Od ponad dekady mój mózg jest ze wszystkich stron atakowany bajkami dla dzieci. Nauczyłem się funkcjonować w takim świecie, wyłączać na niepotrzebne dźwięki i skupiać na swoich rzeczach. Nawet jeżeli atakuje mnie z jednej strony walkthrough przez świat Mincraft, z drugiej My Little Pony a z trzeciej Świna Peppa... aż tu NAGLE...
Odrywam oczy od komputera i odwracam się w stronę telewizora. Oglądam przez chwilę i nie wierzę. Leci odcinek przygód Świnki Peppy i dotyczy on biegów długodystansowych! Odcinki są krótkie, ledwie 5 minut. Zabieram pilota mojemu synowi i przewijam do początku. Oglądam raz jeszcze z pełnym zaciekawieniem... No nie wierzę! W tym odcinku musiał maczać palce, ktoś, kto doskonale zna temat biegów długodystansowych i kilka fajnych smaczków przemycił.
Historia zaczyna się burzą. Po gwałtownej ulewie dach przedszkola zaczął przeciekać i rada rodziców zdecydowała się zorganizować bieg fundowany.
- Tato Świnko jak daleko dobiegniesz?
- Cooo? Mogę biec dokąd sobie Pani życzy!
Czyli klasycznie, zupełnie jak każdy z nas, Tata Świnka podejmuje nieprzemyślaną decyzję i spontanicznie zapisuje się na bieg ponad jego siły!
Następnie mamy scenę pasta party z genialnym dialogiem
- Przeeeepyszne, dostanę jeszcze trochę? - pyta Tata Świnka
- Tato Świnko! Dostałeś już trzy dokładki!
- Jedzenie dodaje energii! A ja potrzebuję energii do biegu.
- Przede wszystkim powinieneś ćwiczyć bieganie!
- A może dzisiaj poćwiczę jedzenie a bieganie będę ćwiczył jutro?
Następnie mamy scenę odprawy przed biegiem i prezentację trasy, na której Tata Świnka wszystko rozumie na opak :)
Sam bieg także rozkłada się jak u klasycznego ultrasa-amatora. Na początku żwawo i do przodu.
Chwilę później jest już początek dramatu i wołanie o wodę.
Tata Świnka dobiega do pierwszego punktu żywieniowego. Jest nim supermarket. Kupuje wodę i na chwilę odzyskuje siły.
Kibice, w tym Świnka Peppa patrzą na bieg przez lornetkę.
- Oj nie biegnie zbyt szybko - podsumowuje swojego ojca Peppa
Mam wrażenie jakbym słyszał już nie raz podobne wypowiedzi od moich Świnek :)
W 3/4 drogi Tatę Świnkę dopada koszmarny kryzys. Zatrzymuje się w warsztacie u Dziadka Psa i mówi:
- To tyle... nie pobiegnę dalej :(
Na szczęście Dziadek Pies, jak rasowy (nomen omen) support częstuje Tatę Świnkę lodem. Cukier szybko się uwalnia i Tata Świnka dostaje nowej energii aby skończyć bieg.
Na końcu pojawia się jeszcze osa, która jako dzikie zwierze chcące zjeść loda Tacie Śwince wywołuje u niego dodatkowy zastrzyk energii i z goniącą go osą na plecach (niczym z niedźwiedziem na Łemkowynie) dobiega do mety.
A gdyby ktoś chciał obejrzeć całość, film jest dostępny na YT pod hasłem Bieg Fundowany.
Ten serial notorycznie robi z Taty Świnki idiotę.
OdpowiedzUsuńFacet robi za nieodpowiedzialnego, dziecinnego i w ogóle niegodnego zaufania żarłoka.
Na drugim biegunie jest Mama Świnka, która wie i umie wszystko a już kompletną Super Woman jest Mama Królik, która niczym Kobieta Pracująca, wykonuje wszystkie możliwe zawody.
Propaganda ;)
Teraz bajki są poprawne. Kiedyś to mysz odpalała dynamit w otworach ciała kota. :)
OdpowiedzUsuń