poniedziałek, 21 stycznia 2019

Muzyczna audycja biegowa nr 2: Blue Monday 2019

Rok temu rozpocząłem coś co wydawało mi się, że będzie kolejnym cyklem. Raz na jakiś czas chciałem tworzyć biegową playlistę opartą o temat wiodący. Blue Monday 2018 było jej otwarciem. No i NAGLE minął rok. Znów mamy Blue Monday - najbardziej depresyjny dzień roku.


Utwory ułożyły się same. Wziąłem komórkę w dłoń i w kilka minut te tytuły same zagrały mi w głowie. Po prostu musiałem dodać je do playlisty i ... poczekać aż się ściemni. Ta zbliżająca się wiosna zaczyna wprowadzać mnie w depresję. Boję się, że będzie coraz mniej szans na bieganie po ciemku bez dezorganizacji dnia. A muzyka brzmi swoją pełnią dopiero jak jest ciemno dookoła.

  1. Enya - Watermark - Każdy zna muzykę z Robin Hooda, Clannad dla pokolenia urodzonego na przełomie 70/80 to Legenda (nomen omen). Enya w 1988 roku wydała solowe arcydzieło Watermark. Majstersztyk. Tytułowy utwór otwierający album to typowy "zatrzymywacz czasu". Po pierwszych nutach, cokolwiek nie robisz, jesteś w innym świecie. 
  2. Julee Cruise - Into the Night - I znów nawiązanie do serialu. Kilka lat po Robin Hoodzie, wszyscy oglądaliśmy Twin Peaks. Tamten klimat był na początku lat 90-tych czymś tak kompletnie innym, że śmiało można przyjąć, że położył bardzo ciężką cegłę w murze wrażliwości wspomnianego już pokolenia 70/80. Angelo Badalamenti i Julee Cruise w pewnym sensie zaprogramowali nas neurolingwistycznie. 
  3. Pink Floyd - Cymbaline - Przypadek? Trzeci utwór na liście i znów powiązanie z muzyką z filmu? Uwielbiam ten wczesny psychodeliczny Pink Floyd. Uwielbiam geniusz kompozytorski Rogera Watersa i nawet wybaczam mu fakt, że ostatnio coraz częściej myli wolność słowa z mową nienawiści. Cymbaline to moja od dłuuugich lat naj-naj-ulubiona miniaturka Floydów. 
  4. The Tear Garden - Isis Veiled - Ten zespół to wspólny projekt Kaspela z Legendarnych Różowych Kropek i Skinny Puppy. A wykrzyczana z głębi serca ballada to największa perełka z "różową" poświatą. 
  5. Sinead O'Connor - Just Like U Said Would B - Solowy debiut Sinead to jedna z najlepszych płyt jakie słyszał świat i jedna z karier najsmutniej rozmieniona na drobne. Lew i kobra. 
  6. U2 - With or Without You - Jest wiele piosenek, którym bycie słynnym przeszkadza. Ale są też takie jak ta, które są tak doskonale smutne i melancholijne, że nawet spędzając tygodnie na pierwszych miejscach list przebojów nie tracą nic ze swojej tajemniczości. 
  7. R.E.M. - Drive - Odkryć, w sensie pokochać, takiego klasyka dopiero w 2018 roku to jedna z tych niespodzianek, które ma sobie takie hobby, jakim jest słuchanie muzyki. 
  8. The Smiths - I Know It's Over  - Podobnie jak R.E.M. jeszcze rok temu nie miałem świadomości, że muzyka The Smiths może stać się po prostu "moja". 
  9. Peter Hammill - Shingle Song - Brak tego utworu to największe nieporozumienie najdoskonalszej składanki w historii muzyki - The Love Songs. Mam nadzieję, że już za 1,5 miesiąca Hammill się poprawi i zagra Shingle Song na żywo w Warszawie, gdzie będę siedział w pierwszym rzędzie :)
  10. King Crimson - Starless - Dzisiejszy Blue Monday zaczął się od zaćmienia księżyca. Rano gwiazd też nie było widać, bo niebo było pokryte chmurami. Wieczorem księżyc był w pełni, ale gwiazd wciąż nie widziałem, a może nie chciałem zobaczyć, może nie byłem w stanie, bo w słuchawkach grał najbardziej gęsty i najbardziej ciężki utwór w historii muzyki. Tak ciężki, że nie byłem w stanie przyglądać się niebu. 
Tak kończy się dzisiejszy Blue Monday. Muzycznie absolutnie znakomicie.




Wersja dla fanatyków Spotify  ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy