środa, 2 września 2015

Zobaczyć Zalew Zegrzyński...

Czasami człowiek żyje w kompletnej ignorancji i tylko przypadek potrafi wykoleić pociąg fałszywego myślenia z torów po jakich porusza się latami. Na jakiej rzece leży Zalew Zegrzyński??? Zawsze wydawało mi się, że leży na Wiśle. Ale to głęboka nieprawda... bo leży na Narwi.


Ten wpis ma dwa wątki. Pierwszy poruszyłem w nagłówku. Trzy godziny temu, kiedy poszerzałem i przesuwałem mapy google po ekranie komputera szukając atrakcji w okolicy, w jakiej się znalazłem, zawiesiłem oko na dużym akwenie wodnym. Zalew Zegrzyński... szybko przeanalizowałem, że nie dam rady go obiec (brak czasu). Sprawdzając odległość między najbliższymi mostami na Wiśle... nie mogłem znaleźć... Wisły... hmmm... ale za to znalazłem Narew! Oczywiście mógłbym przemyśleć tę swoja niedoskonałość, ale jestem ciekaw ilu ludzi nie-ze-stolicy jest zmylonych niedaleką odległością Zalewu Zegrzyńskiego od Warszawy i siłą podświadomości (stolica leży przecież nad Wisłą) uważa podobnie jak do dzisiaj ja?

Nieporęt
Drugi wątek tego wpisu to klasyczne pytanie szekspirowskie: biegać czy nie biegać? To pytanie pojawia się we mnie mniej więcej raz na kwartał, zawsze po kilku dniach biegowej absencji, po kilku zręcznych wymówkach. Bywają takie dni, kiedy na wszelki wypadek nie zaglądam na endomondo, aby wyrzuty sumienia były mniejsze. 
  • W sobotę biegałem Parkruna z córką. Miałem jeszcze pobiec wieczorem na koncert Chrisa De Burgha w Stoczni, ale przyszli znajomi i spotkanie skończyło się długo po tym jak skończył grać Chris.
  • W niedzielę spakowałem plecak i miałem pobiegać w okolicy Wdzydz przy okazji grilla u siostry. Skończyło się na grillu i kąpieli w jeziorze.
  • W poniedziałek... w poniedziałek nie biegam, choć w ten poniedziałek miałem już nawet ubrane gacie do biegania... :)
  • We wtorek pakowałem się przed wyjazdem służbowym na kilka dni, było strasznie gorąco i jakoś mi się nie chciało.
Zawsze po kilku dniach takich słabych wymówek zadaję sobie pytanie, czy bieganie sprawia mi radość, czy znajduję w nim odpoczynek? Odpowiedz przyszła sama...

Jestem pod Warszawą, razem z dwójką znajomych w delegacji. Po całym dniu pracy, kiedy wylądowaliśmy w hotelu, zjedliśmy obiad i padła propozycja: "Jedziemy zwiedzić Warszawę!" zaczęło się coś we mnie buntować. Poczułem głód... Wyłgałem się z wyjazdu, wskoczyłem w adidasy i poleciałem w kierunku Zalewu Zegrzyńskiego. Tylko po to aby go zobaczyć i strzelić sobie selfiaka. Trafiłem na ścieżkę rowerowo-pieszą i poczułem to, na co warto było czekać te kilka dni. Odpoczynek. 12 kilometrów, 1h 03m idealnego odpoczynku!

Odpoczynek w bieganiu to definicja Rysia z Wituni. To jednocześnie najważniejszy element mojej układanki na pytanie "Dlaczego biegam?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy