piątek, 31 marca 2017

"Wytrwać w biegu" - Ryszard Kałaczyński


Byłem tam!!! - chciałbym krzyknąć.

Byłem tam, pamiętam bele słomy ustawione na starcie, atmosferę budy, która kiedyś była sklepem spożywczym, ale Rysiu zamienił ją w biuro zawodów projektu 366 maratonów w 366 dni. Pamiętam jak mróz telepał całym ciałem po wyjściu z ciepłego wnętrza, a także jak przytruchtałem do mety na granicy udaru słonecznego i Rysiu polewał mi nogi zimną wodą... Nawet jeżeli ktoś jeszcze powtórzy wyczyn Rysia, to nie wierzę, że będzie w tym tyle hippisowskiego ducha, co przez kolejne 366 dni w Wituni począwszy od 15 sierpnia 2014 roku.

Od wczoraj trzymam w rękach książkę "Wytrwać w biegu". To opowieść o Ryszardzie Kałaczyńskim, rolniku z Wituni, alkoholiku, ultramaratończyku, o jednej z najbardziej inspirujących osób jaką miałem okazję spotkać.

Książka jest napisana tak, że rozpoczynając ją wczoraj wieczorem, nie byłem stanie się oderwać ani przez chwilę. Skończyłem dziś przed południem kiedy czekałem w warsztacie samochodowym aż zmienią mi opony na letnie. Chociaż zastanawiałem się czy to dobry pomysł czytać tę książkę publicznie, bo kilka razy łzy napływały mi do oczu. Łzy podziwu nad determinacją jaką wykazał się Rysiu w walce z przeciwnościami, jakie los kładł pod jego nogi.

Wydawało mi się, że znam tę historię, że biegnąc kilka razy z Rysiem, czytając kilka wywiadów i reportaży można było poznać ogólne zarysy jego losów, a książkę kupić po to, aby oddać hołd i odłożyć na półkę... Ale tak nie jest...

To jest książka, która scala wszystko w jedną całość. Opowiada o dzieciństwie, młodości a potem o pułapkach, które czekały na rolników zachłyśniętych demokracją i wolnym rynkiem, rolników kompletnie nieprzygotowanych do rozgrywania swojego życia w świecie, w którym bez skrupułów zaczął rządzić pieniądz. I o porażkach, które leczone były ucieczką w alkohol.

Rysia uratowało bieganie. Może nie samo biegania, ale uparte, nałogowe bieganie. I głęboka wiara w to, że nałóg, który prowadzi do zdrowia jest po stokroć lepszy niż nałóg, który powoli wyprowadza człowieka na drugą stronę.

A a technicznego punktu widzenia: jest tutaj opisany bieg przez Polskę w 7 dni, 11 podejść do ukończenia Spartathlonu bez teamu wspierającego, 366 maratonów w 366 dni, Rzeźnik, 6 dniowy Emu-Race nad Balatonem i oczywiście... plany na 2018 rok.

To jest naprawdę pozycja obowiązkowa dla każdego, dla kogo bieganie jest drogą a nie tylko celem.

Na koniec kilka linków dotyczących moich wizyt w Wituni i ogólnie Rysia:


Witunia #107
Witunia #134
Witunia #145
Witunia #268
Witunia #355 
6 Days Emu Race
100 Ironmanów w 100 dni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy