wtorek, 18 października 2016

Parkrun Gdańsk-Południe #11 czyli kto się ganiał po moim powórku jak mnie nie było

Jako nadworny kronikarz biegów dookoła zbiorników retencyjnych Świętokrzyska I i Świętokrzyska II w końcu trafił się taki weekend, kiedy po prostu mnie nie było... Miałem dwa rozwiązania: pierwsze, to schować głowę w piasek i udawać, że parkruna nie było, drugie poprosić Kamila aby opisał co tu się działo kiedy ja robiłem to, co wychodzi mi najlepiej - czyli uprawiałem pieszą wycieczkę dookoła Człuchowa.


Kamil oczywiście stwierdził, że zwariowałem, i że on nic pisać nie będzie, bo nie pisał od czasów matury. Jednak gryzła go moja prośba cały dzień, bo ostatecznie nawet zadzwonił do mojej żony przekonywać ją, abym się odczepił, bo on naprawdę nie potrafi pisać.

No trudno.... musiałem zastosować fortel: zadzwoniłem do niego i pod pretekstem sąsiedzkiej rozmowy usłyszałem następujące rzeczy:

  • Parkrun Gdańsk-Południe został zaatakowany przez najeźdźców z lasów Sherwood
  • Niestety będą musieli przyjechać jeszcze raz, bo wszyscy liczyli, że spotkają wiecznie drugiego 2h59min.pl ale go nie było.
  • Marcin Rz. wygrał z Kreską.
  • Udało się to walkowerem, ale zawsze.
  • W Parkrunie zadebiutowała osoba, którą mam w komórce wpisaną jako Ostra Wioletta! Już nie mogę się doczekać, aż sobie razem z Wioletką pobiegamy :)
  • Karol po raz pierwszy przez cały bieg biegł (nawet pod górkę) i zrobił personal besta
  • Biegł też nadworny parkrunowy fotograf
  • Dominika z Hanią nie było, bo mnie z Kreską nie było :)
  • W biegu było łącznie 7 juniorów do 10 lat
  • Bieg wygrał ktoś nieznany. 
 
Rezultaty są tutaj.

2 komentarze:

  1. Świetnie czyta się parkrunowe relacje (zresztą jak cały blog). Może kiedyś razem z mężem podbijemy na Parkrun z Sherwoodu (rodzinny parkrun to Telford).

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy