Ja natomiast ciągle myślę jak opracować sposób na pisanie bloga w trakcie biegania. Bo dla mnie także nie jest rozwiązaniem aby poświęcać czas na pisanie bloga a z drugiej strony wypłakiwać się jak to mało mam go w życiu i muszę biegać wcześnie rano albo późno wieczorem. Może więc spróbuję krótszych wpisów? Kiedyś bodajże Phil Collins - perkusista i wokalista Genesis zapytany jak się czuje, że jego grupa, która kiedyś słynęła z długich kilkunastominutowych suit jak Supper's Ready czy The Cinema Show gra krótkie piosenki, odpowiedział, że po prostu teraz do przekazania tych samych emocji, tej samej esencji, wystarczą mu trzy minuty.
Jestem po kolejnych pięciu płytach The Beatles w moim wyścigu z Michałem - rywalem słuchającym The Rolling Stones. Nie wiem jak idzie Michałowi, miał opublikować swoją tabelkę, ale chyba zajął się bardziej bieganiem nim pisaniem :P
5. Help!
- Dystans 6.24 km
- Czas trwania 33m:46s
- Średnia prędkość 5:25 min/km
6. Rubber Soul
- Dystans 6.25 km
- Czas trwania 35m:25s
- Średnia prękość 5:40 min/km
7. Revolver
Rubber Soul było moją ulubioną płytą The Beatles do momentu, kiedy nie odświeżyłem sobie Revolver
- Dystans 6.20 km
- Czas trwania 34m:37s
- Średnia prękość 5:35 min/km
8. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
9. Magical Mystery Tour
Pewnie część z Was myśli, że teraz napiszę, że Revolver był moją ulubioną płytą do momentu kiedy nie posłuchałem Sierżanta Pieprza? Ja też tak myślałem. Jakby nie było wśród wielu osób i w wielu rankingach jest to najbardziej kultowa i najlepsza płyta The Beatles, i ja sam też tak uważałem... do wczoraj. Ta płyta ma jeden bez wątpienia zjawiskowy moment - A Day In A Life. To chyba utwór nr 1 w całej historii czwórki z Liverpoolu. Wczoraj wbiegałem na górkę i A Day In A Life poleciał na samym jej szczycie, kiedy paliły mi się mięśnie i wypluwałem płuca. Był jak nagroda. Jak chwila, która daje moc i udowadnia, że wysiłek ma sens. Jednak cała płyta z szerszej perspektywy wydaje mi się zbyt... musicalowa? Coś co na Revolver było surową psychedelią a la rok 1966 tutaj stało się kompromisem psychedelii, piosenek i jeszcze tej nuty, która brzmi jak trąbki na Soft Parade - The Doors - zupełnie niepotrzebnie.
Ponieważ nie biegałem jeszcze po Kac Kwidzyn, postanowiłem wczoraj zrobić za jednym razem więcej niż jedną płytę i z rozpędu przelecieć jeszcze Magical Mystery Tour aby po 3 dniach abstynencji finalnie pozbyć się kaca.
- Dystans 14.44 km
- Czas trwania 1g:16m:26s
- Średnia prękość 5:18 min/km
Został przede mną Biały Album, Yellow Submarine, Abbey Road i Let It Be. Sorry Joszczi, ale już tylko kontuzja może sprawić, że wygrasz ze swoimi podwórkowymi Stonesami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz