niedziela, 7 września 2014
Run around the Charzykowskie lake
Na ten bieg czekałem od dłuższego czasu. Miałem go zrobic dwa tygodnie temu, ale .... zapomniałem butów a w Lidlu rozmiarówka się kończy na 45...
Ten bieg miał być i był czystą przyjemnością. Nigdzie się nie spieszyłem, nie miałem wyrzutów sumienia, że ktoś na mnie czeka a ja stawiam swoje hobby znów na pierwszym miejscu. Biegłem sam więc nikt mnie nie poganiał i nikomu nie musiałem dorównywać. Kiedy miałem ochotę przejść na kilkadziesiąt metrów w marsz po prostu to robiłem, kiedy chciałem wbiec na wzniesienie ile sił w nogach i odpocząć na górce nie musiałem tego z nikim konsultować. Żeby nie było: ja uwielbiam biegać wspólnie z chłopakami z Tricity Ultra, ale różnorodność treningów to najważniejsza rzecz w każdym aspekcie, zarówno fizycznym jak i psychicznym.
Przebiegłem 30 kilometrów. Głownie po lesie. Spotkałem 2 żurawie, kilkoro grzybiarzy, sporo rowerzystów ale ani jednego biegacza. Wypiliem 1l wody, puszkę coli, butelkę powerade, zjadłem 4 śliwki w czekoladzie i na końcu biegu miałem takiego powera, że mogłem biec i biec... Pytanie, czy ściana czaiła się tuż za rogiem, czy dzięki spokojnemu tempu i śliwce co 6 km oddalilłem ją znacznie dalej? Tego się nie dowiem po tuż przed 31 km rozebrałem się do gaci i skoczyłem do jeziora :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kiedyś spędzałem tam wczasy na żaglach i czółnach, trochę tylko włócząc się po Parku Narodowym i dokarmiając mrówkami mrówkolwy.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te paręnaście lat temu jeszcze nie biegałem, byłoby ciekawiej :)
Specjalnie na wszystkie moreny wbiegałeś że takie przewyższenie wyszło?
Okolice Chojnic to są moje absolutnie ulubione rejony do biegania. Przewyższenie to raczej ściema urządzenia. Nie mam zegarka tylko biegam z endo w telefonie. O ile odległość telefony mierzą fantastycznie, to z wysokością się mylą. Nie ma szans na 1000 metrów dookoła Charzykowskiego. Co prawda lewym brzegiem trasa była mocno pofalowana ale max to dałoby 300 metrów
Usuń