- Hej Tomek, masz dziś imieniny? - pytam Baginsa
- Nie, a co?
Nic już nie odpowiedziałem, niech leci, niech wygra, przecież nie każdy Tomek musi wiedzieć, że inny Tomek może mieć imieniny 7-mego marca.
Całe życie mnie to dotykało. Począwszy od szkoły podstawowej, kiedy chciałem przynieść cukierki do szkoły i poczęstować nimi dzieciaki z klasy. Za każdym razem wszyscy myśleli, że coś mi się pojebało w głowie i pospieszyłem się o 1 dzień z cukierkami na dzień kobiet. A ja po prostu przez całe życie miałem urodziny w ferie!!! I kiedy po miesiącu przynosiłem cukierki chociaż w imieniny, które przecież za dziecka się nie obchodzi to i tak wszyscy myśleli - dzień kobiet, dzień kobiet, dzień kobiet....
Tak więc na parkruna nie przyniosłem cukierków, bo przecież i tak był dzień kobiet. Przez chwilę spojrzałem na Tomka, przez chwilę pomyślałem, że może on tak samo jak ja, też miał problemy z dniem kobiet, ale on nie. On musi mieć imieniny w innego Tomka.
Tradycja.
Skoro już wypowiedziałem swoją żałobę corocznych imienin w wigilię dnia kobiet, to przejdźmy do tradycji. Są różne hipotezy, jedna z nich mówi, że jeżeli ktoś ukradnie Ci wóz, to musi oddać samolot. Ale to jest ekstradycja. Natomiast tradycją jest niewątpliwie dzień kobiet na parkrunie w krawatach. Tak było rok temu, tak było też w tym roku. I jeżeli kiedykolwiek jeszcze odbędzie się taki parkrun, gdzie panowie ładnie ubierają się, aby naszym paniom było miło - to apeluję: nie chodzi tylko o krawat jako symbol, ale a krawat jako dopełnienie eleganckiego choć nie zawsze wygodnego ubioru. Biała, elegancka koszula to minimum.
I w tym momencie kończy się wszystko co po równo miesiącu pamiętam na temat tego biegu. Na stronie mogę sprawdzić czas: 20:38. Miejsce dziewiąte. Szkoda, że ominąłem kilka swoich parkrunowych relacji, bo 4 tygodnie przerwy robią w mózgu pustkę, której nie sposób przejść nawet skupieniem i podglądaniem endomondo.
Ale to nie był zwykły miesiąc. To był miesiąc adaptacji.
A w moim, bądź naszym ostatnim oficjalnym biegu z pomiarem czasu:
- wzięły udział 82 osoby;
- zostały rozdane 22 tulipany;
- 8 razy została pobita życiówka na 5 km;
- 6 osób biegło po raz pierwszy na naszej trasie;
- wśród nich 4 - po raz pierwszy ever na parkrunie.
Zwycięzcą ostatniego ja dotąd biegu został ktoś, kto nie miał tego dnia imienin, a mógłby: Tomek Bagiński 17:24.
Jeżeli nic się nie zmieni, to właśnie o tym biegu będziemy opowiadać naszym synom i córkom... Kiedyś to były czasy.... teraz nie ma już czasów...
Kobieta z tulipanem jest jak biegacz w krawacie - mniej awanturująca się. 100 lat wszystkim biegającym Paniom!!!
Opublikowany przez parkrun Gdańsk-Południe Sobota, 7 marca 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz