czwartek, 11 lipca 2024

Kącik biegowego melomana: Richard Wright - Wet Dream

Przez ostatni rok towarzyszyło mi sporo płyt, do których nie zebrałem się aby opisać je w kąciku biegowego melomana. Do wielu z nich układałem sobie kilka zdań w głowie a po skończonym biegu, nic już z głowy nie wychodziło. Każdej słuchałem więcej niż raz i nie tylko biegając. Ale do tej po roku wróciłem ponownie...


Richard Wright - Wet Dream

Rok temu wyszła reedycja tego albumu. Nie jestem fanem reedycji. Nie chodzi tylko o wartość kolekcjonerską, ale o burzenie pierwotnego konceptu artysty. Czy to pod względem masteringu, czy - o zgrozo - tworzenia nowych okładek.

Pierwsza solowa płyta klawiszowca Pink Floyd wydana została pierwotnie w 1978 roku. I od późnych lat 80-tych kiedy nagrałem ją na kasetę towarzyszyła mi na zasadzie "znałem ją i nie znałem jednocześnie". Reedycja w 2023 roku przypomniała mi o jej istnieniu i na początku wygrzebałem kasetę, ale jakoś niewygodnie się słucha pod koniec pierwszego ćwierćwiecza XXI wieku z kaset... więc kupiłem pierwsze wydanie a winylu.

No i wpadłem po uszy. Słuchałem tego albumu non-stop. Po długich latach od rozpadu "największego zespołu mojej młodości" zdałem sobie sprawę jak bardzo podobał mi się w Pink Floyd pierwiastek Ricka Wrighta. Syntezatory na albumach zespołu praktycznie nigdy nie były nachalne. Wypełniały tła, tworzyły smaczki, generowały atmosferę i w pewnym sensie towarzyszyły albo pierwszoplanowej gitarze Gilmoura albo liniom wokalnym - im później w dyskografii - tym bardziej "wypłakiwanych" przez Watersa.  

I kiedy po latach opadają emocje, kiedy Pink Floyd nie jest już zespołem, za którym młody fan rocka progresywnego skoczy w ogień, kiedy Waters politycznie odleciał, Gilmour starzeje się z dostojnością dziadka z istockphoto, Barrett i Wright nie żyją zaś Mason robi trasę jako Saucerful of Secrets (żałuję, że nie widziałem) - to właśnie wtedy ponowne odkrycie Wet Dream - Ricka Wrighta jest jak odkrycie zagubionej płyty Pink Floyd z początku lat 70-tych. 

Na koniec dla porównania stara i nowa okładka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy