Ten dzień, w którym człowiek po raz pierwszy w historii pobiegł maraton poniżej 2 godzin każdy z nas zapamięta w inny sposób. O ile oczywiście zapamięta :)
- Adam Angielczyk na przykład zapamięta ten dzień w podobny sposób jak Eliud. Wygrał dzisiejszego parkruna, po raz pierwszy, do tego z czasem 19:33, który wygląda na życiówkę. "Jestem ognistym ramen z jajeczkiem i tłustym boczkiem o chrupiącej skórce. A do tego szklanka double ipa" - tak określił się sam autor tego wyniku tuż po wygranej ;)
- Arsen Kanonier też zapamięta ten dzień, bo prawie stał na podium Pomerania Trail, ale w połowie trasy zgubił się w lesie. Jak o tym przeczytałem to aż podniosłem brwi pod sam czubek czoła. To jest jeden z moich największych lęków - być na podium i zboczyć ze ścieżki. Nie wiem aż co napisać... po prostu współczuję.
- Kasia Z-R niekoniecznie zapamięta. Bo stała na podium tego samego biegu, trzecia kobieta open, ale... dla Kasi to chyba te podia są już nudne :)
- Adriana Żyromska przez jakiś czas też będzie pamiętać. W swoim 20-tym parkrunie złamała 25 minut. Dlaczego przez jakiś czas? Dlatego, że za kilka tygodni/miesięcy te wspomnienie będzie wypierane łamaniem 24, 23, 22 itd...
Ja zapamiętam jako dzień dzięki Joannie, która wysłała mi montaż Eliuda w żonobijce oraz mnie w żonobijce wraz z pytaniem: "Znajdź 5 różnic, albo jedną wspólną rzecz."
Dobry trop :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz