sobota, 28 września 2019

Parkrun Charzykowy #84 - nawyki, przyjemności i marzenia

Zautomatyzowana czynność nabyta w wyniku powtarzania. To definicja nawyku. Ale parkrun to coś więcej niż nawyk. Bo z tego suchego opisu nie wynika, jak wiele przyjemności niesie ze sobą realizacja tego nawyku, jak wiele przyjemności niesie ze sobą cosobotnie bieganie parkruna na 100%.


W tym momencie od razu chciałbym wytłumaczyć, że 100% to nie jest takie klasyczne 100% jak w zawodach, do których przygotowujemy się kwartał. To nie jest myślenie o sobotnim parkrunie w piątkowy wieczór. To jest 100% na miarę warunków tego konkretnego poranka. Papierek lakmusowy, którego kolor mnożysz przez wartość piątkowego wieczoru.


Moja wartość była niewymierna. Nie jestem w stanie ocenić strat w sekundach na 5 kilometrów w zestawieniu z piątkowym:
  • wyjściem (!)
  • z żoną (!!)
  • bez dzieci (!!!)
  • pogadać w spokoju (!!!!)
  • wypić drinka (!!!!!)
  • I POTAŃCZYĆ (!!!!!!)

Wydawało mi się, że jestem w stanie zrobić życiówkę, złamać 19 minut bardziej niż o 2 sekundy. Ale tak mi się wydawało w piątek rano. W sobotę... postanowiłem dla bezpieczeństwa odległość 5 km między Chojnicami a Charzykowami przebyć pieszo.

Półciężki poranek. Kawa i pajda chleba z dżemem. Zakładam żonobijkę i wybiegam nad jezioro Charzykowskie. Od dawna nikt nawet nie próbuje ze mną dyskutować dlaczego to robię. To jest nawyk połączony z przyjemnością.

Na start dobiegam 20 minut przed czasem. Jestem pierwszy. Z nudów robię to co powinienem robić codziennie - rozciągam się powoli i dokładnie. Powoli zbierają się biegacze, pojawia się stała ekipa: Monika i Wojtek, chwilę później Sławek i Renia. Jest mi mega miło, jak rozmawiamy o Poniewierce, Renia i ja staliśmy na tym samym kawałku drewna zwanym podium :)

Wojtek robi profesjonalną odprawę, przez megafon realizuje checklistę, mówi o trasie biegu, pyta o tych, co po raz pierwszy, wspomina sponsora, dziękuję wolontariuszom. W tym czasie Monika podchodzi do mnie i szepce do ucha:

- "Jak chcesz się pościgać to biegnij ZA NIM" - w tym momencie dyskretnie wskazuje palcem młodego człowieka, wyglądającego jak Kszczot 10 lat temu.

środa, 25 września 2019

Dzień 59

Dotarło do mnie dziś rano takie przemyślenie: "spokojnie złamię 3h w maratonie, nie wiem tylko czy już w Poznaniu".

Próba zrobienia treningu na 3h wg Książkiewicza przyniosła mi mnóstwo danych o samym sobie, danych to których bez tej próby bym łatwo nie dotarł. To chyba ludzka cecha, że myślimy o sobie w kategorii "jak bardzo będę chciał to na pewno dam radę". Tak samo wydawało mi się, kiedy rozpocząłem w lipcu trening wg karteczki. Pisałem to już, że każdy pojedynczy trening był bułką z masłem. Smaczną, łatwą do zjedzenia bułką z masłem... narysowaną na papierze. W rzeczywistości, taka buła dzień po dniu była coraz trudniejsza do przełknięcia.

sobota, 21 września 2019

Bieg Czyste Miasto Gdańsk 2019


Bieg Czyste Miasto Gdańsk to mój bieg. Mój, bo jego trasa obejmuje wszystkie codzienne ścieżki moich treningów. I tak samo jak każdy ma swój ulubiony palnik w kuchence, ja mam bardziej ulubione prawe i lewe części ścieżki. Na zbiegu do małego bajorka wolę zbiegać lewą stroną, choć jest ona trochę mniej wygodna przez nachylenie. Ale tak się nauczyłem, tak sobie zakodowałem. Sekwencje zakrętów pokonuję z precyzją trójskoczka, gdzie lewa i prawa stopa mają swoje miejsca i przypisane im odpowiednie wektory siły. Fajnie :) Lubię to, mogę powtarzać codziennie. Powtarzam codziennie.

Bieg Czyste Miasto Gdańsk to cała seria biegów. Dzieci z każdego rocznika biegną osobno, z podziałem na dziewczynki i chłopców. Zapisałem dziś całą swoja trójkę i mimo pewnych problemów przy odbiorze pakietów (zostałem poproszony o  pokazanie aktów urodzenia moich dzieci...!! Come on!? Serio?! Już wyciągam z kieszeni, noszę je przy sobie non-stop!) cały bieg jest po prostu jednym wielkim świętem mojej dzielnicy. Świętem Gdańska Południe, Ujeściska i Zakoniczyna.

wtorek, 17 września 2019

Sprzęt i paliwo na UKP 75


Pamiętacie wyścigi F1 z czasów kiedy bolidy mogły uzupełniać paliwo w trakcie wyścigu? Poza umiejętnościami kierowcy oraz technologią  strategia miała jeszcze większe znaczenie niż dzisiaj. Tempo było również pochodną wagi samochodu i typu (oraz zużycia) opon. Waga była regulowana tym ile paliwa brało się na starcie. Można było zacząć lżejszym bolidem (mniej zatankowanym) jechać szybciej i ale również szybciej zawitać w pit-stopie na uzupełnienie paliwa, albo zalać pod korek, jechać wolniej by odzyskać te stracone sekundy robiąc o jeden postój mniej.

Drugi element strategii to dobór opon w zależności od pogody. Nigdy nie wiadomo czy więcej zyskasz czy stracisz robiąc kilka okrążeń więcej na oponach deszczowych gdy tor przesycha a konkurencja zmienia je na pośrednie albo na slicki...

No i w bieganiu jest bardzo podobnie jak w F1.

poniedziałek, 16 września 2019

Zbiornik może być z nas dumny!

c.d

Poprzedni wpis skończyłem w momencie kiedy zadzwonił do mnie Baranowski. Przyznam, że trochę mnie zdziwiło, że dzwoni akurat do mnie, ale w stanie "po ultra" człowiek jest tak skołowany, że dziwią go normalne rzeczy a te naprawdę dość wątpliwe i ciężkie do wytłumaczenia są traktowane jako zjawiska całkiem normalne.

niedziela, 15 września 2019

"To będzie piękna historia, nieważne jak się skończy" - czyli moja przygoda z 75 km na Kaszubskiej Poniewierce 2019



- Hej Grażyna, mam dla Ciebie dwie wiadomości, dobrą i złą. - taki telefon wykonałem do mojej małżonki o 13:15 w sobotę. - Wolisz najpierw dobrą czy złą?
- MÓW ZŁĄ! 
- Musisz po mnie przyjechać do Koszałkowa...
- CO SIĘ STAŁO!?

piątek, 13 września 2019

Piątek 13-tego


Nie pamiętam dokładnie jaki to był rok, ale wydaje mi się był to przełom 1989/90. Szósta albo siódma klasa mojej podstawówki. Między remizą strażacką w mojej rodzinnej miejscowości a domem jest około 1 kilometra. Przebiegłem wtedy najszybszy kilometr w życiu. Myślę, że to było szybciej niż kiedykolwiek na zawodach, choć łamałem 3 minuty.

niedziela, 8 września 2019

Wystarczy tydzień, aby wróciła radość

 


Imadło.  

Dwie szczęki zaciskane za pomocą śruby. Przykładając niewielka siłę można miażdżyć w nim nawet twarde przedmioty. 12-tygodniowy trening pod łamanie 3-ki w maratonie jest właśnie takim imadłem. Pojedyncze treningi nie są szaleńcze, każdy z nich jest do wykonania. Ale nakładane jeden za drugim obracają się niczym śruba imadła.

Tak właśnie czułem się przez cały sierpień. Początkowo wszystko było łatwe, nawet mimo skwarów. Stopniowo trening był coraz cięższy i wybierając zakładane przedziały czasowe poszczególnych jednostek coraz bardziej przesuwałem się w kierunku tych wciąż spełniających wymagania, ale mniej ambitnych. Coraz częściej na wolnych wybieganiach od niechcenia przesuwałem nogami, a akcenty przychodziły z coraz większą trudnością.

Parkrun Gdańsk-Południe #165


Jestem kilka wpisów do tyłu przez ostatni tydzień, ale... jakkolwiek nie zabrzmi to pretensjonalnie w ostatnich dniach "szukałem biegowej formuły na siebie". Przepraszam, za kolokwializm a wręcz przekleństwo, ale to słowo najlepiej oddaje mój stan 7 dni wstecz. Trening wg. karteczki Książkiewicza na łamanie 3h w maratonie zwyczajnie mnie zajebał. Rączka imadła przekręciła się o pół obrotu za mocno i pękłem. Odpowiedzi na to dlaczego tak się stało i co robić szukałem przez tydzień, ale o tym będzie w osobnym wpisie...

Najpierw wpis o parkrunie.


niedziela, 1 września 2019

Parkrun Gdańsk-Południe #164


Jest jeszcze jeden wpis, który po prostu muszę zrobić w tym niedzielnym 'kombo wpisów'. Wpis o sobotnim parkrunie. Widzę od dwóch dni szczęśliwego człowieka. Spotykam niby przypadkiem, ale jednak coś w tym musi być. Kto nim jest - o tym na końcu, kiedy poznamy bohatera sobotniego dnia.

* * *

Moje treningowe "imadło" nie pozwala mi ścigać się na parkrunie. No ale nie każdy parkrun to wyścigi, tak samo jak nie każdy prostokąt to kwadrat. Tym razem ponownie sobota miała mi upłynąć na interwałach poprzedzonych 8-mio kilometrowym OWB1.

Ostatni trening pierwszego miesiąca przygotowań


Idea i wstęp do wykonania dzisiejszego treningu jest opisana w poprzednim wpisie tutaj.

 *** Dazed and Confused ***

Oszołomiony i zdezorientowany. W głowie śpiewa mi Plant z pierwszej płyty Led Zeppelin. Niby wszystko było ok, przygotowałem się do dzisiejszego "treningu z elitą" z największą starannością. Na wczorajszej imprezce w Pruszczu byłem kierowcą i zjadłem tylko kawałek ciasta oraz garstkę migdałów. Po powrocie do domu poszedłem szybko spać. Wstałem o 5:00 rano wyspany. Zjadłem omleta z warzywami i wypiłem kawę. Nie spieszyłem się i pełen energii i dobrego humoru punkt 7-ma rano ruszyłem z ekipą tempem 4:45 min/km.

Wspólny trening z narastającą prędkością


Zrobiliśmy dziś coś nowego. Wisiało to w powietrzu od jakiegoś czasu. Umówiliśmy się na wspólny trening z narastającą prędkością.

Plan był taki:
  • spotkamy się 1 września, w niedzielę, o 7:00 rano przy molo w Brzeźnie (albo na Zaspie, jak niektórzy chcą, ale chodzi o to samo molo) 
  • i biegniemy promenadą TAK: OWB1 8km + BNP 12km (4km - 04:25/km, 4km - 04:20/km, 2km - 04:15/km, 2km - 04:10/km) + trucht 4km

Dlaczego w taki akurat sposób?

Ano dlatego, że jest to 7 dzień 5-tego tygodnia planu na łamanie trójki w maratonie. I akurat wypadł mi taki trening. Chłopaki na początku trochę się przepychali gdzie, kiedy i w jakim tempie. Mój pomysł pogodził towarzystwo.... i jednocześnie dał mi szansę, nie tylko na wspólny początek treningu, ale i wspólny koniec.

Czy tak faktycznie było? To temat na dwa osobne krótkie wpisy.


Część 1 

*** Trójmiasto to najlepsze miejsce do biegania na świecie ***


Na miejscu pojawiałem się pierwszy. Wstałem o 5:00 rano, wyspany, miałem dużo czasu na kawę i spokojne śniadanie. Przejechałem przez pół Trójmiasta, zaparkowałem i potruchtałem na miejsce zbiórki. Przez chwilę miałem wrażenie, że to nie ten dzień, albo nie to miejsce, ale elita biegaczy, jak to bywa z elitą mierzy czas z dokładnością do sekundy i 6:58 nie jest absolutnie żadnym powodem nie pokoju. Pierwszy przebiegł Antoni. To nie literówka. Antoni przebiegł. Pomachał i krzyknął "zaraz będę". Dokręcił równy kilometr i faktycznie wrócił. Minutę później była nas już cała 9-tka: