wtorek, 16 lutego 2016

Poszukiwania wózka biegowego cz. 1


Zacznę od odległej reminiscencji. Jest rok 1999, lipiec albo sierpień. Jestem na dwutygodniowych praktykach studenckich w ośrodku PAN w Sopocie. Takich praktykach potrzebnych wyłącznie dla pieczątki w indeksie. Mi i koledze z roku (Marcinowi N.) kazali skanować negatywy klisz. Oczywiście, że daliśmy nogę przy pierwszej okazji i większość czasu siedzieliśmy na murku przy promenadzie nadmorskiej i gapiliśmy się na przechodniów opalając nasze studenckie mądre czoła.

Wtedy zobaczyłem totalne zjawisko. Przejechała nam przed oczami piękna młoda kobieta na rolkach pchając przed sobą jakiś kosmiczny wózek z dzieckiem. Patrzyliśmy się na nią dosłownie jak na małpę w zoo. I chyba każdy, kogo mijała zatrzymywał się i odprowadzał ją wzrokiem. To było ubiegłe tysiąclecie! XX wiek!

Istnieje jeszcze inne wytłumaczenie - za rzadko bywałem w Sopocie, i ten pojedynczy powiew amerykańskiego stylu życia tak wbił mi się w pamięć mimo, że nie był niczym niecodziennym.

* * *
Druga reminiscencja nie jest tak odległa, bo cofa mnie myślą do późnej wiosny ubiegłego roku. Po jednym z parkrunów zagaduję kolegę, który właśnie skończył biec sobotnią 5-kę z wózkiem. Trochę kurtuazyjnie, a trochę wywiadowczo. Moja małżonka jest w ciąży z naszym trzecim dzieckiem i o ile poprzednia dwójka spokojnie radzi sobie na własnych nogach, to najmłodsze - przez dłuższy czas będę musiał w czymś wozić :) Wózek biegowy, tzw. jogger jest więc czymś naturalnym. Kolega mówi mi, że kupił wózek za kilka stów na olxie, bez większej analizy i bez tygodni przebierania w ofertach. Wózek jest fajny, ma duże koła, przednie z nich jest sztywne, rama wygląda solidnie i lekko. Myślę sobie, że na przyszły rok też sobie taki kupię.  

* * *
Przyszły rok jest teraz. Mój syn ma ponad 4-mce. Za dwa miesiące pewnie będzie samodzielnie siedział, więc będzie można zabierać go na długie wybiegania - oczywiście w pozycji raczej półleżącej i po trasach komfortowych dla nas obu. 

Podejmuję decyzję. Trzeba kupić wózek już teraz. No i rozpoczynam moje zderzenia z rzeczywistością:

Zderzenie nr 1 
  • Najpierw warto przeczytać cały internet. Wybieranie wózka to taka męska czynność dla biegacza. (W przeciwieństwie do wybierania butów, które uważam za ukryty głos kobiecego alter-ego.) Ale w internecie jest niewiele na ten temat. Większość to teksty sponsorowane pisane przez kiepskiego copywritera, czuć je nosem z daleka. Część z nich to testy modeli sprzed ładnych kilku (5-6) lat. Niektóre firmy zajmujące się joggerami już nie istnieją, a wiele marek nie ma ma przejrzystego kanału dystrybucji. Na forach biegowych tematy poruszane są tylko od czasu do czasu i to bez większego echa. Wrażenie powierzchowności podkreśla dodatkowo fakt, że każdy większy portal/gazeta biegowa kiedyś wypuścił tekst o bieganiu z wózkiem, ale w większości były to teksty z wybiórczymi testami, niezgłębiające tematu i pisane "na sztukę".
  • W tej kałuży bylejakich informacji trafiłem w końcu ja jeden brylant. Blog Przemka Sajewskiego Biegam z Wózkiem. Przeczytałem go od deski do deski. Przemek pisze świetnie, lekko i na temat. To powinna być pozycja obowiązkowa każdego biegacza/biegaczki planującego wpuszczenie się na ścieżki ze swoją pociechą z wózku. Przemek biega z wózkiem Bob Ironman. I jeżeli dla kogoś cena nie gra roli, to w tym momencie powinien wyłożyć 2.5k na stół, kupić Boba i już nic nie analizować tylko biegać. 

Zderzenie nr 2
  •  2500 PLN  (z całym dodatkowym osprzętem typu pokrowce, ochronki przed deszczem itd... bo sam wózek można dostać za ~2000 PLN) to jednak kupa kasy. To dokładnie tyle ile wydałem w sumie na swoje bieganie przez 3,5 roku!! Pomyślałem więc, że warto poszukać używanego, wybrać coś za pół ceny i cieszyć się bieganiem... 
  • Wchodzę więc na allegro, olx, ogłoszenia na trójmieście i nie znajduję NIC! Szukam w zakończonych aby zobaczyć, czy to może jakiś chwilowy martwy okres i poza jedną aukcją, gdzie ktoś próbuje sprzedać używkę za 1900 PLN (czyli 95% ceny nowego) nie ma NIC! 
  • Wnioskuję, że naszym kraju niewiele się zmieniło w tym temacie od czasu kiedy zobaczyłem śliczną mamuśkę w Sopocie na rolkach pchającą wózek. Wózki biegowe to wielka nisza. Nikt nie jest zainteresowany sprowadzaniem i reklamowaniem drogich, dziwnych wózków z wielkimi kołami. Na pewno duży wpływ ma na to porównanie naszej zamożności w zestawieniu z zachodem i Ameryką. Dla nas kupno normalnego wózka z gondolą, a potem lekkiej spacerówki już jest sporym wydatkiem. Kupowanie trzeciego wózka tylko do biegania to już zbytek, na który mało kto może sobie pozwolić. Wniosek jest prosty: nie ma rynku wtórnego, ponieważ nie ma rynku pierwotnego.
Zderzenie nr 3
  • A jak jest na zachodzie? Zadałem sobie takie pytanie i wszedłem na amerykańskiego amazona i ebaya. To co zobaczyłem trochę mnie zasmuciło. Ten sam Bob Ironman kosztuje ~300$ czyli niemal DWA razy taniej niż w Polsce. I to jeszcze przy dość wysokim kursie dolara. 
  • W Ameryce rynek joggerów wygląda na świetnie zagospodarowaną gałąź rynku. Tam nikt nie szczypie się z tym czy kupić normalny wózek czy joggera. Tam po prostu kupuje się jeden i drugi. Kultura biegania biegania z dzieckiem jest na wyższym poziomie z prostych powodów ekonomicznych. Pensje są kilka razy wyższe nich u nas, a joggery 2x tańsze. Większość sklepów z wózkami w Stanach ma obligatoryjną kategorię z joggerami. Jest rynek pierwotny, jest więc i rynek wtórny. 
  • Dlaczego (zamiast marudzić) nie kupię po prostu wózka zza oceanu? Oczywiście, że taka była od razu moja myśl. Ale jak zaczynam liczyć, to dodając bardzo drogą przesyłkę (karton jest wielki i taka przesyłka to kilkadziesiąt, a u niektórych sprzedawców ponad 100$) oraz CŁO to robi nam się prawie 500$ czyli dochodzimy do ceny, za którą można ten wózek dostać w PL.
  • A rynek wtórny? Jest, jak najbardziej. Można znaleźć wózki za 70-90$ ale nikomu nie chce się bawić w pakowanie w kartony i wysyłanie tych paczek do Polski - ta są ceny jeżeli sam przyjadę moim wielkim pick-upem i zapakuję go sobie osobiście na pakę.

Jeżeli ktoś przechodził przez podobne ścieżki logiczne co ja i znalazł lukę w moim rozumowaniu. Jeżeli ktoś jeździ innymi, dobrze spisującymi się modelami, które można kupić w rozsądniejszych pieniądzach. Jeżeli ktoś może mi coś doradzić, bądź przed czymś przestrzec. Jeżeli ktoś przeczytał więcej internetu niż ja i może wskazać linki do miejsc, które warto odwiedzić. Będę wdzięczny za każdy komentarz.

Tymczasem na moim niedzielnym debiucie (wcześniej zrobiłem kilka "prostych" w Święta) z Ksawerym w gondolce Emmaljungi (pompowane koła i skandynawskie podejście do konstrukcji tego wózka sprawia, że biegło się całkiem bezpiecznie i przyjemnie choć to nie jest żaden jogger)  kiedy całkiem przyjemnie jechaliśmy sobie 10 km w tempie 5:30-6:00 min/km wiem, że warto jest to robić przynajmniej z trzech powodów:
  1. Spacer dla dziecka jest tak samo przyjemny jak bieganie dla mnie (2w1)
  2. Żona sama nastawiła zmywarkę z wdzięczności, że zniknęliśmy na ponad godzinkę
  3. Oczy wszystkich spacerujących mamuś z wózkami na mój widok mówiły to samo: "Jak tylko wrócę do domu to tak kopnę w dupę swojego starego, że to on będzie od jutra zapitalał z wózeczkiem dookoła zbiornika"


Część II http://runaroundthelake.blogspot.com/2016/02/poszukiwania-wozka-biegowego-cz-2-bieg.html

9 komentarzy:

  1. Skoro da się biegac z tym 'emaljungen' to po co kupować drogi drugi? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś chyba jest kawalerem :)

      Usuń
    2. Dominik jest po prostu jeszcze większym minimalistą niż ja :)

      Dlaczego kupować wózek biegowy? Będę widział jak kupię i zacznę biegać, ale wydaje mi się że dlatego bo:

      - duże koła przez trudniejsze tereny przejadą
      - wózek dedykowany do biegania będzie dłużej służył bo jest do biegania dedykowany, a emmaljungę mogę rozwalić w końcu (rozklekotać koła)
      - będzie wygodniej dziecku (amortyzacja siedziska)
      - będzie wygodniej mi - dłuższa rączka

      Usuń
  2. Cześć Biegaczu :)

    Bob Ironman, fajny wózek, ale tak jak piszesz, drogi wózek.
    Ja Tobie polecam: Casualplay T4 light.
    Nowego nie kupisz, ale za to używany kosztuje ok. 100-300 złotych.
    Ja kupiłem rok temu za 180 złotych.
    Jest to starsza konstrukcja, ale jak porównasz wizualnie z Bob Ironman, to są do siebie bardzo podobne, pomijając wielkość koła.
    Na zakup wózka zdecydowałem się dlatego, że zarówno żona jak i ja uwielbiamy aktywność fizyczną, a jako że mamy małego synka, to nie chcieliśmy rezygnować z naszych zainteresowań (bieganie, rolki, piesze wycieczki).
    Główne założenia były takie: pompowane koła, dobra amortyzacja i możliwość złożenia wózka, celem zapakowania do samochodu typu sedan.
    No i padło na Casualplay T4 light, który znalazłem podczas przeglądania olx i allegro.

    Wózek służy nam na co dzień jako spacerówka (w tym po terenie leśnym), żona śmiga na rolkach z wózkiem (początkowo biegnie przez las, a później jeździ na rokach po asfalcie. Rolki można przetransportować pod wózkiem, podczas biegu, a później buty biegowe można schować po wózek), biegamy z wózkiem, po asfalcie śmiga aż miło, po terenie leśnym daje radę bezproblemowo.
    Wózek prowadzi się lekko, mamy porównanie do dwóch innych spacerówek i konkretnie pisząc, to nawet nie ma co porównywać.

    A teraz plusy i minusy wózka.
    Minusy:
    - nie ma w sprzedaży nowych Casualplay T4 light. Są następcy. Ewentualną analizę następców zostawię Tobie :)
    - brak "wyciąganej" rączki, celem płynnej (nie stopniowej) regulacji wysokości rączki. Jest regulacja wysokości rączki dwustopniowa. Mam 190cm wzrostu i taka dwustopniowa regulacja dla celów spaceru wystarcza w 100%, w biegu mój komfort określam na 80%.
    - daszek wózka mógł by być dłuższy (jak świeci słońce to po prostu przyczepiam przewiewną chustę za pomocą klamerek do daszka)

    Plusy:
    + pompowane koła
    + amortyzacja na sprężynach (działa, a nie "sprężyny atrapy" jak w niektórych modelach wózków na rynku)
    + hamulec ręczny
    + dwustopniowa regulacja rączki (żona 175 na 1 stopniu, ja na 2 stopniu)
    + możliwość blokowania przedniego koła
    + osłona przeciwdeszczowa (z dziurkami do wentylacji, dodatkowo można częściowo uchylić zamek, celem jeszcze lepszej wentylacji, a i tak deszcz nie napada do środka)
    + pojemny koszyk z materiału pod wózkiem
    + "szybka" w daszku wózka
    + możliwość szybkiego złożenia, rozłożenia wózka

    Poniżej znajdziesz jeszcze inne informacje techniczne i zdjęcia, kilka linków z Casualplay T4 light:
    1. http://archiwumallegro.com.pl/spacer%C3%B3wka+casualplay+t4+jak+s4+tr%C3%B3jko%C5%82owiec-1_2413734105.html
    2. http://olx.pl/oferta/casualplay-t4-light-nosidelko-CID88-IDdbqtF.html#69dddd0006
    3. http://olx.pl/oferta/wozek-2-w-1-casualplay-t4-light-CID88-IDcHCBD.html

    Polecam aktywność z wózkiem dziecięcym :)
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Mam o czym myśleć. Taka tania opcja też mnie jak najbardziej interesuje.

      Usuń
  3. Serwus
    ja swój kupiłem podczas jednego z wyjazdów do Reichu. Namierzyłem na ebaju, skontaktowałem się ze sprzedawcą i po drodze w delegację zakupiłem. Szukałem dla dwójki więc rynek wtórny w PL jeszcze płytszy. Widziałem, że zdarzało Ci się wyjeżdżać służbowo na zachód. Może to być też opcją.
    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy