środa, 28 stycznia 2015

Łemko 150

Rok i miesiąc temu zamarzyłem sobie, aby pobiec w Rzeźniku. Ułożyłem sobie w głowie, że ten właśnie bieg może być moim zwieńczeniem  marzeń o ultra. Marzenia trwały krótko, bo serwery na kilka minut padły, a 5 minut później było już pozamiatane i marzenia o Rzeźniku miałem odłożyć na kolejny rok.

Czas zdecydowanie nie stoi jednak w miejscu i rok czekania byłby rokiem straconym. Rok temu moja wiedza na temat biegów ultra była na poziomie ignorancji. O Rzeźniku się słyszy, ale w Polsce okazało się, że są biegi o podobnym jak nie większym poziomie trudności. I to biegów takich jest całkiem sporo.

Tym sposobem trafiłem na zeszłoroczną Łemkowynę Ultra Trail, gdzie przebiegłem trasę 70 km. Poszło niebywale lekko jak na strach, który miałem w oczach przed biegiem. W tym roku postanowiłem trochę podnieść poprzeczkę... trochę....

Tym podniesieniem poprzeczki miał być bieg, który byłby trudniejszy od ŁUT70 ale dawał szansę na dobiegnięcie w jednym kawałku. Ktoś na blogu podrzucił mi pomysł Niepokornego Mnicha w Szczawnicy. Dystans 95 km po górach. Przegadaliśmy temat i razem z chłopakami się zapisaliśmy. Cieszę się bardzo na ten bieg.

W tym roku chciałem także sprawdzić co się dzieje z człowiekiem po pokonaniu więcej niż 100 km, które do tej pory było moją granicą. Stąd pomysł na bieg Szczecin-Kołobrzeg 147 km. Ale na płaskim. To miał być koniec łamania granic i podnoszenia poprzeczek... Ale Jarek, Dominik i Michał to kamikadze. Oni nie mają strachu w oczach. Nie chcę ich publicznie nazywać... no dobrze... to debile ;) Demokratycznie zmusili mnie do zapisania się na Łemkowynę Ultra Trail na dystansie 150 km!! Przecież nie zostawię ich samych w Krynicy...

Najbardziej boję się senności. Przeraża mnie start o północy. Nie chodzi o duchy ani niedźwiedzie, tylko o niewyspanie. Jestem trochę jak królewna na ziarnku grochu. Nie potrafię zasypiać gdziekolwiek i o jakiejkolwiek godzinie. Bieg startuje o północy, kiedy zazwyczaj jestem po prostu zmęczony i idę spać. Być zmęczony już na starcie do 150 km po górach mając w perspektywie dwie noce bez snu? Brzmi przerażajaco. Trzeba bedzie przemodelować ostatnie dni przed biegiem. Wywołać w organizmie efekt jet-lagu. Przydałaby się jakaś imprezka noc przed biegiem tak aby pójść spać o 9:00 rano i spać do późnego popołudnia :)
...
Polacy wygrali właśnie z Chorwacja w ćwierćfinale ręcznej!!!! Chyba już niczego się nie boję.



7 komentarzy:

  1. Co się spinasz, bieg dopiero w październiku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już go biegnę w głowie...

      Usuń
    2. Nie tylko Ty. Dla mnie to bieg po którym w następnym roku zostanie 2xx do zrobienia :)

      Usuń
    3. A ja na razie piję piwo, bo przed łemko będę trenował formę i trzeba będzie odstawić alkohol :)

      Usuń
    4. Ja w czwartek przed Łemko chyba tez odstawie alkohol...

      Usuń
  2. Będziesz tak podjarany na starcie, że zapomnisz o senności! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pierwszą noc się nie boję. Bardziej myślę o tym czy nie przespać się godzinkę w Puławach Drugiej nocy.

      Usuń

Podobne wpisy