czwartek, 28 listopada 2019

Kącik biegowego melomana: Kraftwerk - Die Mensch-Maschine

Czasami słuchając muzyki pławię się w atmosferze, albo w harmoniach, w melodiach. Albo w brzmieniu instrumentu. Ale jak zapewne każdy, kto szuka w muzyce czegoś więcej, czasami kocham się w pojedynczej nucie. W ułamku jednego utworu, gdzie zgrywa się wszystko razem: atmosfera, harmonia, brzmienie.


Brzmi jak zboczenie, prawda? Ale tak właśnie mam z wieloma płytami. Choć całościowo są genialne, wytyczają style, zmieniają historię muzyki - ja kocham się bezgranicznie we fragmencie krótszym niż sekunda. Słowo "orgazm" nie jest dobrym słowem aby to określić, bo orgazm trwa wieki, a takie nuty są jak szybkie wbicie szpilki przez akupunkturzystkę.

Taka pojedyncza nuta ukryta jest w piosence The Robots - Krawfwerk. 

Jest taki moment, gdzie pulsujący bas schodzi bardzo nisko, ale jest jednocześnie krótki i sprężysty. I właśnie wtedy wybrzmiewa ta nuta. Jest nieoczywista i jeśli sprzęt jest zbyt podkręcony na bas - po prostu jej nie słychać, bo chowa się pomiędzy nutami ją okalającymi. Jeśli natomiast basu w systemie jest za mało - po prostu nie wybrzmi.

Uwielbiam Kraftwerk. Takich płyt jak Autobahn, Trans-Europa Express czy Die Mensch-Maschine mogę słuchać bez końca. Szczególnie kiedy jest zimno, a jeszcze bardziej kiedy leży śnieg. Wczoraj go nie było, ale temperatura po raz pierwszy w tym roku zaczęła oscylować wokół zera. To wystarczyło aby neurony w mojej głowie poprosiły mnie o tę 40-letnią niemiecką elektronikę.

Człowiek-maszyna. Ta płyta jest o rok młodsza ode mnie. Rok 1978. Ciągle nie ogarniam do końca dekady lat 70-tych w muzyce, choć jest moją ulubioną i przesłuchałem dosłownie tysiące płyt z tych lat. Pomiędzy Sierżantem Pieprzem - The Beatles (nowatorską i przełomową płytą, która zmieniła tor muzyki) a Die Mensch-Maschine - Kraftwerk minęło "ledwie" 11 lat. Przez ten czas wydarzyło się w muzyce tyle co od czasów Bolesława Chrobrego do The Beatles i 1000 x więcej niż od Nothing's Shocking - Jane's Addiction do dzisiaj (to oczywiście moja prywatna opinia :))

* * *

- Taaaaato!! Puść roboty! 

The Robots, to również jeden z ulubionych kawałków mojego syna. Wiele razy pozwolił nam przetrwać dłuższą podróż samochodem. Pod warunkiem, że słuchamy ich 10x z rzędu i cały samochód musi robić robo-dance.

 


PS. Słuchając na laptopie tej nuty nie słychać :)

RECENZJE PŁYT PRZY KTÓRYCH BIEGAŁEM

4 komentarze:

  1. Mam tak samo w utworze Lezzi Baba - I love music :)
    P. S. Kiedyś nawiązałeś we wpisie do pewnej chyba kanadyjskiej piosenkarki (współczesnej). Niestety nie mogę znaleźć tego wpisu. Pamiętasz może o co kogo może chodzić. Dodam tylko, że płyta, którą wtedy polecałeś miała melancholijny charakter.

    Zbig

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy