poniedziałek, 29 września 2014

Sun Secrets vs. Vision Thing


Nie biegałem przez tydzień. Na 4 tygodnie przed Łemkowyną dopadło nas (Tricity Ultra) przeziębienie. Teraz, kiedy miałem polecieć z Freedom Charity Run do Kościerzyny albo i do Chojnic. Albo zrobić w weekend ostatnie naprawdę długie (50+) wybieganie i po nim powoli schodzić z objętości i ładować psyche przed 70 km po górach... Ja ten tydzień spędziłem z chusteczkami do nosa.


wtorek, 23 września 2014

Pożegnanie lata w Parku Oruńskim

Kiedy dziś obudziłem się rano, zaprowadziłem dzieci do szkoły/przedszkola i pojechałem do pracy doszło do mnie, że lato skończyło się w sobotę na imprezie Dzielnice Biegają. Podobno było jeszczcze trochę w niedzielę, ale po sobotnim Tricity Ultra Party czułem się jak wg. pewnej celebrytki 90% społeczeństwa setki razy. W związku z tym przestrzeżony historią innej celebrytki postanowiłem niedziele spędzić w domu. Potem Polacy wygrali mistrzostwo. Potem był wtorek czyli dzisiaj. I tę sobotę ostatecznie ledwie już pamiętam.


Wypunktuję więc to co pamiętam:

czwartek, 18 września 2014

Jedz, biegaj i chudnij

Niech nikogo nie zmyli trawestacja tytułu kultowej książki Scotta Jurka w tytule wpisu. Nie jest to recenzja tej pozycji. Natomiast zdecydowanie będzie to wpis o jedzeniu i chudnięciu z bieganiem w tle. A dokładniej wpis o zmaganiu z jedzeniem w kontekście biegania.

Dlaczego zacząłem  biegać opisałem w moim pierwszym wpisie na blogu. Historia jakich tysiące. Byłem gruby i zacząłem bardzo martwić się o swoje zdrowie. Tak rozpoczyna przygodę z bieganiem chyba co drugi, o ile nie zdecydowania większość trzydziestolatków. Bieganie wybrałem dlatego, bo jest najprostsze, nie wymaga zorganizowania boiska i grupy kolegów, nie trzeba nigdzie jechać, wystarczy wyjść z domu. Nic innego nie ma takiej proporcji czasu poświęconego na aktywność do czasu "okołoaktywnościowego".



poniedziałek, 15 września 2014

Kącik biegowego melomana: Jethro Tull - Benefit


I'm going back to the ones that I know,
 with whom I can be what I want to be.
 Just one week for the feeling to go --
 and with you there to help me
 then it probably will.

Sam nie wiem kto jest największym Szkotem rocka progresywnego. Rano w samochodzie słuchałem Grendela - Marillion, a wieczorem biegałem z trzecią płytą Jethro Tull w słuchawkach. Wczesny Marillion trochę trąci myszką, trzeba wejść w odpowiedni klimat aby poczuć młodego Fisha, za to Ian Anderson nic nie traci na świeżości. To jest twardy Szkot, który nawet stając na jednej nodze z fletem przy ustach nie tracił nic ze swojej męskości ;) 

Jethtro Tull to zespół bardzo trudno szufladkowalny. Zaczynał od typowego white bluesa aby po nagraniu rewelacyjnego Aqualunga zostać postawionym przez chwilę na równi z Led Zeppelin, a chwilę potem po koncepcyjnym jednoutworowym albumie Thick As A Brick zostać czołową grupą rocka progresywnego. Nie przeszkodziło to im w latach 80-tych zostać zupełnie niespodziewanie po nagraniu Crest of a Knave (w klimacie Dire Straits) zespołem heavymetalowym (!) roku w MTV. 

niedziela, 14 września 2014

Run around the Stogi


Po roku od ostatniego biegu Westerplatte, w którym brałem czynny udział zapamiętałem wyłącznie to, że na Targu Węglowym pas mety był tak krótki i tak obstawiony, że moje dzieci nie były w stanie wogóle zobaczyć mojego finiszu, nie mówiąc nawet o przebiegnięciu mety w trójkę.

Na tegoroczny bieg nawet się nie zapisałem. Jednak zostałem wmanewrowany w udział bierny. Dominik i Michał z Tricity Ultra zapisali się na bieg, ale chcieli wpasować go w nasz cykl "maraton+ w każdym miesiącu". Na początku miało to tak wyglądać, że biegniemy z domów, potem 10km i powrót także z buta. Jednak trochę żal nam było czasu, w końcu każdy z nas ma żony, dzieci, pracę i bieganie musi być puzzlem idealnie wpasowujacym się w pozostałe sfery życia. Jeżeli wstajemy rano i rozpoczynamy biegi o 5 rano to naprawdę nie dlatego, że to jest fajne, ale dlatego, że mamy szansę wrócić o rozsądnej godzinie i bez straty dnia zająć się dziećmi w weekend. Jeżeli biegamy późnym wieczorem to także nie dlatego aby zobaczyć w świetle czołówek świecące oczy lisa, ale po prostu dopiero wtedy po dniu pełnym obowiązków jest na to czas. Dzisiejszy "puzzel" wykombinowalismy ostatecznie tak, że spotykamy się o 7 rano, jedziemy autem na Westerplatte, tam biegamy ile wlezie do startu biegu, chłopaki z pakietami biegną dychę i wracamy od razu do domu samochodem.

piątek, 12 września 2014

Kącik biegowego melomana: The Alan Parsons Project - Tales of Mystery & Imagination


Mam taką myśl, że tak naprawdę biegam głownie po to, aby pisać bloga o muzyce. Opisywać płyty, które mnie kształtowały i powracać do nich ze słuchawkami na uszach na biegowych ścieżkach. Moim największym niespełnionym marzeniem było pisać artykuły jako dziennikarz "Tylko Rocka" aczkolwiek kilkukrotnie udało mi się pojawić w tym piśmie recenzując z pozycji "fanowskiej" Saucerful of Secrets oraz More Pink Floyd. Był także mój tekst o The Legendary Pink Dots w OFFie i kilka pomniejszych. Dziennikarzem muzycznym nie zostałem, lecz miłość do muzyki nie umarła. A bieganie dało jej nowy wymiar. Wymiar czasu, który mogę jej w trzydziestoparoletniej rzeczywistości poświęcić.

niedziela, 7 września 2014

Run around the Charzykowskie lake


Na ten bieg czekałem od dłuższego czasu. Miałem go zrobic dwa tygodnie temu, ale .... zapomniałem butów a w Lidlu rozmiarówka się kończy na 45...

Ten bieg miał być i był czystą przyjemnością. Nigdzie się nie spieszyłem, nie miałem wyrzutów sumienia, że ktoś na mnie czeka a ja stawiam swoje hobby znów na pierwszym miejscu. Biegłem sam więc nikt mnie nie poganiał i nikomu nie musiałem dorównywać. Kiedy miałem ochotę przejść na kilkadziesiąt metrów w marsz po prostu to robiłem, kiedy chciałem wbiec na wzniesienie ile sił w nogach i odpocząć na górce nie musiałem tego z nikim konsultować. Żeby nie było: ja uwielbiam biegać wspólnie z chłopakami z Tricity Ultra, ale różnorodność treningów to najważniejsza rzecz w każdym aspekcie, zarówno fizycznym jak i psychicznym.

sobota, 6 września 2014

Bieg Ułański - Krojanty 2014


Bieg Ułański z okazji 75 rocznicy szarży Pułku Ułanów Pomorskich pod Krojantami to w tym roku już trzeci bieg w najbliższych okolicach Chojnic, ale pierwszy, który udało mi się pobiec. Czułem się wyjątkowo zobligowany zaliczyć bieg w Borach Tucholskich, ponieważ własnie tu 10 lat temu znalazłem żonę. Tradycyjnie nie zdążyłem z decyzją i nie załapałem się na niższe wpisowe, ale nawet 20 pln wydane w dniu zapisów to bardzo dobra cena.

W biurze zawodów zjawiłem się godzinę przed biegiem. Zapisy przebiegły sprawnie, po 5 minutach wyszedłem bogatszy o numer startowy, specyficzny chip - zakładany na kostkę i mocowany rzepem oraz mapę turystyczną gminy Chojnice. Pogoda była perfekcyjnie letnia. 25 stopni mnie za bardzo nie cieszyło, ale w kontekście reszty mojej rodziny, która towarzyszyła mi na tej wycieczce - była idealna. Rozgrzewając się zapuściłem się kilometr w las i wróciłem ... z czterema miodówkami ;)