej.
Tym razem byłem tam głownie dla dzieci, bez ciśnienia na ściganie. Fajna jest ta seria. Można dzięki niej próbować zaszczepiać dzieciakom ducha sportu i rywalizacji. Z drugiej strony patrząc jak biegną moje córki, mimo że z racji wieku raczej zamykają ogony - skacze mi ciśnienie 10x bardziej niż sam bym biegł.
Na mecie biegów młodzików, wielkie zaskoczenie - MEDALE! To jest naprawdę fajny pomysł aby dawać medale dzieciakom. Mi jest on kompletnie niepotrzebny ale dla takiego kilkulatka stanowi on mega motywację na drodze w kierunku podium.
Ironicznie interpretując słynne słowa Caballo Blanco: "stary, za bieganie nie powinno się płacić" dzisiejszy bieg dokładnie się wpisywał w ten nurt. Bieg był darmowy. Dodatkowo wciągnąłem dwie darmowe drożdżówki i zapiłem je darmową kawą i wodą. Tylko jak biegać z tak pełnym brzuszkiem? :)
Dorośli biegali w tym roku dookoła bajorka przy szkole podstawowej nr 12 z ekstra fragmentem pętli nową ścieżką łączącą osiedla Ujeścisko i Pięć Wzgórz. Cztery okrążenia po 1,3 km. Łącznie wyszło trochę ponad 5 km. Pierwsze dwa kółka doskonale znanej mi trasy z codziennych treningów poleciałem trochę za szybko, bo tempem w okolicach 4:30, przez co na dwóch ostatnich zbliżyłem się do granicy 5:00. Ale nie o to w tym chodziło :)
Łącznie we wszystkich biegach wzięło udział ponad 400 osób. Wydaje mi się sporo jak na lokalne osiedlowe zawody. Ale to po prostu fajna, bezpretensjonalna impreza, więc nie ma czemu się dziwić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz