czwartek, 30 maja 2019

Można w czwartek oglądać Kuchenne Rewolucje, ale można też na żywo obejrzeć biegowe rewolucje Antoniego

- No i wreszcie się spotykamy! - powitał mnie Poranny Biegacz tuż po wejściu w progi 3athlete.pl

 
Ja przyjechałem tam trochę wcześniej i zacząłem jak klasyczny introwertyk zamykać się w sobie, kiedy dookoła było zbyt wiele nieznanych mi osób. Wyciągnąłem zza pasa komórkę i zacząłem nerwowo stukać do Porannego, gdzie on jest?

Jeszcze kilka godzin wcześniej kompletnie nie planowałem takiego zakończenia dnia. Owszem, chciałem po południu pobiegać, ale raczej miały to być klasyczne ósemki dookoła stawów. A tymczasem zobaczyłem na FB powiadomienie/zaproszenie na Testy butów On Running z 3athlete.pl. Dziś. O 18:45. Niedaleko. Od Antoniego... Jaka jest najlepsza forma marketingu? POLECENIE! Pytam więc na messengerze Antoniego, czemu mnie zaprasza. Antoni trochę jakby się zaczął tłumaczyć, że nie ma nic wspólnego ani z marką On Running ani 3athlete.pl, ale po prostu może warto przyjść.... chyba.

- No i wreszcie się spotykamy! 

Spojrzałem w górę. Antoni jest 5 cm wyższy ode mnie. Nie jestem zbytnio przyzwyczajony patrzeć w trakcie rozmowy do góry, ale chyba trochę za mało jadłem marchewki w dzieciństwie i do 193 cm kilku mi zabrakło.

- Zaraz zaraz....? Jak wreszcie? Przecież widzieliśmy się... 7 lat temu.

Doszło do mnie właśnie, że to prawda, że widzieliśmy się 7 lat temu na biegu, potem jeszcze raz machnęliśmy sobie na ścieżce w Sopocie, a poza tym... mieszkając w tym samym mieście, mając przynajmniej jedno takie samo hobby, znamy się tylko z internetu :)


Przez chwilę było trochę jak na pierwszej randce... ale inicjatywę szybko wzięła w swoje ręce ekipa z 3athlete. Na początku każdy z nas mógł wybrać sobie dowolny but z katalogu On Running (nieznana mi wcześniej szwajcarska marka robiąca buty biegowe z segmentu cenowego premium). Potem była rozgrzewka, takie tam zabawy w kółeczko jak dzieci w przedszkolu i w końcu wybiegniecie na testy w kierunku Matemblewa.


Ja ... chyba nigdy nie uczestniczyłem w takim zorganizowanym treningu i nawet była to dla mnie fajna zabawa. Ale najfajniejsza była praca własna!  Mniej więcej w połowie treningu mogliśmy jak harcerze podczas zwiedzania Magdeburga w NRD rozejść się robić na co mamy ochotę.


Polecieliśmy z Antonim w las. Starałem się go podpuścić i zachęcić do jak najszybszego biegu, trochę podenerwować, ale cały czas obserwować ten słynny sprężysty krok. Chwilami biegłem obok i wpasowywałem się w kadencję, chwilami Antoni poszedł przodem i pozostało mi lecieć z tyłu w chmurze ziarenek żwiru wypadających spod jego białych startówek On Running.


Na koniec seria 7 podbiegów, powrót do sklepu, rozciąganie i zdanie obuwia....

No może nie do końca zdanie. Ja co prawda oddałem swoje czerwone Cloudflow w których zrobiłem trening, ale pożyczyłem na kilka dni białe startówki Cloudrush Antoniego. Zrobiłem w nich kilkaset metrów i poczułem "coś". To uczucie, które uruchamia potrzebę doświadczenia ich "trochę bardziej".



* * *

Tak naprawdę wyszedł mi wpis trochę po łebkach, ale myślę, że rozwinę jeszcze dwa wątki. Jeden o  On Running Cloudrush po kilku dniach biegania, a drugi o sprężynie Antoniego. Fascynuje mnie jego podejście do fizyki i ekonomii biegu. Ja, kiedy skończę już swoją walkę z kg i osiągnę wagę, gdzie dalsze jej zbijanie nie będzie już możliwe zajmę się właśnie fizyką i ekonomią ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy