poniedziałek, 13 stycznia 2014

Plany na 2014 rok


Właśnie mój pierwszy plan runął w gruzach. Dwa tygodnie temu, myśląc o głównych planach turystycznych na rok 2014 określiłbym je tak:

1. Przebiec jakiś fajny górski Ultra. 

Po naszej wspólnej z załogą TriCity Ultra poniedziałkowej przymiarce do ultra, która sama w sobie zrobiła się ultra (66 km) nabrałem pewności, że jakiś fajny lansiarski długi bieg fajnie by było w 2014 zaliczyć. Od kilku tygodniu ustawiałem się z Michałem, że zapiszemy się na Rzeźnika i "skuci łańcuchem" pobiegamy po Bieszczadach, przy okazji zaliczając dłuższy rodzinny długoweekendowy wypad. Wszystko wydawało się do opanowania. Rodzina namówiona i przekonana. Dystans w kontekście wydłużonego limitu czasu i po ostatnim poniedziałku nie jest już straszny, a poparadować nad morzem w koszulce Rzeźnika 2014 to byłby niezły lans ;)

No i czekałem jak debil całą niedzielę, na godzinę 15-tą, na uruchomienie zapisów na ten mityczny bieg. Wszystko perfekcyjnie przygotowane. Nic nie może się nie udać, tym bardziej, że rok temu zapisy wyczerpały się dopiero po godzinie. No i siedzę o 14:55 przy kompie, naciskam F5 i w nagle w okolicach 14:59 totalna zawieszka. Odpalam jednocześnie Chroma, Firefoxa i Explorera. Dzwonie do Michała, ale jemu też nie ładuje się strona. Serwer padł. Myślę sobie - ok, jak padł to wszystkim. Po trzech minutach ładuje mi się formularz. Wypełniam i wysyłam. Ale nic się nie dzieje. Żadnego komunikatu. Wypełniam i wysyłam jeszcze raz. I jeszcze raz. W końcu mam komunikat. Sorry - ale limit miejsc wyczerpany. Słabo.

Ale z drugiej strony cała ta sytuacja dała mi poczucie wolności i możliwość zaplanowania tego czasu raz jeszcze. Nie koniecznie w sposób oficjalny. Na gorąco rozgrzebujemy stary pomysł Jarka, aby pobiec z Helu do Gdańska. Ale z lekką modyfikacją. Pobiec z Helu do Gdyni (~80 km) i trafić wprost na start Biegu Świętojańskiego, który startuje równo o północy. I oczywiście w tymże biegu pobiec :)



2. Triathlon 

Triathlon jest fajny i lansiarski. Patrząc na ceny opłat startowych to spokojnie może konkurować z 500 PLN za start w Biegu Rzeźnika. W triathlonie problem jest taki, ze od 15 lat nie jeździłem na rowerze. No i w ogóle nie mam roweru. Kupno roweru triatlonowego nie wchodzi w grę. Widziałem ceny. Ale z drugiej strony w tym roku bodajże w Poznaniu jeden człowiek pojechał na Wigrach. Plus jest natomiast taki, że z pływaniem nigdy nie miałem problemu. Co więcej, akurat jak był Herbalife w Gdyni tak się podkręciłem tematem, że poszedłem na basem i zrobiłem pływacki dystans do pełnego ironmana. Tak więc, jeżeli kupiłbym jakiś rower i nie odpadła by mi dupa fajnie by było zmierzyć się z połówką irona na początek.


3. Maraton za granicą

Myślałem o Berlinie. Ale oczywiście obudziłem się po zapisach. Ostrzę ząbki na Marathon du Mont Saint-Michel. Na razie zdobyłem badanie lekarskie. We Francji jest wymagane aby zarejestrować się na jakikolwiek oficjalny bieg. Teraz muszę zorganizować rodzinny urlop, pewnie w połączeniu z Disneylandem, zwiedzaniem Paryża etc, aby gdzieś w tle wpleść cichutkie wymknięcie się na 4 h na mały maratonik.





3 komentarze:

  1. Ciekawe, bo mi się zupełnie odmieniło - zacząłem brać udział w zorganizowanych biegach, żeby "poczuć klimat" i mieć kolekcję medali, ale po naszych wspólnych amber/mors/ultra stwierdziłem, że szkoda kasy na wyjazdy na cudze imprezy, bo własne są ciekawsze. Z pewnością uczestnictwo w Rzeźniku czy jakimś zagranicznym biegu jest przygodą, można poznać nietuzinkowych ludzi, z drugiej strony własny blog + nieograniczone możliwości projektowania biegów dają te same możliwości.

    Ludzie czytają, linkują, produkcja medalu czy koszulki to teraz grosze - może w celach na 2014 "górski" ultra masz już pod nosem - zielony szlak w Oliwie ;) Hel-Gdynia brzmi fajnie, tyle że cała trasa biegnie po asfalcie (no chyba, że chcemy być uber-ultra, to można lecieć plażą i dodatkowo na boso ;) , ja jednak za główny cel 2014 zostawiam rozwinięcie TriCity Ultra do liczącej 84km trasy z najciekawszymi obiektami i ścieżkami Trójmiasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam, że samodzielene organizowanie biegów jest najbardziej fascynujące. Celowo, w planach skupiłem się na rzeczach całkowiecie dla mnie nowych: Oficjalny Bieg Górski Ultra, Bieg Zagraniczny, Triathlon. Poza tym na pewno wybiorę się na pare biegów, które w sezonie 2013 uznałem za fantastyczne, czyli Wigry i Skórcz. I zapewne na gro mniejszych, ale bliższych. Przyglądam się też Biegówi o Kryształową Perłę Jeziora Narie - fajna 30-tka, blisko i z klimatem.

      Usuń
  2. Triathlon to również mój pomysł na ten rok:) i również połówka. Póki co ciągle się zastanawiam, bo przeginają z cenami wpisowego. szukam tri poniżej 200zł ale póki co bez rezultatu. Rower do triathlonu nie musi być na wypasie - ja jeżdżę na lekkiej crosówce z piastą nexus 8(czyli bezobsługowe serwisowo biegi w piaście) do której dołożę na triathlon cienkie opony i lemondkę. koszt mojego roweru to 800zł(oczywiście kupiłem używkę, bo taki sam nowy to ponad 2k), po lekkich modyfikacjach zamyka się w ~1300zł(serwis piasty, wymiana klamki manetki, pedały spd i buty spd, błotniki na jesień/zimę). do triathlonu będę musiał zainwestować jakieś 120-150zł w opony i ok. 150-200 w lemondkę. Więc rower na pierwszy triathlon będzie mnie kosztował max 1700zł(a nie 17k jak niektórych:P). może nie będzie to super hiper wypasiony rower, ale da radę na nim jechać i musi mi starczyć:)

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy