niedziela, 13 kwietnia 2014

Post-Parkrunowa (#115) analiza porównawcza czyli co tak naprawdę oznacza ten numerek, który mi dają do ręki kiedy wypluwam płuca

fot. Anna Gruźlewska

Wiadomo, że biega się dla zdrowia, i nie ściga się z rywalami tylko z własnymi słabościami i tykaniem stopera... bla bla bla...

Jeszcze raz:

Wiadomo, że ścigamy się z każdym jednym biegaczem, którego mamy na horyzoncie naszej ścieżki, że z planowanego spokojnego treningu wychodzą często nici, jak się wyprzedzi kogoś trochę za mocnym tempem, a potem głupio zwolnić i dać się wyprzedzić zwrotnie. A zawody to pławienie się w obłędzie ścigania w środku stawki. Mimowolnie upatrujemy kolejne "ofiary" i podchodzimy je od tyłu i z zazdrością staramy się nie zauważać jak czasem ktoś ośmieli się wyprzedzić nas (na pewno zaraz spuchnie!).



W kontekście tego ścigania w środku stawki zastanowiło mnie dzisiaj jak się ma ten numerek, który dostaję do ręki na mecie moich ulubionych cotygodniowych zawodów (Parkrun of course) do realnego tempa wszystkich dookoła. Czy przez ostatnie dwa lata przeciętne tempo statystycznego parkrunowego biegacza poszło w górę, w dół, czy trzyma się na poziomie. Ja mam wrażenie, że mimo, że biegam coraz szybciej, wykręcam kolejne PB to dostaję na mecie coraz gorsze numerki. Kiedyś jak biegałem wolniej bywałem trzydziesty-któryś a teraz mimo że podkręciłem rekord o 3 minuty to bywam ledwo pięćdziesiąty-któryś.

Wiem, że biega nas coraz więcej. Że nie są to kilkudziesięcioosobowe grupki, ale robimy czasem ekipę 200 biegaczy. Ale czy ten statystyczny średni parkrunowicz ze swoim średnim tempem dogania mnie, czy ja mu uciekam? Wydawałoby się, że skoro ja poprawiam swoje rekordy, sąsiad poprawia, i generalnie prawie każdy kto biega w końcu poprawia swoje PB to statystycznie tempo grupy powinno przez te dwa lata pójść mocno w górę. Sprawdźmy to.

Wymyśliłem, że zrobię takie statystyki, które zasymulują taką sytuacje, jakby w każdym biegu od samego początku Parkuna biegło dokładnie 100 osób i jakie miejsce w tym gronie zajęłaby osoba biegająca w tempie 20:00 minut, 22:30 minut oraz 25:00 minut.

Przyjąłem następujący algorytm:

X25 - miejsce które zająłby zawodnik z czasem 25 minut
X22 - miejsce które zająłby zawodnik z czasem 22:30 minut
X20 - miejsce które zająłby zawodnik z czasem 20 minut

L - liczba uczestników w danym biegu

M25 - miejsce które zająłby zawodnik z czasem 25 minut gdyby biegło 100 biegaczy
M22 - miejsce które zająłby zawodnik z czasem 22:30 minut gdyby biegło 100 biegaczy
M20 - miejsce które zająłby zawodnik z czasem 20 minut gdyby biegło 100 biegaczy

M25 = (X25*100) / L
M22 = (X22*100) / L
M20 = (X20*100) / L

Do tabelki wpisałem rezultaty naszych hipotetycznych biegaczy w każdym z parkrunowych 115-stu biegów i wyszedł mi następujący wykres:


Linia niebieska przedstawia, które miejsce zajmowałby biegacz biegając równo w tempie 25:00 minut począwszy od 1 do 115 Parkruna przy założeniu, że zawsze jest 100 biegaczy. Analogicznie linia czerwona to biegacz w tempie 22:30 minut, żółta 20:00 minut i jeszcze ekstra zielona linia to duch biegacza, który ściga bezskutecznie Daniela Mikielskiego i leci w tempie 17:30.

Przyglądając się wykresom widać oczywiście kilka fluktuacji związanych przede wszystkim z pogodą czyli śniegiem i lodem, który nie pozwolił biegać szybciej. Jednak podstawowy wniosek z analizy jest zupełnie inny niż mogło się mi intuicyjnie wydawać. Bo wydawało mi się, że biegamy jako grupa coraz szybciej, jednak prawda jest taka, że średnia jest mniej więcej cały czas taka sama. Gdyby nakreślić linie tendencji to byłyby one mocno zbliżone do linii prostych.


Średnie miejsca na przestrzeni 115 biegów przy założeniu że biegłoby 100 zawodników byłby następujące:

- biegacz na 17:30 = 2 miejsce
- biegacz na 20:00 = 13 miejsce
- biegacz na 22:30 = 34 miejsce
- biegacz na 25:00 = 59 miejsce

Wnioski mamy więc inne niż wstępne przewidywania. Ale zastanówmy się dlaczego tak jest, skoro tak jak pisałem na wstępie praktycznie każdy poprawia swoje PB. Przede wszystkim wpływ na to ma fakt, że ciągle dochodzą do parkrunowej społeczności nowi biegacze. Jest nas coraz więcej, a Ci co przychodzą często są na początku swojego biegowego rozwoju. Gdyby nie było nowych osób, a biegała ciągle ta sama grupa biegaczy wtedy tendencje byłyby mocno wzrostowe. Liczba zawodników cały czas rośnie, co widać na poniższym wykresie.


Jeszcze 10 lat i będzie nas tylu co w Bushy Parku :)

I na samo zakończenie porównajmy średnią z naszego Gdańskiego Parkruna z moim jedynym biegiem, który miałem okazję przebiec w kolebce Parkruna w podlondyńskim Bushy Parku. Oczywiście przy tym samym uśrednieniu, że zamiast blisko 1000 biegaczy biegłoby tam ich 100

- biegacz na 17:30 = 1 miejsce
- biegacz na 20:00 = 3 miejsce
- biegacz na 22:30 = 14 miejsce
- biegacz na 25:00 = 33 miejsce

Ten wynik mógłby zostać zinterpretowany, że ogólny poziom sportowy Gdańskich biegaczy jest  2x lepszy niż w Londynie. Ale rozsądek każe interpretować to w ten sposób, że za kanałem La Manche bieganie po prostu jest ciągle dużo bardziej popularne i więcej osób w sobotnie poranki wychodzi z domu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne wpisy