poniedziałek, 27 marca 2017

Panowie, warto pisać bloga, nie warto odpuszczać, bo odpuszczanie... ;)



Kilkanaście minut temu Waldek Miś napisał w komentarzu pod moim ostatnim wpisem, że zastanawiał się nad zamknięciem swojego bloga. Trochę mnie to zmroziło. Waldek pisał ostatnio raz na kwartał (choć w marcu już dwa wpisy!), ale to są wpisy, które czyta każdy kogo znam. To są wpisy, które sobie wewnętrznie dyskutujemy ze znajomymi i nie do pomyślenia by było gdyby miało ich nagle zabraknąć.

Michał, znany jako Biegacz z Północy zadedykował mi swój ostatni wpis. Może nie dokładnie mi, bo ja w tym wpisie jestem tylko katalizatorem do pokonania kilku kilometrów więcej, ale generalnie idei pisania bloga - "czegoś, co może być kiedyś fajną pamiątką". I to jest właśnie sedno. Te chwile zatrą się pamięci, przeminą, pozostanie zmieszana chmura wspomnień, z których na pewno będziemy potrafili do końca życia wychwycić takie momenty jak finisz na deptaku w Kretowinach, stres przed pierwszym górskim biegiem, widok fontanny Neptuna na mecie... Ale czy bez bloga, który jest po prostu formą pamiętnika naszych czasów zapamiętamy jak wyglądała nasza codzienność?

[Kilka dni temu cofnąłem się o 1,5 roku i przeczytałem jak wyglądał mój dzień kiedy urodził się mój syn. To jeden z tych kilku największych dni w życiu, ale wśród tylu pikujących w kosmos emocji okazuje się, ze pamiętam tylko część z nich. Druga część przekroczyła czerwone pola na potencjometrach i przepaliła bezpieczniki. Na szczęście kilka spisanych faktów pomogło mi odtworzyć je ponownie w głowie :)]

Antoni - Poranny Biegacz po moim wpisie zrobił to, czego - jak sam napisał - nie zrobiłby uznając za zbyt nudne dla czytelników. Antoni opisał swój zwyczajny dzień. O tym jak ubrał się w singlet i najpierw było za zimno, a potem za ciepło - oczywiście było OK, ale głowa kierowała ciałem i biegał tam i z powrotem zastanawiając się czy nie zarzucić  jeszcze czegoś na plecy. Potem oczywiście zrobił ponad 30 km w tempie niemożliwym dla śmiertelników a zakończył trening schłodzeniem... w tempie także niemożliwym dla śmiertelników. Żeby statsów nie psuć :)

Wiem, że pisanie bloga to kolejny element w tej bardzo ciasnej układance dnia codziennego. Ale jeżeli sprawia nam to przyjemność? I jeżeli dzięki naszym wpisom ktoś zainspiruje się i zacznie się ruszać zamiast siedzieć na kanapie? Jeszcze raz, z mojego czytelniczego doświadczenia dodam, że najciekawsze i najbardziej motywujące są te zwyczajne, normalne wpisy, o tym jak trudno było się zwlec z łóżka i o tym jak poszło, albo i nie poszło.

To warto pisać, czy ... warto odpuszczać? A odpuszczanie.... chyba każdy wie jak dokończyć to zdanie :)

6 komentarzy:

  1. Ja może tak od siebie parę słów... Zgadzam się z tym, że łatwiej jest czytać te proste wpisy, te które nie omijają opisu emocji zarówno tych pozytywnych jak i tych które dotyczą porażek, słabości, niezadowolenia - myślę że właśnie te ostatnie są łatwą lekturą, bo łatwiej jest odnaleźć w nich siebie, a wiadomo że o własnych słabościach jest trudno mówić czy pisać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Decyzja o zamknięciu bloga była właściwie podjęta. Kopia zapasowa zrzucona na dysk. Pamietam nawet, jak napisała do mnie Agata, która pisała kilka słów o KRS Formoza, czy może mnie zacytować podajac linka do bloga. Zgodziłem sie na cytat, ale odradziłem linkowania, bo blog miał za dwa tygodnie zniknąć naturalnie, z koncem okresu hostingowego. Został tylko dlatego, ze kolega mnie opieprzył, że będzie miał linki kierujące w nicość na swoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mogłeś wysłać koledze rachunek za hosting;)

      Usuń
  3. Ja stałem przed podobnym dylematem, kiedy przyszło opłacić domenę. Dałem sobie jeszcze rok - jak będzie dalej taka posucha, to zakończy żywot;) Minęły dwa miesiące i cisza... Jeszcze zostało dziesięć, więc wszystko możliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wychodzę z założenia, że trzeba pisać tak, jakby pisało się dla samego siebie. A nie ma lepszej domeny i hostingu niż darmowe np. na blogspocie.

      Usuń
    2. Niby racja, ale ja właściwie ostatnio opisuje tylko zawody w jakich biore udział. Ile można o tym czytać albo pisać. Wszystko już było. :D
      Przeprowadziłem nawet eksperyment i od jakiegos czasu nie linkuje swoich postów na FB, chce zobaczyc jak bardzo sie to odbije na statystykach odwiedzin. ;)

      Usuń

Podobne wpisy