sobota, 24 marca 2018

Parkrun Gdańsk-Południe #87 oraz #88

Ostatnie trzy parkruny byłem koordynatorem biegu. To jeden z powodów, dlaczego nie zrobiłem podsumowania tydzień temu, a również i dzisiejsze będzie krótkie. Dwa tygodnie temu opisałem jak to wygląda od kuchni. I tak naprawdę kolejne dwa biegi były jak dzień świstaka. Budziłem się, robiłem herbatę w termosie, objazd po osiedlowych sklepach w poszukiwaniu jednorazowych kubeczków (sezon grillowy się jeszcze nie zaczął i wcale nie jest takie oczywiste, że można je łatwo kupić na osiedlu), potem rozstawianie flag, bieg, pojedyncze zdania zamienione z uczestnikami, zbieranie sprzętu i do domu. No może dziś było trochę inaczej, bo sprzęt przekazałem Leszkowi, który rozstawi go za tydzień podczas edycji Wielkanocnej.

#87


Niby edycja wiosenna, a ręce marzły jak w styczniu. Wiało tak, że zrzucało z murku cudem zdobyte kubeczki. Śniegu nie było ale termometr zatrzymał się na -4 C. Mimo to na starcie stanęło 56 biegaczy i 6 wolontariuszy. 5 osób po raz pierwszy odwiedziło naszą lokalizację, z czego dla 2 był to absolutny debiut w serii parkrun. Wśród nich Paweł Łapuć - muzyk z zespołu Art of Illusion. Muszę sobie puścić na jakąś dłuższą przebieżkę, bo ze wstydem przyznaję, że nie znałem muzyki tej grupy wcześniej.

Bohaterem dnia był oczywiście Grzegorz Szymański, który dobiegł do swojej 100-ki. Gratulacje Grzesiek, pewnie za pół roku będziesz mógł zamówić swoją koszulkę :)

#88

fot. Asia Asia

Samochód pokazał +7 C dzisiaj. Kubeczki stały stabilnie obok termosu. Na starcie 51 osób oraz 5 wolontariuszy (+3 biegnących, wliczonych już w tych 51). Wśród nas Jan, który po raz pierwszy w życiu stawił się na starcie serii biegów parkrun. Zapraszamy po raz kolejny! 

Na starcie tradycyjnie Natalia przeprowadziła krótką rozgrzewkę, troje biegaczy stoczyło bój o kamizelkę zamykającego stawkę (nie tylko w Poznaniu ta funkcja cieszy się wzięciem :)) a ja po zwróceniu uwagi w zeszłym tygodniu, że słabo mnie było słychać, wziąłem do ręki megafon i trochę głośniej dałem sygnał do startu. Moja rola praktycznie w tym momencie się kończyła, bo ekipa wolontariuszy stacjonarnych w składzie: Weronika, Zdzisław, Krzysztof & Maciej jak zwykle z zadań wywiązali się perfekcyjnie. 

* * *

Za tydzień Wielka Sobota. Rok temu biegliśmy z Kreską w Bydgoszczy, gdzie zrobiła swój najlepszy jak do tej pory czas w parkrunie. Sekret tkwił w króliczkach, które trzeba było całą trasę gonić. Za tydzień raczej nie dotrzemy nad Brdę, bo z Chojnic znacznie bliżej mamy do trasy biegnącej brzegiem jeziora Charzykowskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy