Bieganie długich dystansów, takich powyżej 42 km niesie ze sobą różnego rodzaju przekłamania czasoprzestrzeni. Czasami prom, który miał odpłynąć o 12-tej z Helu do Gdańska okazuje się promem, który odpływa o 18-tej i do tego do Sopotu. W opisanym przypadku czasoprzestrzeń zakrzywiła się negatywnie a bodźcem do takiego zachowania była nasza 100 kilometrowa wyprawa na Hel.
Inny przypadek to np. taka Łemkowyna. Biegniesz niby tylko 70 km po górach, a nie ma Ciebie 3 dni w domu. Jeżeli planujesz przebiec 150 km - nie będzie Cię 5 dni, choć sam bieg to "tylko" 24-32h.
Na drugim krańcu zakrzywienia jest to, co udało się zrobić wczoraj z ekipą Tricity Ultra. Chcieliśmy przetestować kilka gadżetów w realu: kijki od biegania, wytrzymałość akumulatora Petzla, bieganie całą noc po lesie, czyli korzeniach, błocie i zmarzlinie, z górki i pod górkę. No i sprawdzić nasze umiejętności nawigacyjne w trudniejszych niż zwykle warunkach. Można powiedzieć, miał to być jeden z testów przed Łemko150 na dystansie 1/3 tej trasy. Dlaczego nazywam to zakrzywieniem czasoprzestrzeni? Bo jest sobotnie południe, i choć biegliśmy całą noc, to moje pozabiegowe życie nie doznaje uszczerbku na jakości. Przespałem się trzy godzinki i spędzam sobotę jak każdą inną, a nawet lepiej :) Bieg, który czasami potrafi zająć trzy dni na offie, tym razem zajął zero dni i zero godzin. A działo się naprawdę sporo. Czuję się jakbym zamknął oczy, prześnił tę noc i obudził się rano. Lecz mięśnie mówią, że jednak coś się działo.
Zacznijmy od początku: