czwartek, 27 czerwca 2024

Wielki Mały Michał

Zaczęło się od tego, że w ostatnią niedzielę korzystając z ostatnich chwil gorszej pogody przed atakiem lata pobiegłem do Otomina. 

Nauczyłem się wreszcie obsługiwać Garmina :) Każdy, kto uważa, że jego obsługa jest intuicyjna musi mieć w sobie pokłady takiej wiary, że powinien od razu jechać na misję na Filipiny. To jest koszmar! Jeżeli się nie miało wcześniej Garmina to naprawdę nie idzie się samodzielnie domyślić jak to ma działać. A wgranie muzyki offline ze Spotify? 15 minut trzeba się domyślać jak to zrobić, co zupdatować, co skonfigurować i w jaki sposób ostatecznie wrzucić ją do zegarka. Natomiast jak zmienić album bez przerywania treningu - do dziś nie mam pojęcia. 

Jest też plus. Jak już się wszystko powłącza - to gra to całkiem poprawnie i płynnie. 

Tak więc po 45 minutach szykowania się wybiegłem w stronę Otomina z Garminem na ręku i Kossami na uszach. Wgrałem pierwsze 4 płyty Roxy Music, które zamierzałem przesłuchać w kolejności chronologicznej. 

Dobiegłem, okrążyłem jeziorko, wróciłem przez Wróblówkę i jeszcze dokręciłem nad swoim zbiornikiem do 21 km. Ale nie o tym jest ten wpis. 

Ten wpis jest o tym, że po raz pierwszy od 2020 rok, czyli od ostatniego TUTa, na którym biegłem, zapisałem się na bieg.. na Mały Wielki Bieg !

Byłem już zapisany i opłacony w 2020 roku. Miałem nawet nadzieję powalczyć o dobry wynik, ale jak wiadomo, przez COVID bieg 4 lata temu nie doszedł do skutku. Myślę więc, że rozpoczęcie w miejscu, w którym przed czterema laty nie udało się skończyć - to dobra pętla. Jestem oczywiście o 1/2 Baginsa grubszy niż wtedy, ale myślę, że jakąś 1/6 uda się jeszcze zrzucić...

Najdłuższy dystans w tym roku jest krótszy niż poprzednio i wynosi 36 km. Idealnie aby zmieścić się w limicie i porządnie zmęczyć! Do końca czerwca tańsze wpisowe, tereny przepiękne, tzw. "moje" bo z Dominikiem milion razy spędzaliśmy nasze niedzielne poranki na wyprawach do Straszyna / Pruszcza / Kolbud, nie myślałem zbyt długo...

... otwieram listę startową aby wyszukać znajome nazwiska a tam.... Michał i Piotr!!! Nie dali znać cwaniaki! Wielki Mały Michał :)

Zapisałem się i dałem znać chłopakom.

Po godzinie dopisał się Dominik. 

WOW :) Pierwszy od lat wspólny bieg... ponarzekamy na zdrowie i uczcimy bieg piwem 0% :)

* * *

A takie oto przypadkowe spotkanie dziś się przytrafiło nad zbiornikiem. Ja byłem z psem. Dominik wybrał się na sprawdzenie stanu swoich dziupli, a Piotr jeździł dookoła zachwalając wyższość gravela nad szosą ;)

- Piotr, ty biegłeś dwa lata temu Mały Wielki Bieg, powiedz coś o nim? - zapytałem

- Super bieg i mega przepyszny obiad w stołówce szkolnej, schabowy ziemniaczki  i marchewka z groszkiem, a potem do sklepu po piwko i nic więcej nie trzeba!

Po takiej rekomendacji... żal tam nie być :)


1 komentarz:

  1. Takich dwóch jak Was trzech nie ma ani jednego :) Aaaa. to chyba ostatni blog biegacza, który jeszcze funkcjonuje... :D

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy