czwartek, 12 grudnia 2019

Piramidka biegowa

Wczorajszy dzień skończyłem na poziomie baterii 21%. Dziś było trochę lepiej. Udało się wypić kawę i zabrać słuchawki.


-"Przeczytałam twój wpis, nie zapomnij słuchawek" - tymi słowami pożegnaliśmy się rano z małżonką.

Na siłownię wszedłem pewniejszym krokiem niż wczoraj. Przebrałem się w żonobijkę, krótkie spodenki i ... szukam słuchawek. Ehm... to takie oczywiste - przecież zostały w samochodzie. Potruchtałem na parking i chwilę później instalowałem się na mojej-od-dwóch-dni-ulubionej bieżni, takiej z możliwością ustawienia zbiegu 3%. Immigrant Song - Led Zeppelin zabrzmiał dokładnie tak jak miał zabrzmieć wczoraj.

Plan "piramidka biegowa".

Może się wydawać, że skoro biegam od 2012 roku, to coś tam już powinienem wiedzieć o typach treningu. Ale dopiero wczoraj wpadł pod moje oczy artykuł o tzw. "piramidce biegowej". Może dla wielu to jest oczywista jednostka treningowa, ale ja zapoznałem się z nią dopiero dzisiaj. Polega ona mniej więcej na tym, że robimy interwały, ale nie takie same: na początku biegamy bardzo szybko krótkie odcinki, potem coraz dłuższe lekko wolniej, a na końcu znów coraz szybsze i coraz krótsze. Tempo, odcinki, czas biegu i czas odpoczynku są do ustalenia wedle możliwości, ale idea jest taka, aby zrobić symulację startu, gdzie na początku podpaleni biegiem lecimy trochę szybciej, potem stabilnie, a na końcu umieramy na ostrym finiszu.

Mój układ wyglądał tak:
  • 10 minut rozgrzewki
  • 1 minuta 17 km/h  / 2 minuty 10 km/h
  • 2 minuty 16 km/h / 2 minuty 10 km/h
  • 3 minuty 15 km/h / 2 minuty 10 km/h
  • 4 minuty 14 km/h / 2 minuty 10 km/h
  • 3 minuty 15 km/h / 2 minuty 10 km/h
  • 2 minuty 16 km/h / 2 minuty 10 km/h
  • 1 minuta 17 km/h / 2 minuty 10 km/h
  • 10 minut schłodzenia

Moje wrażenia? Mega fajny trening dla psyche, tym bardziej na bieżni elektrycznej. Te pierwsze szybkie odcinki są krótkie, każdy kolejny jest dłuższy ale lekko wolniejszy. Kiedy mijamy szczyt piramidy i znów zaczynamy przyspieszać, to nawet dojście do tempa 3:30 min/km (które Nocny Biegacz wciąga jak narkotyk a mi prawie rozrywa jaja) jest całkiem spoko. Minutę można wytrzymać bez problemu.

Cały blisko 50 minutowy trening mija bardzo szybko, cały czas coś się dzieje, głowa zajęta jest kontrolowaniem joysticków i zegarów. Można poczuć się jak pilot helikoptera z lotniska w Pruszczu Gdańskim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy