niedziela, 24 września 2023

Sobotni strumień świadomości (inspirowany Baginsem i parkrunem #315)

Wczoraj albo przedwczoraj przeczytałem nowy (nowy od dłuższego czasu) wpis na blogu Tomka Bagińskiego o jego ostatnim biegu na 10 km. Zaczynał się od hollywoodzkiego nawiązania do sceny przedstawiającej autora chcącego coś napisać, ale nie znajdującego odpowiednich słów, w efekcie rzucającego zgniecioną, częściowo zapisaną kartką, w stronę kosza na śmieci...

... ale potem poszło i Tomek opisał resztę swojego treningowo-startowego żywota niczym James Joyce w Ulissesie.  Nigdy nie przeczytałem Ulissesa, nie przeczytałem nawet streszczenia ale mam coraz mniejszy problem z tym, aby przyznać się, że kojarzę tę powieść tylko z nagłówkowym określeniem strumienia świadomości, czyli de facto formuły, która dotyczą zazwyczaj blogów o bieganiu :)

W czwartek kupiłem pierwsze od chyba trzech lat buty do biegania. W tym sensie, że nie takie, że będę w nich chodził, a przy okazji da się pobiec, ale takie, które będę zakładał tylko do biegania. New Balance Rebel v3. Kompletnie wypadłem z obiegu butów biegowych i nie wiem jakie modele są nowościami, jakie mają dobrą reklamę, a które polecają użytkownicy. Przymierzyłem kilka butów różnych marek i zdecydowana większość była dla mnie za ciasna w podbiciu. Wcześniej tego zupełnie nie zauważałem, ale wątpię aby mi się przez 3 lata niebiegania podwyższyło podbicie. To raczej tendencja na integrowanie języka z cholewką u producentów butów. Te zaś są całkowicie wygodne i luźne tam gdzie mają być luźne. Słuchawek nowych nie mam. Wciąż stare przedpandemiczne Koss Porta Pro. 

- Na parkruna nie zakładaj słuchawek! - mówię mojej nastolatce dziś rano o 8:45

- Ale CZEMU!!?!

- Bo tak proszą w regulaminie, bo jak ktoś będzie potrzebował pomocy to wtedy będzie go można usłyszeć, bo to bieg aby się zintegrować, a nie oddzielać słuchawkami, bo nawet ja, mimo że uwielbiam biegać z muzyką, na parkruna słuchawek nie biorę...

- ... 

- OK, weź słuchawki

* * *

To nie będzie raport z końca stawki. To będzie raport z bardzo odległego końca stawki. Od ostatniego parkruna, gdzie po raz 4 z rzędu zrobiłem "życiówkę AD 2023" moja kondycja pewnie trochę wzrosła, ale jednocześnie zacząłem czuć symptomy przeciążenia. Może jestem przewrażliwiony (nadwrażliwy na symptomy kontuzji), ale przez te lata kiedy biegałem regularnie nie miałem ANI JEDNEJ kontuzji. Nie znaczy to, że nic mnie nie bolało, nie miałem żadnego dyskomfortu w biegu - po prostu przy pierwszych objawach natychmiast odpuszczałem, jechałem na siłkę na orbitrek i generalnie  po tygodniu/dwóch rozchodziło się po kościach.

Moje treningi to nie jest oczywiście jakiś szalony wycisk, bo po prostu nie jestem w stanie nic wielkiego zrobić ważąc 120 kg, fizyka mówi F=ma, siła to iloczyn masy i przyspieszenia. Czyli przyspieszenie mizerne, masa duża, a siła jednak niszczy mięśnie i stawy. Sugestia  "zmniejsz intensywność" brzmi jak kpina, ale jednak trzeba tak zrobić. 

Zacząłem dzisiejszego parkruna marszem. Pół kółka szedłem z żoną i córkami prowadząc na smyczy wyrywającego się do przodu Gustawa. Ksawerego nie widziałem nawet sekundę po starcie. Potem podbiegałem trochę do przodu, trochę szedłem, znów podbiegałem i kiedy tylko coś zaczynało dawać mi znać w prawej pachwinie, znów szedłem.  

101 miejsce i czas 36:47 to wynik, na który zasługuję i z którego nawet jestem dumny. Ale najbardziej  cieszy mnie to, że nie doświadczam (albo nie zauważam) żadnych krzywych spojrzeń, które prześladowały mnie w urojeniach. Mam nawet wrażenie, że trochę jestem traktowany jak jajko, abym znów przypadkiem nie zamknął się w swojej wytłaczance XL i nie zamienił się w zbuka. 

Ale skoro już tu jestem, biegam, pisze bloga, skoro znów toczę ten kamień pod górę i chcę to robić to nie po to aby dać się zamknąć w tej wytłaczance. Jest tyyyle płyt do opisania w kąciku biegowego melomana!



1 komentarz:

  1. No, nareszcie ruszy kącik biegowego melomana ;) Zapraszam do Charzyków!

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy