niedziela, 20 listopada 2016

TCU6 - relacja z VI edycji biegu dookoła Trójmiasta

Kilka godzin temu wróciłem do domu po kilkunastu poprzednich spędzonych na przemian na punktach, w samochodzie i z telefonem w ręku. I po raz kolejny doświadczam tego błogiego uczucia, które można skrócić w słowach: znów się udało...



  • Udało się zachować kameralność biegu. Było jak poprzednio, tak samo fajnie i tak samo blisko względem siebie. Potrafię zamknąć oczy i zobaczyć twarz każdej osoby, która pokonała chociaż kilometr dzisiejszego biegu.
  • Udało się po raz kolejny spełnić ideę Dominika, aby biegacze z innych miast przyjechali do Trójmiasta zobaczyć nasze zakątki.
  • Udało się dotrzeć do wielu z Was najlepszą z możliwych reklam - pantoflową. Kilka razy spłynęły po mnie niczym miód dwójniak słowa brzmiące w ten sposób: tyle o dobrego o was słyszałem/słyszałam, że w końcu trzeba było stanąć na starcie.
  • Udało się także spełnić ideę każdego z nas - aby po raz kolejny zobaczyć te same twarze co pół roku temu!
  • Udało się stworzyć jeden bieg dla wszystkich, gdzie każdy mógł zacząć i skończyć w dowolnym miejscu. Niezależnie czy biega pięć, dwadzieścia, czterdzieści kilometrów czy regularnie pokonuje dystanse ultra. Ale najbardziej cieszy jedno zdanie, które znów mogliśmy dziś kilka razy usłyszeć: jeszcze nigdy tyle nie przebiegłem co dzisiaj z Wami!
  • Udało się nakarmić i napoić wszystkich, dzięki wspólnemu zaangażowaniu. Dziękuję za siatki pełne wiktuałów, które jak hipisowskiej komunie rozstawiliśmy na zielonym stoliku. 
  • Udało się zrobić zupę. W tym temacie na wysokości zadania stanął Stasiu, który od dwóch dni powtarzał: "zupa musi być!!" po czym nagotował 10 litrów i wręczył mi i Michałowi razem z turystyczną kuchenką. 
  • Udało się zdobyć pierwszego psychofana :) który na słowa, że na starcie stanęło 37 osób plus 2 osoby obsługi - dodał: oraz jeden kibic!!
  • Udało  się zdobyć telefon od Agaty, która sama zadzwoniła do mnie o 6:57 w trakcie ostatnich zdań wygłaszanych przed startem z pytaniem o trasę, którą ekipa będzie wbiegać na Górę Gradową :) Opłacało się odebrać, bo spędziliśmy potem wspólnie kilkanaście godzin na punktach obrabiając tyłek całemu biegowemu światkowi od Tatr aż po Bałtyk :) A przy okazji mamy super zdjęcia! 

Usłyszałem też słowa, że po raz kolejny podnieśliśmy poprzeczkę.... Boję się tego. Bo w czwórkę, przy zachowaniu tej formuły nie damy rady jej dalej podnosić.... Wiem, że na punkcie nr 2 pojawiła się czarna siatka z granatami z Bielkówka, ale to nic więcej niż chwyt poniżej pasa a nie wyjście na przeciw potrzebom :) W końcu ile można pić colę, wodę czy izo?

* * *

Poniżej osadzam galerię Agaty oraz trzy wideo na żywo, które z Michałem nagraliśmy na punkcie nr 2. Jeżeli ktoś z Was ma zdjęcia z tego biegu i chciałby się nimi podzielić proszę o wrzucenie ich na nasz FB https://www.facebook.com/tricityultra W najbliższych dniach będę robił wspominkowe wideo/slideshow z VI edycji biegu i wszystkie materiały bardzo się przydadzą :)



 



Relacje z poprzednich edycji:

2 komentarze:

  1. Zupę robiła Ania, nie ja. Dlatego była dobra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjechalismy pod Lidla po sól i pieprz ale przed zakupami posmakowalismy i stało się jasne,że nie trzeba doprawiać, oraz kto gotował :)

      Usuń

Podobne wpisy