- Tydzień temu nie udało mi się dotrzeć na parkruna z powodu wyzwania jakie podjąłem, czyli przejścia w limicie Chudego Wawrzyńca. Relacja z mojego marszu jest tutaj.
- W nocy obudziła mnie huśtawka na balkonie, która waliła w okno w salonie. Niebo grzmiało jak tydzień temu w Rajczy. Jedyna różnica była taka, że tym razem mogłem skrócić sznurki huśtawce i pójść spać dalej zamiast mierzyć się z 55 km po górach
- Rano po burzy nie było śladu, a na profilu parkruna przeczytałem, że ze względu na zagrożenie pogodowe bieg może być odwołany.
- Pogoda mimo szarego nieba była dość parna.
- Na start wybrałem się z Kreską.
- U Kamila w domu wczoraj deklarowało się 5 osób na start, ale około 2 nocy spadł im impet do tego stopnia, że ostatecznie na starcie Kamil zjawił się sam.
- Z Kreską truchtaliśmy niemal na samym końcu w tempie około 7 min/km
- Na przesmyku przez chwilę pomyliłem się w obliczeniach i nie zauważyłem Tomka Bagińskiego, który poleciał do mety zanim dotarłem do przesmyku. Kiedy pojawił się Adam Baranowski pomyślałem, że biegnie pierwszy. Krzyczę więc do niego: "Adam, co ty robisz?? Zwolnij!". Adam na to dramatycznie odpowiada: "Ale przecież jest DOBRZE!!!" Jestem DRUGI". Rozejrzałem się i faktycznie przed Adamem zobaczyłem plecy Tomka. "Sorka Adam, rób dalej swoje, good job!".
- Kiedy chwilę później z przeciwnej strony nadbiegł Krzysiek Łapuć w jego spojrzeniu wyczytałem naszą niedokończoną dyskusję. "Mimo, że lubię Brave, Misplaced Childhood to genialna płyta" - spojrzał na mnie bez słów Krzysiek. "To prawda, w sumie najczęściej do niej wracam, choć lata temu tą moją naj naj naj było Fugazi, ale to pewnie wynikało z prawa pierwszego słuchania" - odpowiedziałem także używając telepatii
- Zatoczyliśmy jeszcze kółko na małym bajorku i dobiegliśmy z Kreską na metę na 54 i 55 pozycji w czasie 35 minut i 10 sekund.
Rzadko bohaterów dnia wybieram według klucza wyjątkowej szybkości. Częściej czynnikiem decydującym jest wytrwałość (że się chce tyle ludziom biegać, albo mewie ochockiej lecieć do Gdańska z Ochoty). Tak też jest dzisiaj. Swoje jubileuszowe biegi zaliczyli Dorota Grzegorczyk (50) i Paweł Madej (100). Gratulacje!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz