czwartek, 5 października 2017

Bieg Taty Świnki Peppy

Tematy biegowe w szeroko pojmowanej "kulturze" to zawsze coś, na co z większą atencją zwracam uwagę. Czasami docierają z miejsc, które ciężko byłoby o to nawet podejrzewać.

Od ponad dekady mój mózg jest ze wszystkich stron atakowany bajkami dla dzieci. Nauczyłem się funkcjonować w takim świecie, wyłączać na niepotrzebne dźwięki i skupiać na swoich rzeczach. Nawet jeżeli atakuje mnie z jednej strony walkthrough przez świat Mincraft, z drugiej My Little Pony a z trzeciej Świna Peppa... aż tu NAGLE...

Odrywam oczy od komputera i odwracam się w stronę telewizora. Oglądam przez chwilę i nie wierzę. Leci odcinek przygód Świnki Peppy i dotyczy on biegów długodystansowych! Odcinki są krótkie, ledwie 5 minut. Zabieram pilota mojemu synowi i przewijam do początku. Oglądam raz jeszcze z pełnym zaciekawieniem... No nie wierzę! W tym odcinku musiał maczać palce, ktoś, kto doskonale zna temat biegów długodystansowych i kilka fajnych smaczków przemycił.

Historia zaczyna się burzą. Po gwałtownej ulewie dach przedszkola zaczął przeciekać i rada rodziców zdecydowała się zorganizować bieg fundowany.




- Tato Świnko jak daleko dobiegniesz?
- Cooo? Mogę biec dokąd sobie Pani życzy!

Czyli klasycznie, zupełnie jak każdy z nas, Tata Świnka podejmuje nieprzemyślaną decyzję i spontanicznie zapisuje się na bieg ponad jego siły!

Następnie mamy scenę pasta party z genialnym dialogiem


- Przeeeepyszne, dostanę jeszcze trochę? - pyta Tata Świnka
- Tato Świnko! Dostałeś już trzy dokładki!
- Jedzenie dodaje energii! A ja potrzebuję energii do biegu.
- Przede wszystkim powinieneś ćwiczyć bieganie!
- A może dzisiaj poćwiczę jedzenie a bieganie będę ćwiczył jutro?

Następnie mamy scenę odprawy przed biegiem i prezentację trasy, na której Tata Świnka wszystko rozumie na opak :)



Sam bieg także rozkłada się jak u klasycznego ultrasa-amatora. Na początku żwawo i do przodu.


Chwilę później jest już początek dramatu i wołanie o wodę.


Tata Świnka dobiega do pierwszego punktu żywieniowego. Jest nim supermarket. Kupuje wodę i na chwilę odzyskuje siły.


Kibice, w tym Świnka Peppa patrzą na bieg przez lornetkę.

- Oj nie biegnie zbyt szybko - podsumowuje swojego ojca Peppa

Mam wrażenie jakbym słyszał już nie raz podobne wypowiedzi od moich Świnek :)


W 3/4 drogi Tatę Świnkę dopada koszmarny kryzys. Zatrzymuje się w warsztacie u Dziadka Psa i mówi:
-  To tyle... nie pobiegnę dalej :(

Na szczęście Dziadek Pies, jak rasowy (nomen omen) support częstuje Tatę Świnkę lodem. Cukier szybko się uwalnia i Tata Świnka dostaje nowej energii aby skończyć bieg. 


Na końcu pojawia się jeszcze osa, która jako dzikie zwierze chcące zjeść loda Tacie Śwince wywołuje u niego dodatkowy zastrzyk energii i z goniącą go osą na plecach (niczym z niedźwiedziem na Łemkowynie) dobiega do mety. 


 A gdyby ktoś chciał obejrzeć całość, film jest dostępny na YT pod hasłem Bieg Fundowany.


2 komentarze:

  1. Ten serial notorycznie robi z Taty Świnki idiotę.
    Facet robi za nieodpowiedzialnego, dziecinnego i w ogóle niegodnego zaufania żarłoka.
    Na drugim biegunie jest Mama Świnka, która wie i umie wszystko a już kompletną Super Woman jest Mama Królik, która niczym Kobieta Pracująca, wykonuje wszystkie możliwe zawody.

    Propaganda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz bajki są poprawne. Kiedyś to mysz odpalała dynamit w otworach ciała kota. :)

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy