sobota, 16 września 2017

III Bieg "Czyste Miasto Gdańsk" czyli relacja z biegu, w którym nie biegłem

Relację z zeszłorocznego II Biegu "Czyste Miasto Gdańsk" zakończyłem słowami, że nie ma żadnych przeszkód aby w tym roku pobiec w pelerynie Zorro. Nawiązywałem tym do kowbojskiego kapelusza, w którym miałem pobiec rok temu zgodnie z obietnicą sprzed dwóch lat... Ale kompletnie o tym zapomniałem... :(

Pozdrowienie na 3 palce versus pozdrowienie na 2 palce
I jest mi teraz trochę smutno, bo opuściłem bieg, który jest organizowany tak naprawdę dla takich ja, a nawet dokładnie dla mnie, dla biegających rano albo wieczorami mieszkańców gdańskiego Ujeściska i Zakoniczyna. Bieg, którego trasa podąża po ścieżkach doskonale ugniecionych podeszwami naszych butów...

Oczywiście, trochę naginam rzeczywistość pisząc, że o biegu zapomniałem. Po prostu z tyłu głowy chodziła mi taka opcja, że uda się zapisać rano. Ale nie czytałem regulaminu. Nie miałem świadomości, że zapisy zarówno dla dorosłych jak i na biegi dzieci zamykały się równo z końcem czwartku. Informacja na FB o tym wydarzeniu regularnie pojawiała się przed moimi oczami, ale jakoś nie zanotowałem deadline'u zapisów. Trochę z powodu powrotu z "późnych wakacji" zahaczających o wrzesień. Trochę dlatego, że nie chcę się zapisywać na biegi, kiedy ledwo zmuszam się do jakiegoś szczątkowego treningu. I przede wszystkim dlatego, że mam trójkę dzieci i kiedy rozpoczyna się rok szkolny, to zwyczajnie z żoną nie ogarniamy świata...

Na bieg jednak poszedłem. Po to aby poczuć ten amerykański klimat integrowania się z sąsiadami, z którymi najczęściej mijamy się na szkolnym parkingu, spotykamy się na wywiadówkach czy w sklepie. Festyn był taki sam jak zawsze: boisko pełne zjeżdżalni, skoczni, piłeczek i innych atrakcji dla dzieci, to tego darmowa lemoniada, a także stoisko, gdzie można było sobie kupić kiełbasę. Kamil oczywiście nie wytrzymał i równo godzinę przed biegiem jedną zjadł :) Ja skosztowałem tylko darmowej lemoniady, bo nie wziąłem portfela :)

Biegi dla dzieci odbyły się w niezmienionej formule. Niestety... Rok temu dzieci były regularnie tratowane, albo przez inne dzieci, albo przez dorosłych, którzy te mniejsze prowadzili za rękę. Działo się tak dlatego, że zamiast zrobić kółeczko dookoła stawu (~700 metrów) i wystartować z szerokiej asfaltowej ulicy (które de facto i tak jest zamknięta dla ruchu) dzieci startują z wąskiego chodnika i biegną ciasną pętelkę 250 lub 350 metrów. 350 metrów biegną dziewczynki i chłopcy do 12 roku życia!! Ja rozumiem 4-letnie maluszki... ale 12 lat to są już często solidnie zbudowani młodzi ludzie, którzy biegną ... sprint. Nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek rywalizacją biegową. Wygra ten, który ustawi się z przodu i najlepiej będzie pracował łokciami. Na dowód tego, że tak właśnie jest niech świadczy fakt, że nie wdziałem biegu bez wywrotki rywala spowodowanej pracą łokci. Sorry, ale to nie jest rywalizacja biegowa. To raczej wstęp do dziecięcego Runmaggedonu. Jeżeli wąskim chodnikiem biegnie 50 dzieciaków w jednej turze, to może warto by pomyśleć o puszczaniu ich w mniejszych grupach i pomiarze czasu?

Jeżeli chodzi o bieg dorosłych, to biorąc pod uwagę, że tylu moich biegowych znajomych tutaj biegło nie mogłem sobie podarować, aby chociaż pokibicować. Wziąłem zimne piwko do plecaka i poszedłem na ławeczkę przy zbiorniku. Ale kiedy już miałem je otwierać przypomniałem sobie, że przecież nie wolno chyba na terenach rekreacyjnych na legalu sobie dać w szyję? Zamiast piwa wyjąłem z plecaka aparat i niczym Pati od Biegacza z Północy cyknałem każdemu kto biegł przynajmniej po jednym zdjęciu. Wrzuciłem je potem na FB, chciałem nawet zapodać linka na profilu wydarzenia na FB... ale... post jest w moderacji :)

Link do albumu jest tutaj [klik!]

Na koniec chciałbym jeszcze pogratulować Adamowi Baranowskiemu znanemu jako 2h59min za zajęcie drugiego miejsca. Adam, jeżeli chcesz, możesz mnie zatrudniać na wszystkie biegi jako coacha :) Na trzecim kilometrze kilometrze byłeś 6-my! No więc powiedziałem Ci "Adam, co się dzieje? Przyspiesz i bądź drugi!". Kiedy po raz kolejny mijałeś mnie trzy kilometry później byłeś już drugi. I z tego co mi dobrzy ludzie donieśli - ukończyłeś na tym miejscu. Gratulacje!

* * *

Pozostaje mi jeszcze złożyć przed samym sobą obietnicę na kolejny rok. Chciałbym ten bieg po prostu pobiec i zmieścić się w godzinie.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy