piątek, 31 stycznia 2020

The Legendary Pink Dots - cz 1 - The Maria Dimension


Cofam się w przeszłość 25 lat. I słyszę pytanie, na które uwielbiam odpowiadać:

- Jakie są Twoje ulubione zespoły?
- Pink Floyd, The Sisters of Mercy, King Crimson, Genesis, Van Der Graaf Generator, The Legendary Pink Dots... - wymieniać dalej?

2/3 moich muzycznych fascynacji pochodzi z audycji Tomka Beksińskiego. Tak było również wiosną 1991 roku. Byłem uczniem 8-mej klasy szkoły podstawowej w Łęgowie i pamiętam dokładnie ten moment. Przy wieży marki Sanyo spędzałem niedzielny wieczór słuchając radia. I nagle zaczęło mnie coś hipnotyzować. Dziwny wokal kryjący cierpienie i niespotykaną melodykę skrytą za elektronicznym tłem. Cóż to za zespół? Zastygam czekając na jakąkolwiek informację.

- The Legendary Pink Dots i pierwsza część płyty The Maria Dimension - ogłasza Tomek Beksiński - za tydzień w Wieczorze Płytowym posłuchamy części drugiej, ale już teraz mała zapowiedź - utwór  "Belladonna".

Tydzień później czekałem z kasetą C90 przy magnetofonie aby w odpowiednim momencie włączyć REC.

Druga część płyty. Od zapowiedzianej Belladonny aż po Crushed Velvet.

I te słowa Tomka, które mam do dziś nagrane na kasecie.

To był 17 marca 1991 roku. Ktoś zgrał te słowa. Można posłuchać ich tutaj. I ta zapowiedź Yes - Tormato... do dziś nieodłącznie kojarzy mi się z LPD.

* * *

Oszalałem na punkcie tej "połówki płyty" nagranej na kasetę. Zacząłem obsesyjnie wyłapywać z audycji Beksińskiego jakiekolwiek inne wzmianki o Legendary Pink Dots. Nagrywałem na kasety pojedyncze utwory starając się wynotować w opisach z jakich płyt pochodzą. 

Szansa aby nagrać całą płytę z wypożyczalni płyt CD? Żadna! Nikt nie miał Różowych Kropek w Trójmieście. Internet? Pierwszy raz miałem się z nim spotkać dopiero za 4 lata na Politechnice Gdańskiej. To był ten cudowny, spokojny świat, kiedy najbardziej skomplikowaną elektroniką jaką posiadało się w domu był odtwarzacz CD...

Słuchałem tej połówki płyty z kasety do upadłego. Marzyłem aby kiedyś móc kupić sobie oryginalny CD. Kumulowałem w sobie miłość do kropek i w końcu udało mi się znaleźć odpowiedniego dealera: sklep Music Man na Garncarskiej obiecał mi sprowadzić ten album. 

Ten dzień kiedy odebrałem The Maria Dimension. 
Ten dzień kiedy absolutnie nikt nie wiedział dlaczego czuję się królem domu, podwórka, osiedla i całej wsi. 
Ten dzień, kiedy nawet jak ktoś by się dowiedział, to tylko wzruszyłby ramionami.
Ten dzień kiedy posłuchałem tej płyty w całości, z własnego oryginalnego nośnika, kiedy mogłem powąchać okładkę i zakochać się we wzorach na krążku...

Fanem byłem już od dawna. Tego dnia dnia stałem się wyznawcą.

c.d.n.

* * *

[13 lutego The Legendary Pink Dots zagra w Drizzly Grizzly w Gdańsku, będzie to mój mniej więcej 15-sty koncert LPD, na którym będę. Z tego powodu biegając odświeżam historię swojej miłości z legendarnymi różowymi kropkami na uszach]


RECENZJE PŁYT PRZY KTÓRYCH BIEGAŁEM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy