piątek, 2 stycznia 2015

Podsumowanie roku 2014 - część 2: Najlepsza impreza biegowa


Rok 2014 to kolejny rok rozwoju biegania amatorskiego w Polsce. A co za tym idzie pojawiają się kolejne, nowe imprezy. Siłą rzeczy nie sposób biegać w każdej z nich aczkolwiek znam przynajmniej trzy osoby, które tego próbowały dokonać :) Nie mam na myśli startów "na wynik" z wykręcaniem wątroby, bo takie mogą być nie więcej niż 3-4 w roku, ale starty czysto amatorskie, z amatorską zabawą w trakcie i amatorskim wynikiem. Wiem, że wielu "prawdziwych biegaczy", którzy wynajdują sobie orientalne maratony tylko po to aby stanąć w nich na podium nie uważa takiego biegania za bieganie i ma w związku z tym ból dupy, ale trudno... amatorzy też istnieją i na szczęście nikt, nawet PZLA nie zabronią nam biegać, podbiegać czy maszerować na zawodach.

Wracając do tematu imprez. Jest ich więcej niż terminów. Gdzieś w te daty trzeba wpleść jeszcze wszystkie terminy "życiowe" czyli urlopy, wyjazdy, delegacje, imieniny, urodziny, rocznice etc. Od dwóch lat na przykład planuję wybrać się na Maraton Wina i Miodu ale dwukrotnie termin był dla mnie zły. Wiem, że na pewno sporo świetnych imprez mnie omija. Jak więc wybrać te najciekawsze?

Ja wybieram na podstawie następujących przesłanek:
  • Recenzje na forach/blogach. To najlepsza forma reklamy. Nie to co dziennikarze napiszą na portalach, tylko to, co o biegu piszą ludzie. Im większa impreza tym łatwej jest kupić jej dobrą prasę, a to co piszą osoby całkowicie niezależne - kupić najtrudniej. Dlatego dyskusje pod wpisami na portalach są najcenniejsze. Tam przede wszystkim szukam informacji
  • Osobiste wnioski z poprzednich edycji. W 2013 roku było kilka tak fantastycznych biegów pod kątem atmosfery, że choćby wiało i padało chcę po raz kolejny biegać w tych lokalizacjach lub z tymi organizatorami. Pobiegłem te imprezy ponownie w 2014 i ponownie nie zawiodłem się. (Bieg czterech jezior w Skórczu, czy Łemkowyna - z organizatorem Maratonu Wigry) Doszło także kilka nowych lokalizacji do których chętnie powrócę w 2015 roku.
  • Cena. Biegi są coraz droższe. To jest biznes i na tym się zarabia. Dopóki będzie klient tak długo będą drożały. Ja jednak kilka razy w tym roku zdecydowałem kieszenią. 
  • Afekt. Czasem budzę się rano w weekend bez planu na resztę dnia i patrzę gdzie w okolicy można pobiec za kilka-kilkanaście peelenów. (Bieg Ułana, Bieg wzdłuż Raduni)
 Jakie więc były najciekawsze/najfajniejsze imprezy w tym roku?

1. Łemkowyna Ultra Trail.

Przebiegłem 70 kilometrową trasę. Opisałem już tę imprezę w każdy możliwy sposób. To była wyprawa, wędrówka, walka, błoto na trasie, szadź na wierzchołkach gór, zachód słońca u progu Bieszczad, ukryty niedźwiedź i chwile z Pink Floyd. Poza tym trzy dni z Jarkiem, Dominikiem i Michałem. Moje pierwsze górskie ultra. Moje bieganie dzieli się na to przed i to po Łemkowynie.



2. Parkrun w Bushy Park

Nie chcę być niewdzięczny względem mojego gdańskiego Parkruna, który mnie wychowuje i którego jestem biegowym dzieckiem, ale odwiedziny u seniora rodu Parkrunów, w podlondyńskim parku Bushy to było fantastyczne wydarzenie. Padało cały tydzień, ale akurat w sobotę o 9:00 na 30 minut przestało. Przebiegniecie 5 km po błocie w swoje 37 urodziny z 1000 osób w kolebce światowego Parkruna... ech, potrafię sobie robić prezenty :)


3. Bieg po kryształową perłę dookoła jeziora Narie

Wśród biegów, o których czytałem, a w których nie pobiegłem w 2013 roku na samej górze listy były dwa biegi dookoła jeziora. 33 km dookoła Narie oraz 21 km dookoła jeziora Żarnowieckiego. Oba mnie nie zawiodły. Jednak Kretowiny zapamiętam na dłużej. Jest to fajna miejscówka na spędzenie całego weekendu. Trzeba tylko uważać, aby w dniu biegu być w stanie przebiec całe 33 km biorąc pod uwagę, że temperatura w porywach przekraczała 30 stopni. Mi biegło się fantastycznie, niemal udało mi się zmieścić w 3 godzinach, kryształowych pereł starczyło dla wszystkich a arbuz smakował znakomicie.  Poza tym trzy dni z ekipą z Iławy też zostawiają trwały znak na psyche :)


Nie zdobyłem w tym roku góry medali. Zrezygnowałem nawet z kilku biegów, które miałem pod nosem. Coraz większą przyjemność sprawia mi bieganie z grupką zapaleńców po okolicznych lasach i polach. O tym w kolejnej części podsumowania.

1 komentarz:

  1. Tomek
    O ŁUT słyszałem od znajomych dobre opinie. Jest na liście to sprawdzenia na ten rok albo przyszłe lata.
    Perła - biegłem w 2013roku. Fajny, wymagający bieg. Godny uwagi :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy