sobota, 6 września 2014

Bieg Ułański - Krojanty 2014


Bieg Ułański z okazji 75 rocznicy szarży Pułku Ułanów Pomorskich pod Krojantami to w tym roku już trzeci bieg w najbliższych okolicach Chojnic, ale pierwszy, który udało mi się pobiec. Czułem się wyjątkowo zobligowany zaliczyć bieg w Borach Tucholskich, ponieważ własnie tu 10 lat temu znalazłem żonę. Tradycyjnie nie zdążyłem z decyzją i nie załapałem się na niższe wpisowe, ale nawet 20 pln wydane w dniu zapisów to bardzo dobra cena.

W biurze zawodów zjawiłem się godzinę przed biegiem. Zapisy przebiegły sprawnie, po 5 minutach wyszedłem bogatszy o numer startowy, specyficzny chip - zakładany na kostkę i mocowany rzepem oraz mapę turystyczną gminy Chojnice. Pogoda była perfekcyjnie letnia. 25 stopni mnie za bardzo nie cieszyło, ale w kontekście reszty mojej rodziny, która towarzyszyła mi na tej wycieczce - była idealna. Rozgrzewając się zapuściłem się kilometr w las i wróciłem ... z czterema miodówkami ;)


Biegaczy nie było zbyt wielu, chyba nie uzbierała się nawet setka. Za to większość z nich wyglądała profesjonalnie i najczęściej reprezentowała jakiś klub. Najliczniejsza była reprezentacja lokalnego Floriana Chojnice.


Ustawiając się na linii startu nie do końca wiedziałem jak pobiec ten bieg. 8 km to nietypowy dystans i życiówki bić się nie da bo nie wiadomo jaką. Czy miałem pobiec na maksa i sprawdzić na co mnie stać? A może zachowawczo i komfortowo bez wchodzenia w trzecią strefę?

Wybiła 14:00, padł strzał i ruszyliśmy.


Dwa kółka po 4 km. Szkoda, że byłem zbyt leniwy i nie zapoznałem się wcześniej z całą trasą, bo zamiast pruć przed siebie ze zdziwieniem zakopałem się w piasku. Łał! To jest całkiem trudna trasa! I wcale nie płaska a pełna małych wbiegów i zbiegów. Praktycznie nie było całkiem płaskich fragmentów. Las był dość wysuszony i leśne drogi w sporej części były wypełnione miękkim piaskiem. Najpierw starałem się biec bokami, ale po jakimś czasie stwierdziłem, że skoro nie biegnę na konkretny czas, czemu sobie ułatwiać? Przy tempie 4:40 min/km zacząłem wychodzić ze strefy komfortu i na czwartym kilometrze trochę odruchowo zwolniłem. Wziąłem łyk wody, pomachałem na nawrocie dziewczynkom i ruszyłem na drugą połowę biegu.


Na piątym kilometrze poczułem pełen komfort. Biegłem po lesie, uspokoiłem oddech i tętno, zacząłem wyprzedzać kilka osób. Wtedy wdałem się w rozmowę z biegaczem obok. Przedstawiliśmy się sobie i postanowiłem, że polecimy do końca razem. Michał stwierdził, że trzeba trochę dać czadu, zerwaliśmy nieco za spokojne tempo i przez chwilę poszliśmy tempem 4:30, było ono jednak za mocne dla nas obu aby polecieć nim do mety. Zostały 2 km, Michał kilka razy mówił mi, abym poleciał przodem sam, że odpada, ale nie dałem się namówić i pociagneliśmy się razem aż do mety.

Tuż przed metą ostre hamowanie, tradycyjnie czekały na mnie dziewczynki, z którymi i tym razem wspólnie finiszowałem.

Na mecie czekał medal i butelka wody dla każdego.


Czas jaki osiągnąłem to 38 min 58 sek na dystansie 8 km. Nie jest to jakiś fantastyczny jak na mnie wynik, ale uwzględniając podłoże oraz dość wysoką temperaturę, oraz to, że rwałem tempo od 4:30 do 5:15 to nawet się trochę zmęczyłem. Jednak gdyby bieg miał trwać dalej i miałbym robić kolejne okrążenie - czułem power aby kręcić 4:40 min/km jeszcze 4 km. W kategorii M30 zająłem 8-me miejsce! Oczywiście jest to pochodna frekwencji, ale za rok ustawiam sobie ten bieg jako bieg sezonu, wypruwam płuca i celuję w pudło :-D :-D


Po zawodach, każdy kto chciał mógł posilić się kiełbasą z ogniska, chlebem, kawą i przede wszystkim wspaniałą kameralną atmosferą. Obcy mi wcześniej ludzie podchodzili i rozmawialiśmy o taktyce, trasie, planach na kolejne biegi. Zostaliśmy do końca i opłacało się, bo po dekoracji udało mi się wygrać w losowaniu matę plażową ;)


Cieszę się, że ten bieg wrócił po przerwie do kalendarza. Frekwencja nie była zbyt duża, ale wierzę, że to się zmieni w kolejnych latach a sam bieg stanie się lokalnym wydarzeniem o skali i atmosferze podobnej do biegu np. w Skórczu czy biegach z serii Kaszuby Biegają. Ja wrócę na pewno. Szczególnie polecam ten bieg wszystkim kawalerom - (nie tylko ułanom), bo w Borach Tucholskich można znaleźć fajne żony. Takie na medal :)



5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A co, chcesz już żonę zmienić? :P

      Usuń
    2. No wiesz, Staszowi chodziło o fajną leśną trasę.

      Usuń
  2. Gratuluję zaliczenia V Biegu Ułańskiego !
    Trasa faktycznie fajna.
    Pomysł z bieganiem wokół jezior jest przedni i nadaje nowy sens bieganiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Bieg naprawdę fajny, aczkolwiek super by było gdyby kiedyś udało się zrobic w tej okolicy np. Bieg dookoła jeziora charzykowskiego. Coś w rodzaju biegu o kryształową perłę jeziora Narie w Kretowinach. Byłby to z pewnością jeden z najpiękniejszych biegów w okolicy.

      Usuń

Podobne wpisy