czwartek, 8 października 2015

All The Pretty Little Horses

Hush-a-bye, don't you cry
Go to sleepy, little baby
When you wake, you shall have
All the pretty little horses


W środę 7 października 2015 roku o godzinie 13:15 przyszedł na świat mój syn. Kilka godzin wcześniej jeździłem między jednym a drugim służbowym spotkaniem po Trójmieście i na pełny regulator w samochodzie słuchałem The Final Cut - Pink Floyd śpiewając każde słowo razem z Rogerem Watersem. Najważniejsza płyta w moim życiu. Płyta o bezsensowności wojen na świecie. W latach 80-tych, kiedy gorący był spór o Falklandy, Waters muzycznie i tekstowo składał hołd swojemu ojcu, który zginął w jednej z bitew II WW. Myślałem wtedy, że to niezwykle fatalny splot okoliczności - mieć takiego syna jak Roger Waters - największy geniusz muzyczny drugiej połowy ubiegłego stulecia - i nigdy go nie poznać. 

Chwilę później trzymałem swojego syna na rękach. To moje trzecie dziecko. Emocje są dokładnie takie same jak za pierwszym i drugim razem. Nie ma rutyny w tym temacie. Za każdym razem, zarówno 8 i 5 lat temu trzymając na rękach moje cudowne córki, jak i wczoraj w głowie kłębiły się setki myśli, nie byłem w stanie ich wysłowić, ale wyrzucałem z siebie telepatycznie chmury energii. Na początku tradycyjna checklista. Palce są - po pięć na każdej kończynie. Nos jest, uszy są. Oczy się otwierają. Płacze, czyli oddycha, więc dobrze. Lekarza zapytałem krótkim "Wszystko OK?" - "OK" - odpowiedział. I wtedy wyleciała że mnie ta telepatyczna chmura energii: Bądź szczęśliwy! Po prostu bądź szczęśliwy! 

Dzisiaj udało mi się cudem wygenerować w planie dnia pomiędzy szkołą, zerówką, pracą i szpitalem godzinkę na bieganie. Płyta, którą ze sobą wziąłem wpadła w moje ręce bez chwili zastanowienia. Current 93 - All The Pretty Little Horses. W zeszłym roku spełniłem swoje marzenie i widziałem C93 na żywo w swoje urodziny (tego samego dnia kiedy biegłem parkrun w Bushy Parku). Jak biegać w taki dzień? Chyba jedynym sensownym rozwiązaniem jest fartlek. Czasem spokojnie w tempie 6 min/km a potem spontanicznie, nagle kilometr w tempie pod 4 min/km. Czas zleciał szybko, choć mógłbym tak biegać godzinami.

Witaj na świecie Ksawery!


Kołysanka dla Ciebie:

2 komentarze:

  1. Gratulacje Tomku ! wszystkiego naj dla całej rodzinki :) / Mirek

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje, niech się Ksaweremu szczęści , Kwierzba

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy