niedziela, 5 lutego 2017

Pierwszy Bieg Morsa AD 2017

Wskoczenie do wody zimą zawsze mnie fascynowało. Mimo, że od pierwszego biegu morsa minęły już ponad 3 lata dalej jestem początkujący w tym temacie. Morsowanie jest dla mnie dodatkiem do biegania zimą i prawdę mówiąc - nie zawsze mi się chce moczyć gacie przy -3. Czasem tylko popatrzę jak robi do Dominik :)

Coś zmieniło się tydzień temu. Pisałem o tym jak spontanicznie dołączyłem do Charzykowskich Termorsów i przesiedziałem 2-3 minuty w przeręblu. I wtedy mnie olśniło, dlaczego zawsze wyskakiwałem z Bałtyku po kilkunastu sekundach, a w jeziorku można sobie siedzieć dłużej. Chodzi o to, że wkurzają mnie fale. W jeziorze jesteś panem samego siebie i kontrolujesz zanurzenie według własnego pomysłu, zaś w morzu zanurzenie fluktuuje bez przewidywalnego schematu. A każde nieplanowane 10 cm wody na górnej części pleców powoduje wysączanie przez usta cichutkiego "k***a". Człowiek stoi więc w tej wodzie, 3/4 ciała fajnie się mrozi, ale przez te fale ciągle powtarza niekontrolowane "k***a, oooo k***a, k********aaaa"



"Sopot jest piękny o 8:30 w niedzielę rano w lutym...." Heh, to nieprawda. W niedzielę rano w Sopocie na końcówce molo wieje wiatr. A kiedy masz już kilka/kilkanaście km za sobą i chciałbyś odpocząć choćby przez kilka minut natychmiast robi ci się zimno, ustawiasz się tak, aby wilgotna koszulka nie lepiła się do pleców, ale to nic nie daje.

Ok, zatrzymamy się tylko na jedno zdjęcie.


Miało być jedno, a nie dwa.


Uciekliśmy stąd tak samo szybko jak tu dotarliśmy.

W Brzeźnie wiało jakby mniej. Rozebraliśmy się do gaci i rozpoczęliśmy kąpiel. Każdy z nas w trochę inny sposób. Dominik wszedł płytko do wody i kucnął. Tłumaczył to tym, że nie chce mu się wchodzić za daleko, bo potem by musiał wracać. Zanurzył się aż po szyję i posiedział 60 sekund. Ja zrobiłem to trochę inaczej. Wszedłem dalej do wody aż fale zaczęły omiatać mi sutki +-20 cm i tak sobie stałem mówiąc pod nosem cichutkie "k***a" pół minuty dłużej niż Dominik. Ten zaś widząc, że ja wciąż jestem w wodzie, kiedy on już wyszedł - wskoczył jeszcze raz na kilka sekund.

Dominik, chciałbym Cię uspokoić - Ty wciąż jesteś lepszym morsem ode mnie, ale ja po prostu miałem dalej do brzegu :)

Zdjęć z morsowania tradycyjnie nie mam i znów musicie uwierzyć na słowo.

Na koniec pytanie: Czy gdzieś w rozsądnym promieniu od Gdańska są ekipy morsowe, które kąpią się w jeziorach i o pewnych określonych (lub wcześniej umówionych) porach wycinają przeręble piłą mechaniczną? Na dniach na przyjść spore ochłodzenie i chcąc wykąpać się w jeziorku trzeba się pod jakąś ekipę podłączyć.

Albo kupić piłę :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy