niedziela, 8 stycznia 2017

Joszczak vs. reszta świata

To jeden z tych wpisów, które są trochę bez sensu tak jak np. kiedyś napisana relacja z biegu, w którym nie biegłem, ale to wyobrażałem sobie co mogło mnie minąć. Można go spokojnie nie czytać, albo przeczytać na samym końcu, tak po prostu, kiedy nie będzie się miało co robić.


To jest wpis trochę o Michale, trochę o motywacjach i trochę o rywalizacji.


Michał J.
Michała przedstawiać nie muszę. Pojawia się średnio w co drugim moim wpisie. Jest 1/4-tą TriCity Ultra i jeżeli przychodzi punktualnie, jest także współbohaterem większości moich biegów treningowych. Nie pamiętam już dokładnie jak brzmiały te pierwsze słowa jakie ze sobą zamieniliśmy, ale bardzo się nie pomylę, jak napiszę, że brzmiały tak:

- Przepraszam Pana... Pan też biega? 
- Oczywiście! A czy nie miałby Pan nic naprzeciwko jakbym dodał Pana do znajomych na endomondo?
- Ależ owszem, będę zaszczycony!

Motywacja
Motywacji nigdy nie wiele. Gdybym nie miał swoich wspomagaczy, które na ślepo wyjmuje z worka pewnie zarzuciłbym bieganie 4 lata temu po kilkunastu treningach. Jednak z drugiej strony trzeba dbać, aby zawsze było to z tego worka wyjąć. Poza rzeczami oczywistymi takimi jak:
  • bycie zdrowym w sensie doczekania wnuków będąc fizycznie sprawnym, 
  • możliwość spędzania czasu z dzieciakami czyli wspólne biegi czy bieganie z wózkiem,
  • słuchanie muzyki w spokoju 
są jeszcze inne drobne impulsowe motywacje, które sobie do tego worka od czasu do czasu wrzucam:
  • zapisałem się na jakiś bieg i wiem, że nie mogę na niego po prostu pójść z marszu (nomen omen), więc te myśli układają w mojej głowie jakiś szczątkowy choćby trening pod dany bieg aby nie zasapać się na pierwszym podbiegu,
  • Joszczak znów biegał a ja od dwóch dni nic, nie mogę na to patrzeć, nie mogę z tym żyć, więc zakładam buty i idę pobiegać choć wcale mi się nie chce...
Rywalizacja
Dochodzimy do clue. Do miejsca gdzie krzyżują się trzy drogi "Michał", "motywacja" i "rywalizacja".

Od dwóch sezonów na endomondo brałem udział w rywalizacji pod tytułem "Najwięcej przebiegniętych km w roku ..... " Poprzednią rywalizację założył Jaromir albo Karolina (którzy zniknęli z biegowego trójmiejskiego światka mniej więcej rok temu po zimowym TUT-cie i wszelki biegowy ślad po nich zaginął). W rywalizacji nie ma nagród poza satysfakcją, a biorą w niej udział po prostu bliżsi lub dalsi znajomi, albo znajomi znajomych, których nawet nie znam. Ja jednak zawsze patrzyłem tylko na jedną osobę - jak dogonić Joszczaka :)

W 2015 roku ukończyłem ją na 6-tym miejscu, z 2376 km. O grubo ponad 1000 km za Michałem :)


Rok 2016 dla mnie był taki sam, ale Michał borykał się z różnego rodzaju kontuzjami. Od czasu korzonków, które chwyciły go po tym jak codziennie jeździł rowerem po TPK z plecakiem pełnym browarów nie był już biegowym sobą. Nie robił 500 km w miesiąc (jak w sierpniu 2015) i dzięki temu... moja z nim rywalizacja mogła trwać do samego końca roku :)

Na początku grudnia dzieliło nas 100 km na moją korzyść. I wtedy powiedziałem coś takiego:

- Wiesz Michał, tak sobie obliczyłem, że przy założeniu, że w grudniu każdy z nas zrobi 20 treningów, a każdy Twój będzie tylko o 5 km dłuższy niż mój to wiesz.... to wygrasz...

Michałowi zaświeciło się oko i odparł

- Hmmmm, to kuszące i wcale nie takie trudne! ;)


No i cały grudzień w nerwach :) Normalnie człowiek by odpoczął, świętami się zajął, ale zagląda na endomondo, a tu dystans już nie 100 a 60 km.... No to trzeba na rzęsach, po nocach coś nadrobić, choć się nie chce i błoto dookoła bajorka :)


Ostatecznie się udało. Zrobiłem niemal dokładnie tyle samo km co przed rokiem. A Michał? W swoim starganym przeciwnościami sezonie wylądował jak Daniel Andre Tande na trzecim stopniu podium. Choć każdy wiedział, że gdyby tylko odpowiednio zawiało, to zrobiłby spokojną 100-tkę w Sylwestra i tyle by było z rywalizacji :)

* * *

Michał + Motywacja + Rywalizacja = 2017
Jaki będzie rok 2017 nikt nie wie. Każdy ma swoje własne cele do osiągnięcia i własne ścieżki, którymi musi przebiec. Chciałbym w tym roku ponownie ścigać się z Michałem i oby finisz był znów tak wyrównany. Może uda się zrobić trójkę z przodu? Ponieważ nikt nie założył takiej rywalizacji, gdzie bylibyśmy wspólnie Michał i ja - założyłem ją sam.

Rywalizacja jest otwarta i miło mi będzie, gdy dołączą się do niej znajomi i znajomi znajomych. Do wygrania tradycyjnie nic poza satysfakcją i szczyptą motywacji aby przegonić Joszczaka :)




2 komentarze:

  1. Ja myśle ze Karolina z jaromirem zrobią wielki comeback juz za miesiac w zimowym TUT, sa na liscie opłaconych. Zapomniałem o tej rywalizacji a i tak załapałem sie na pierwsza dyche. Odnosze wrazenie, ze konkurencja zaspała, bo ja w tym roku malutko biegałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pobieżnie patrząc na wyniki to chyba come backu nie było. Przy okazali Waldek gratuluje wyniku na TUT!

      Usuń

Podobne wpisy