środa, 15 stycznia 2020

Najkrótsze podsumowanie roku 2019

Blokuje mnie to podsumowanie. Nie mam weny aby je pisać. Dwa razy się  już zabierałem, mam nawet napisane już takie chronologiczne podsumowanie pierwszego półrocza, ale dokończenie i publikację odłożę na nigdy. Kompletnie nie czuję tego wpisu, tego podsumowania. I chyba dopiero teraz doszło do mnie dlaczego...

Wmówiłem sobie, że był to najlepszy rok w moim życiu. Wydarzyło się po prostu w chuj rzeczy: zwycięstwo na parkrunie, 18 z przodu na 5 km, 39 na 10 km, połówka poniżej 1:30, maraton sub 3:15, do tego fajne biegi wyjazdowe, "mistrzostwo Włoch" w biegu osób bez zaświadczenia lekarskiego na 5 km między winnicami, Rzeźnik... Moje wszystkie życiówki mają datę 2019.

Ale tak naprawdę, tak w głębi siebie naprawdę nie uważam, że ten rok był jakiś lepszy niż inne. Oczywiście, że efekty cieszą. Z całą pewnością zapamiętam mnóstwo chwil. Ale nie były one ani szczególnie lepsze, ani bardziej wartościowe niż te, które przeżywałem wcześniej bądź liczę, że jeszcze przede mną.

Może z wyjątkiem tej jednej, tej kiedy naprawdę się wzruszyłem.

Dokładnie tej:



Wspominam to podium dość często. Czasami nawet wyszeptam sobie cichutko pod nosem: "oooo mamo, ale to było zajebiste..."


Ten rok będzie na pewno inny. Jeszcze do końca nie wiem jaki, ale czuję, że mam trochę inaczej w głowie. Zobaczymy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy