sobota, 19 sierpnia 2017

Parkrun Gdańsk-Południe #55 - Powrót Adama na przypisaną pozycję


  1. Tydzień temu nie udało mi się dotrzeć na parkruna z powodu wyzwania jakie podjąłem, czyli przejścia w limicie Chudego Wawrzyńca. Relacja z mojego marszu jest tutaj
  2. W nocy obudziła mnie huśtawka na balkonie, która waliła w okno w salonie. Niebo grzmiało jak tydzień temu w Rajczy. Jedyna różnica była taka, że tym razem mogłem skrócić sznurki huśtawce i pójść spać dalej zamiast mierzyć się z 55 km po górach
  3. Rano po burzy nie było śladu, a na profilu parkruna przeczytałem, że ze względu na zagrożenie pogodowe bieg może być odwołany. 
  4. Pogoda mimo szarego nieba była dość parna.
  5. Na start wybrałem się z Kreską. 
  6. U Kamila w domu wczoraj deklarowało się 5 osób na start, ale około 2 nocy spadł im impet do tego stopnia, że ostatecznie na starcie Kamil zjawił się sam.
  7. Z Kreską truchtaliśmy niemal na samym końcu w tempie około 7 min/km
  8. Na przesmyku przez chwilę pomyliłem się w obliczeniach i nie zauważyłem Tomka Bagińskiego, który poleciał do mety zanim dotarłem do przesmyku. Kiedy pojawił się Adam Baranowski pomyślałem, że biegnie pierwszy. Krzyczę więc do niego: "Adam, co ty robisz?? Zwolnij!". Adam na to dramatycznie odpowiada: "Ale przecież jest DOBRZE!!!" Jestem DRUGI". Rozejrzałem się i faktycznie przed Adamem zobaczyłem plecy Tomka. "Sorka Adam, rób dalej swoje, good job!".
  9. Kiedy chwilę później z przeciwnej strony nadbiegł Krzysiek Łapuć w jego spojrzeniu wyczytałem naszą niedokończoną dyskusję. "Mimo, że lubię Brave, Misplaced Childhood to genialna płyta" - spojrzał na mnie bez słów Krzysiek. "To prawda, w sumie najczęściej do niej wracam, choć lata temu tą moją naj naj naj było Fugazi, ale to pewnie wynikało z prawa pierwszego słuchania" - odpowiedziałem także używając telepatii 
  10. Zatoczyliśmy jeszcze kółko na małym bajorku i dobiegliśmy z Kreską na metę na 54 i 55 pozycji w czasie 35 minut i 10 sekund.

Rzadko bohaterów dnia wybieram według klucza wyjątkowej szybkości. Częściej czynnikiem decydującym jest wytrwałość (że się chce tyle ludziom biegać, albo mewie ochockiej lecieć do Gdańska z Ochoty). Tak też jest dzisiaj. Swoje jubileuszowe biegi zaliczyli Dorota Grzegorczyk (50) i Paweł Madej (100). Gratulacje!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy