sobota, 12 listopada 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #15 - aby coś osiągnąć nie wystarczy tylko chcieć


- Tato, a prawda, że aby coś osiągnąć nie wystarczy tylko chcieć? Trzeba jeszcze coś robić, a nie tylko chcieć. Na przykład ja bardzo chciałam koszulkę Parkrun 10, ale gdybym tylko chciała, nawet nie wiem jak mocno, to i tak bym jej nie dostała. Musiałam po prostu 10 razy pobiec i ją zdobyć!

Byłem trochę oszołomiony tym wywodem filozoficznym, którym uraczyła mnie moja córka maszerując na pakrun o 8:50 w sobotę rano.

- Na początku, jak powiedziałeś, żebym z Tobą pobiegła, to myślałam, że sobie żartujesz. Że to niemożliwe, żeby się udało tyle przebiec, ale się udało. I dzisiaj będę biegła 18-ty raz... szkoda, że nie ma koszulki Parkrun 20... 



Każdy sobotni poranek w ostatnich tygodniach jest kompletnie inny od poprzedniego. Tydzień temu biegaliśmy we mgle. Dziś było słonecznie, ale pod stopami leżał pierwszy śnieg, a kałuże pokryte były taflami cienkiego lodu. 

- Uważajcie między przesmykami, przed chwilą widziano tam dziki! - przestrzegli przed startem organizatorzy...

Hmmm, pokonywałem ten przesmyk tysiące razy w życiu, ale dzika jeszcze nie spotkałem... przechodziłem tam nawet 10 minut temu... może to jednak ktoś mnie pomylił? 

Na starcie stanęło 75 zawodników. W tym tradycyjnie spora ekipa juniorska - tych poniżej 10 lat naliczyłem 9-cioro. Część z flagami, część na biało-czerwono w związku z wczorajszą rocznicą odzyskania niepodległości. My zapomnieliśmy :( Szkoda, bo czerwona bluza finiszera z ŁUT150 nadawałaby się idealnie.


Rozpoczęliśmy razem, we czwórkę z Karolem i Kamilem. Nie było żadnych planów, żadnych oczekiwań. Ale kiedy żeński głos z endomondo powiedział, ze pokonaliśmy drugi kilometr w 5 minut 59 sekund... coś w głowie zaczęło podsuwać myśl, że może jednak uda się zrobić bieg poniżej 30 minut? Kreska poniżej 30 minut pobiegła do tej pory tylko 1 raz, za to dla Karola byłby to absolutny rekord! Kiedy w połowie małego bajorka okazało się, że trzeci kilometr zamknął się w kilka sekund powyżej 6 minut wszystko było jeszcze możliwe... Ale wtedy Karola dopadła... kolka... Tak więc jeszcze nie tym razem, ale 30 minut jest już dosłownie o sekundy i nie ma innej opcji niż złamanie tej okrągłej granicy w tym roku, a pewnie i tym miesiącu. 

Ostatecznie Kreska i ja przybiegliśmy w czasie 29:47 na miejscach 53-54, zaś Kamil z Karolem 30:41 na miejscach 57-58. Dla Karola był to 7-my bieg z 10 przebiegniętych w tym roku, kiedy ustanowił PB! Gratulacje dzieciaki!

Karol, jesteś bohaterem dnia. Nie tylko dlatego, że zrobiłeś rekord życiowy na 5 km, ale dlatego, że doskonale wiesz, że aby coś osiągnąć nie wystarczy tylko tego chcieć, ale trzeba niezależnie od pogody 10 razy wstać w sobotę o 8-mej i godzinę później stawić się na starcie biegu. Koszulka jest Twoja... oczywiście jeszcze Kamil musi przejść przez mega nieintuicyjny interfejs wiggla uprzednio zrozumiawszy angielski system rozmiarów :) Jakby co - służę pomocą. 


1 komentarz:

  1. Tekst o dziku wymiata.:D Musisz się golić przed startem to podobieństwo może być tylko do Gudźca z Poranku Kojota.:D A tak poważnie to gratuluję wkręcenia potomstwa w sport i poczucia humoru.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy