piątek, 13 czerwca 2014

Dlaczego ciężko robić życiówki na zawodach?

Holandia rozgromiła Hiszpanie, ja kończę trzecie piwo i zastanawiam się wlasnie dlaczego trudno jest robić zyciowki na oficjalnych wyjazdowych zawodach.

1. Bo na bieg trzeba dojechać. Często kilkaset kilometrów i nawet jadąc dzień przed biegiem po prostu jest się zmięczonym/rozbitym podróżą

2. Bo na agroturystyce zawsze spotka się ekipę zawodników, dla których ten przysłowiowy sport i dobra zabawa to nierozłączna para i wspólne łamanie 6:30 w maratonie uciekając przed quadem z napisem "koniec wyścigu" to świetny pomysł o północy w przeddzień biegu.

3. Bo jadąc pół dnia na bieg całkowicie rozwalamy reguły żywieniowe, jemy śmieci albo nic i wieczorem nadganiamy snickerasami i piwem (bo ma dużo dobrych kalorii i biegacz go potrzebuje przed i po biegu)

4. Bo dwa dni przed biegiem wychodząc na mega lekki trucht aby tylko natlenić mięśnie okazuje się, że mamy dzień konia i lecimy trening prawie na zyciówke.

5. I zawsze mamy niedoleczone kontuzje!

6. A wszystkie powyższe punkty dają nam świetne alibi przed kumplami dlaczego poszło tak słabo :)

Ważne, że chociaż będę biegł w czaderskiej koszulce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy