sobota, 23 marca 2019

Ja i moje Grado SR 60e


Minęło kolejne 1,5 roku od ostatniego testu słuchawek na moim blogu. Pod koniec 2017 roku opisałem moje życie z Koss The Plug, czyli tanimi słuchawkami dousznymi, które wyjątkowo mi przypasowały. Trafiły jednak na bardzo zły okres mojego biegania. Rok 2017 to szuranie pełne zbędnych kilogramów i niemocy. Biegałem mniej, próbowałem trochę na rowerze, ale dwa razy się wyjebałem (raz z własnej winy, raz Straż Miejska zrobiła prawoskręt nie patrząc) i jakoś mi przeszła chęć na rower.

Rok 2018 był rokiem zmiany. Wróciłem do biegania na poważnie, schudłem 40 kg, a pod koniec roku opisałem ten proces przedstawiając całą układankę zmian mikronawyków.


We wpisie nr 3 celowo nie ująłem najważniejszego dla mnie elementu sprzętu - słuchawek. Z tego powodu, że zwyczajnie chciałem potraktować je osobno. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że coś co dla mnie było mega ważne mogłoby rozmyć całość i stać się odległą dygresją od rdzenia rozumienia problemu (a raczej recepty na problem).

No i stało się tak, jakby Tom Hanks, rzucony z samolotu FedExu na bezludną wyspę ani razu w filmie nie wspomniał o swoim Wilsonie :(

A moim Wilsonem, moim największym towarzyszem tych kilkuset ostatnich biegów, i to wcale nie niemym towarzyszem, a towarzyszem śpiewającym mi do ucha tysiące piosenek były słuchawki Grado The Prestige Series SR 60e 


To nie jest recenzja. Te słuchawki są zbyt dobre, aby zasłużyły na recenzje. Przyjaciela po prostu nie da się i nie wypada zrecenzować.

  • Grado to legenda audio. To rodzinna amerykańska manufaktura. Słuchawki przez długie lata praktycznie nie zmieniają swojego designu, przez co wyglądają mega oldschoolowo, ale to nie ma żadnego znaczenia. Nikt na to nie patrzy. Liczy się tylko to jak brzmią. 
  • Podobno każda para jest składana ręcznie. Trochę nie chce mi się w to wierzyć, ale tak mówi legenda. 
  • Nie są to drogie słuchawki, jak niektóre inne audiofilskie firmy pozycjonują swoje wyroby. Najtańszy model można kupić za 400 zł. Ja za swój dałem połowę tego, bo wyhaczyłem z OLX'a tzw. nieudany prezent.
  • Zakładając je po raz pierwszy na głowę poczułem chwilę niepewności. Nie byłem nastawiony "na tak" całkowicie a priori. Chciałem, a wręcz musiałem się dać przekonać. A te słuchawki pokazały mi świat muzyki całkowicie bez makijażu. 
  • 99% sprzętu mniej lub bardziej podbarwia dźwięk. Dzieje się tak, bo zasadniczo ludzie wolą słuchać "muzyki z makijażem", z podbitymi basami, z cykającą górą, na pełnym loudnessie i przekręconymi ma maksa w prawo gałkami bass i treble. A Grado dążą do neutralności... Grado pokazują muzykę, z jaką budzisz się łóżku w sobotę rano. 
  • Nie ma się co bać. Muzyka w sobotę rano jest piękna :)



Grado SR 60e to otwarte słuchawki nauszne, z dość grubym kablem, który biegając musiałem nawijać sobie na rękę. Nie było to zbyt wygodne trzymać dwie pętelki kabla w dłoni, ale  dla takich doznań muzycznych byłem w stanie machnąć na to ręką. Słuchawki spokojnie dawały radę napędzane przez smartfona. Kilka razy próbowałem wrócić do Sennheiserów HD201, ale dopiero wtedy, kiedy czułem mocny downgrade doznań, zaczynałem rozumieć specyfikę i klasę Grado.

Ten tekst z założenia nie jest recenzją tych słuchawek. Gdyby ktoś chciał jednak taki test przeczytać to tutaj jest fajnie to opisane: HIFI.pl Grado SR 60 (recenzja sprzed 24 lat hehehe)

Przebiegłem w moich Grado ponad 3000 km. Po tym czasie wciąż wyglądają jak wyjęte z pudełka. Proste, rewelacyjnie brzmiące i solidne słuchawki. Sprzęt wyprodukowany według starych, sprawdzonych receptur. Myślę, że to właśnie im mogę zawdzięczać znaczny procent motywacji do mojej zmiany w roku 2018. To właśnie te słuchawki leżały na stoliku i każdego dnia mówiły do mnie: "no chodź, załóż mnie, posłuchaj mnie, wyjdźmy pobiegać". A ja po prostu poddawałem się i wychodziłem biegać.

1 komentarz:

  1. Po 10 latach padły moje Dell BH200, a własciwie pady się najpierw wytarły kompletnie a potem połamały, więc zostałem bez słuchawek do biegania. Na fali pustki po rozstaniu i zainspirowany tym wpisem kupiłem 80e za 360 PLN i faktycznie są super, ale jednak do biegania trochę słabo - efekt mikrofonowy trochę jednak boli.

    BTW - pewnie juz to wiesz, ale one fkatycznie są składane ręcznie - https://www.youtube.com/watch?v=DQ9Hy4WHrvI
    https://www.youtube.com/watch?v=kLWeiFLZ-Bo

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy