NAJLEPSZA IMPREZA BIEGOWA
Miejsce 1 - Maraton Wigry
Bez ani chwili wahania. Najfajniejszym, najciekawszym, najlepszym biegiem w jakim wziąłem udział był pierwszy Cross Maraton dookoła Jeziora Wigry. Bieg tak inny od pozostałych w jakich brałem udział, że boję się aż, że jest on tylko projekcją w mojej głowie i ten magiczny woal między moimi oczami a rzeczywistością koloryzuje coś, co nie miało miejsca. A jednak... Jednak spędziłem z całą rodziną rewelacyjnie wakacje na suwalszczyźnie, biegłem 42 km pijąc kwas chlebowy, jedząc babkę ziemniaczaną i sękacza, rozmawiając z biegaczami, których mijałem, albo częściej mijali mnie. Pierwszy maraton pozostaje w głowie na całe życie. Cieszę się, że moim pierwszym był ten właśnie.
Miejsce 2 - Skórcz - Bieg Turystyczny 4 Jezior
To moja pierwsza impreza wyjazdowa z noclegiem. Może dlatego mam do niej duży sentyment. Impreza w 100% rodzinna, gdzie bieganie dookoła jeziora było tylko dodatkiem do fajnie spędzonego czasu wraz z Dominikiem i jego rodziną. Na pewno pojawię się tam w 2014 roku.
Miejsce 3 - Ćwierćmaraton Kaszubski - Przodkowo
To jeden z biegów, którego nie opisałem na swoim blogu. A był to bieg, który dał mi sporo radości. Po pierwsze fajna pętla w dość słoneczną pogodę dookoła Przodkowa, a po drugie naprawdę serdeczna impreza dla całych rodzin. W Przodkowie tego dnia rozłożyło się wesołe miasteczko i dla wszystkich gości wszelkie atrakcje były za free. Rzadko się to zdarza, aby zjeżdżalnie, pociągi, karuzele etc, były za darmo do upadłego. O ile za rok będę musiał wybierać jak spędzić jeden z lipcowych dni - moje dzieci z pewnością zaciągną mnie do Przodkowa.
Na słowa wspomnienia w tym wpisie na pewno zasłużyły sobie Biegi Gdyńskie. Brałem w tym roku udział na trzech z nich, gdzie dwukrotnie poprawiałem życiówki na 10 km. Jednak masa, którą Gdynia się szczyci (4 biegi w TOP 10 najbardziej gęstych biegów na 10 km roku 2013) to jednak wada a nie zaleta. Ja wiem, że pospolite ruszenie to szczytny cel, ale kompletnie traci na tym familijny charakter.
Dobre słowo koniecznie musi także paść w kierunku organizatorów biegów z serii "Dzielnice Biegają". Tutaj akurat familijnego charakteru nie sposób odmówić. Biegłem na Oruni oraz Zakoniczynie. W obu biegach brały udział moje córki, a w tym drugim juuuhu! pokonałem sąsiada! :D
Iławski półmaraton także były warty wspomnienia, gdyby nie fakt, że nie odbierałem go na trzeźwo. Może za rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz