piątek, 6 grudnia 2013

Spóźnione śniadanie - Appendix do II Biegu Morsa

Ten wpis czeka na swoją kolej od niedzieli i jest naturalnym uzupełnieniem Biegu Morsa II. Naturalnym, ale kompletnie nieplanowanym. Tydzien temu, kiedy wróciliśmy z Dominikiem z nad morza napisał do mnie Piotr, zapraszając mnie na pewne wydarzenie na FB. Wydarzenie kulinarne. Spóźnione Śniadanie organizowane przez Kolektyw Samo Dobro. Śniadanie 100% wegańskie. O godzinie 13:00 w Gdańskim Lofcie. Wejście 10 PLN albo własna wegańska potrawa. Jedzenie na zasadzie all you can eat.

Ponieważ od sierpnia tego roku mocno inspirowany Scottem Jurkiem i Richem Rollem eksperymentuję z wegetarianizmem a falami i weganizmem stwierdziłem, że ta propozycja jest dla mnie totalnie w punkt! Po 26 km biegu właśnie czegoś takiego potrzebuję!

Zapakowaliśmy się z całą rodziną i godzinę później byliśmy na miejscu. Loft był pełen ludzi. 100 lekko licząc. Myśle, że każda normalna restauracja może tylko marzyć o takim społecznościowym ruszeniu i takiej frekwencji. Jedzenie było feerią inspiracji. Począwszy od trzech rodzajów hummusu, poprzez bardzo ciekawe zapiekanki warzywne, polskie curry, placki z cukinii,  zupę z fasoli mung, kuskus z kalafiorem czy genialną pastą fasolowo-śliwkową i wiele wiele innych.

Ja wiem, że weganin to nie osoba co je pomidory z ogórkiem. Sam eksperymentuje już od kilku miesięcy. Ale spóźnione śniadanie dało mi takiego kopa do przodu, co kolejne kilka miesięcy szperania za przepisami w internecie.

Praktycznie cały tydzień odtwarzam dania z ostatniej niedzieli i z niecierpliowścią rozglądam się za kolejnym spóźnionym śniadaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy