poniedziałek, 2 maja 2016

Wegetariański grill


Rok albo dwa lata temu majówka była bardzo zimna. Pamiętam jednak, że biegając po Gdańsku z wielu ogródków dochodził dym z węgla drzewnego. Skoro jest majówka to musi być grill i koniec! Nie ma w tym oczywiście nic złego, sam uwielbiam grillować i tak jak mówi czasem Joszczi także uwielbiam "grilla pić". Jak jednak poradzić sobie w tym temacie kiedy jest się na "tymczasowej diecie wegetariańskiej"? Bo tymczasowa nie oznacza, że dopuszczająca wyjątki.

W codziennym życiu raczej nie rozpowiadam o tym, że na jakiś czas wyłączyłem mięso, i absolutnie nie oczekuję, że ktokolwiek będzie mi to ułatwiał i przygotowywał coś specjalnie dla mnie. Oznacza to, że czasem trzeba mocno pracować głową :)

Chciałbym wyróżnić trzy sytuacje związane z grillowaniem z jakim może zmierzyć się wegetarianin:

I. Spotkanie u znajomych, gdzie jestem gościem.


(Do tego punktu przynależy tytułowy obrazek). Był to najcięższy grill dla mojej głowy. Cały proces przebiegał dokładnie tak, aby wywołać u gościa jak największy apetyt:
  • na początku kieliszek wina,
  • potem z grilla rozpalonego na tarasie zaczął wpadać do domu delikatny aromat dymu z węgla drzewnego,
  • kiedy na grilla trafiły kiełbaski oraz kotlety z wołowiny i aromat w dymie nabrał mięsnego charakteru moja wyobraźnia zaczęła wariować,
  • gospodarze mieli świadomość, że nie jem mięsa i dzwonili przez naszą wizytą co przygotować dla mnie - odpowiedziałem im, aby pod żadnym pozorem się mną nie przejmowali i na 100% znajdę coś do zjedzenia,
  • gdyby jednak wtedy powiedzieli trzykrotnie proste zdanie: "Tomek, zjedz kiełbaskę - nikomu nie powiemy - pękłbym, powiedzieli to jednak tylko dwa razy :)
  • ostatecznie zjadłem sałatki, a na grilla położyłem plastry selera oraz wielkie kapelusze pieczarek
  • autentycznie nie wyszedłem głodny, ale było BARDZO ciężko

II. Grill samemu dla siebie w swoim domu


Do takiego grilla można się dowolnie przygotować i najeść tak, że czasem mam wrażenie, że mniej jadłem żywiąc się klasyczną karkóweczką:
  • sałaty/surowe warzywa z winegretem w bardzo dużych ilościach stanowią świetnie wypełnienie nie tylko podczas grilla,
  • pieczone ziemniaki (to akurat z piekarnika) są także smacznym i sycącym fundamentem,
  • warzywa na grilla czyli to co akurat jest pod ręką, czyli: cukinia, bakłażan, pieczarki, papryka, cebula...
  • camembert jako substytut mięsa, jadłem go dwa razy w tym roku, jest kaloryczny, smaczny ale nie jest konieczny i raczej do wykorzystania od czasu do czasu.
Czas przygotowania jest krótki, bo warzywa delikatnie kropię oliwą, posypuję solą i pieprzem i grilluję raczej symbolicznie - chrupiące warzywa smakują lepiej niż przypalone.


III. Grill w trakcie wizyty u rodziny

To praktycznie taki jakby miks dwóch poprzednich pozycji. Większość biesiadników nie wyobraża sobie nie zjedzenia mięsa, jednak moje pojawienie się z własną wałówką powoduje często konsternację w dwójnasób: A) czy Ty się tym najesz?? B) czy my kurtuazyjnie też będziemy musieli to jeść??


Taką wizytę właśnie mam za sobą i jestem pełen satysfakcji, kiedy na koniec imprezy na stole nie zostaje ani trochę warzyw, a niedojedzone mięso ponownie jest upychane do lodówki!
  • trzeba przygotować jak najwięcej zielonych sałat z winegretem
  • pomidorki z awokado i sokiem z cytryny oraz oliwą znikają zawsze jako pierwsze
  • na grill pełen wachlarz warzyw, czyli znów: cukinia, bakłażan, papryka, cebula, czosnek, szparagi...
Okazuje się, że musiałem jeszcze walczyć, aby zostało coś dla mnie :)


* * *

Największą zaletą wegetariańskiego grilla, taką natychmiastową, jest to, że nie czujesz się ciężko. Zazwyczaj po karkówce/kiełbasach/kaszankach/skrzydełkach popitych piwem trzeba było trzy godziny leżeć brzuchem do góry, bo poruszanie się sprawiało kłopoty. Nie mówiąc nawet o próbie biegania.

Zalet długoterminowych jest jeszcze więcej. Ale o tym wie chyba każdy, kto ma wśród znajomych albo rodziny osoby z poważnymi chorobami wieńcowymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy