sobota, 25 marca 2017

Parkrun Gdańsk-Południe #34 - Wuthering Heights

Myśląc o dzisiejszym parkrunie Gdańsk-Południe na myśl przychodzą mi wichrowe wzgórza... I nie pod postacią książki, ani filmu, ale pod postacią Kate Bush i jej Wuthering Heights.



Nie, nie wiało jakoś strasznie, nie było żadnego orkanu, ale po prostu ten zimny wiatr był całkowicie niespodziewany. Wczoraj było piękne słońce, spokojnie można było biegać w samym t-shircie, człowiek zaczął robić plany, że w sobotę po parkrunie pojedzie do zoo korzystając z darmowego wejścia na KDR, potem wyda na mieście trochę kasy z 500+ i tak dalej...  ;)

- Tato, dlaczego nie wzięliśmy rękawiczek? - zapytała Krescencja po 200 metrach marszu/truchtu na start. 
- Ja się zastanawiam, czemu nie wzięliśmy samochodu ;)

* * *

Zbierając się na parkruna napisałem jeszcze do Dominika czy nie chce się wybrać. Opisał, że nie jeszcze gotowy. Można to mylnie zinterpretować, że jeszcze leży w łóżku z laptopem w piżamie, ale nic z tego. Ja wiem o co chodzi! Chodzi o to, że .... Dominik przyjdzie na parkrun po to, aby go wygrać! I co więcej, chce udowodnić, że można wygrać parkruna trenując wyłącznie pompki i przysiady. Może za tydzień.... ;)

* * *

Na starcie około 70 osób. Wystartowaliśmy tradycyjnie z tyłu w składzie: Kamil + Karol, Marcin Rz., i ja z Kreską. Tempo w okolicach 6:30. Bez szaleństwa, ale na tyle, aby się lekko chociaż rozgrzać. W rękach tradycyjnie telefony i Pokemon-Go. Po jakiś trzech kilometrach do przodu urwał się Marcin... hmmm trzeba by go pogonić, ale nam się nie chce. Wiatr wieje prosto w twarz, pokemony jakieś same marne, Karol ma kolkę, Kreska marudzi, że ona chce biec z psem jak Piotr Podlecki. Co chwila łapie mnie za rękę, albo za bluzę i mówi, że mam ją ciągnąć jak Havana.  :)

W końcu mówię, żeby mnie nie szarpała, bo to bez sensu. Kreska obraża się i mówi, że jak nie, to ona biegnie sama. 10 sekund później jest 50 metrów przede mną. Przez kolejny kilometr, prawie do samej mety gonię ją biegnąc jakieś 10-15 metrów za nią. Co chwila się ogląda i widząc, że się zbliżam - ucieka do przodu. Tempo wzrasta do 5:30 min/km. Dobiegamy do mety na 65 i 66 pozycji  na 77 osób z czasem 31 min 34 sek. 

Przemyślenie mam takie - fajnie, że bieganie dla dzieci to nie jest pościg na wynikami, wyścig z czasem, ale po prostu zabawa. I naprawdę, nie będę tego zmieniał. Tak jest po prostu dobrze :)

A i tak najważniejsze jest zdjęcie z psem :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy