Wypunktuję więc to co pamiętam:
- Parkrun w sobotę rano to fajna sprawa. Stasiu zrobił życiówkę. Wynik spuentował nawet w pełni logicznym: "gdybym pierwszy kilometr pobiegł szybciej to miałbym jeszcze lepszy czas" ;)
- Ja zrobiłem 29-ty krok do parkrunowej koszulki.
- Po parkrunie zabraliśmy resztę naszych rodzin do Parku Oruńskiego na Dzielnice Biegają
- Stasiu był w takim gazie po życiówce, że na Dzielnice przybiegł.
- Zachowałem się jak typowy rodzic i poniosło mnie przy stawianiu poprzeczki dla mojej córki w biegu dla dzieci :)
- Domink założył białe skarpetki do sandałów a i tak był najlepszy z nas.
- Przed metą zdublował (!) mnie zawodnik, który krzyknął "O! Biegacz dookoła jeziora!" (Dzięki!!)
- Ja wbiegając na metę usłyszałem przez głośniki pełen entuzjazmu doping prowadzącego: "Wbiega na metę nasz tata! Dał radę! Przebiegł cztery kółka!"
- Moja małżonka nie potrafi udawać i widząc jej skwaszoną minę wyciągnąłem z niej pełne uczciwości słowa: "nie wiedziałam, że jesteś aż taki wolny" :) Ale prawda jest taka, że ja biegłem poniżej 5 min/km. Po prostu inni jakoś dali czadu.
- Michał dołączył do nas dopiero na Tricity Ultra Party.
Dzielnice Biegają to naprawdę fajna impreza. Za darmo. Z numerami i chipami. Batoniki i banany na mecie. Biegi dla dzieci. Super pogoda. Co więcej trzeba?
12 września mój domowy bieg: Ujeścisko-Zakoniczyn. Rok temu trasa biegła dookoła "mojego jeziora". Tym razem miejsce zbiórki (szkoła podstawowa) sugeruje trochę inną trasę, ale chyba nie ma tu takiej ścieżki, którą bym nie biegł.
Prawie wegetariańska impreza, prawie bezalkoholowa, to był super pomysł xD
OdpowiedzUsuńTylko lodówka została otwarta na noc.
Usuńbędzie wypominane do Łemkowyny i o jeden dzień dłużej :-)
Usuńjeszcze ja się wypowiem i kółko wzajemnej adoracji w komplecie :)
Usuń